MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Więzień specjalnej troski

WŁODZIMIERZ JURASZ
13 grudnia 1981 r. w gabinecie Mieczysława F. Rakowskiego zadzwonił telefon. Ówczesny wicepremier w rządzie Wojciecha Jaruzelskiego podniósł słuchawkę, w której usłyszał tylko: "Ty ch..." - i rozmówca się rozłączył.

Książka

Dzwonił podobno Lech Wałęsa. Zatrzymany już szef "Solidarności" dorwał się na chwilkę do rządowej linii i postanowił wyrazić swoje odczucia na temat stanu wojennego. W każdym razie takie właśnie podejrzenie snuje Tadeusz M. Lupar, funkcjonariusz BOR, pilnujący Wałęsy w okresie internowania, w książce wspomnieniowej "Pozłacana klatka", opublikowanej nakładem wydawnictwa Bellona.

Do wspomnień funkcjonariuszy dawnego systemu należy niewątpliwie podchodzić z dużą ostrożnością. Zwłaszcza gdy można je porównać z innymi źródłami. Przed paroma miesiącami wielki rozgłos zdobyło ujawnienie liczb dotyczących ilości alkoholu wypitego podczas internowania przez Wałęsę i jego ochronę. U Lupara ta kwestia niemal się nie pojawia. Wręcz przeciwnie - padają stwierdzenia w rodzaju: "odmówił picia", "skarżył się na brak alkoholu". Wspominając o słynnej wizycie brata Wałęsy i nagraniu ich rozmowy, Lupar pomija milczeniem spreparowanie nagrań i zaprezentowanie ich w telewizji dla skompromitowania przywódcy "Solidarności" w oczach społeczeństwa. Tym niemniej były funkcjonariusz BOR podaje wiele szczegółów z okresu internowania Lecha, w które zapewne można uwierzyć.

Tadeusz M. Lupar, wspominając oczywiście o rozmowach, jakie Wałęsa prowadził z przedstawicielami reżimu, o planach rozwiązania ówczesnej sytuacji politycznej i projektach na przyszłość, skupia się przede wszystkim na tym, czego był świadkiem. Na codziennym życiu internowanego w "pozłacanej klatce" i towarzyszących temu, często tajemniczych wydarzeniach. Nad pałacem w Otwocku, gdzie Wałęsa był przez jakiś czas przetrzymywany, pojawił się pewnego dnia nieoznakowany, uzbrojony w rakiety helikopter, wywołując panikę wśród ochrony.

Autor opisuje też kulisy wizyty przedstawicieli Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, mających sprawdzić warunki, w jakich przetrzymywany był szef "Solidarności". Aby delegację nastawić pozytywnie, władze zorganizowały dla niej w Puszczy Białowieskiej kulig z pokazem żubrów. Zabawne są opisy przewożenia Wałęsy z Otwocka do urzędującego w Warszawie dentysty. Jedno z wejść dla zwykłych pacjentów zamknięto, przed wejściem Wałęsy wszystkie pomieszczenia kliniki przeszukano.

Wszystko po to, by zachować pełną dyskrecję i ukryć Wałęsę oraz miejsce jego pobytu przed zachodnimi reporterami. Którzy i tak wciąż kręcili się wokół. Jak pisze Lupar, przez cały czas ochronie towarzyszyła obawa o życie Wałęsy oraz lęk przed ewentualnymi próbami jego uwolnienia. W otwockim pałacu zabito nawet okna gwoździami, by więzień nie mógł w nich przesiadywać, narażając się na ewentualny atak snajpera.

Autor opisuje walkę Wałęsy o dostęp do odbierającego zachodnie stacje radia, jego sposoby komunikowania się ze światem za pośrednictwem odwiedzających go księży czy krewnych. Wspomina, jak Wałęsa zabijał czas, czytając gazety, oglądając telewizję, grając z ochroniarzami w ping-ponga i bilard.

Co ciekawe, w jego relacjach ani razu nie pada słowo: książka.

Tadeusz M. Lupar, "Pozłacana klatka", Bellona, Warszawa 2013

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski