Wiosenny spacer nad Dnieprem
Tekst i zdjęcia: Małgorzata Szymczyk
Wiosenny spacer nad Dnieprem
Korespondencja z Kijowa
Niebo nad Kijowem przykryła gruba warstwa ciemnoszarych chmur. Spadł rzęsisty deszcz. Trzeba było brodzić w wodzie, wylewającej się z nieszczelnych rynien prosto na chodnik. Na Dworcu Centralnym, pomimo niepogody i wczesnej pory, sporo podróżnych. Na próżno szukałam wzrokiem scenek, jakie zapamiętałam z pobytu na prowincji - energicznych wieśniaczek i bazarowych sprzedawców z ledwo co dającymi się unieść, wypchanymi torbami. Stolica przyciąga zamożniejszych obywateli - businessmenów, dyplomatów - elity, dla których otworzono luksusowe hotele z kasynami, supermarkety i modne butiki Diora czy Sisleya.
Wychodzących z metra wita olbrzymia reklama Ericsson_a, a nieco dalej _Nescafe. Ten powiew Zachodu jest tylko po części prawdziwy. W rzeczywistości bowiem Kijów pulsuje własnym, niezmiennym od wieków rytmem. Urzekający widok lśniącobiałych, przeważnie barokowych cerkwi, towarzyszy nieodłącznie zwiedzaniu.
Stoję pod kopułą soboru św. Zofii - postać świętej patronki jakby dopiero co namalowana. Na ścianach widoczne są różne warstwy fresków, zarówno wcześniejszych, jak i tych, których nie oszczędził upływ czasu. W świątyni króluje niepodzielnie duch kniazia Jarosława Mądrego.
Jednak funkcje głównego ośrodka kultu w XVIII wieku przejęła katedra św. Włodzimierza. Jej wnętrze jaśnieje blaskiem złotego ikonostasu. Słodkomiodowy zapach palących się świeczek przed ikonami miesza się z chóralną modlitwą wiernych. Ten błogi nastrój burzy widok żebrzących przed wyjściem z cerkwi - kalekich i bezdomnych, a także umorusanych dziecięcych dłoni, wyciągniętych z prośbą o kilka kopiejek...
Parę kroków dalej toczy się inna rzeczywistość, można powiedzieć - zwyczajna. Uliczne korki (wśród rodzimych zaporożców i łazów widać także zachodnie auta), ulice z wytwornymi sklepami, których strzegą uzbrojeni ochroniarze, nastolatki w firmowych ciuchach z coca-colą czy spritem w dłoniach. Spośród monotonnej, klasycznej zabudowy Hreściatka, strzela w górę lustrzany, smukły wieżowiec - to najnowocześniejszy na Ukrainie bank (powstaje przy współpracy koreańskich konstruktorów).
Kwietniowe słońce przedarło się przez chmury i zachęca do spacerów. Z hałaśliwych zaułków najlepiej przenieść się w zacisze parkowych alejek, by popatrzeć jak rozkwitają pąki i zielenią się gałęzie drzew. W parku Vucietica pary zakochanych spotykają się pod statuą Ukrainki - bohaterki. Srebrna dama spogląda na majaczące w oddali kominy fabryczne i dziesiątki betonowych mrówkowców - nowoczesną część miasta dumnie, ale bez zachwytu. Zakochanym nie przeszkadza posępna melodia wojennej pieśni i ochrypły głos solisty, płynący ze zdartej płyty. Nikogo nie gorszy ani nie porusza socrealistyczna monumentalna płaskorzeźba przed Muzeum Historii Wojny. Tylko rozkrzyczane dzieci entuzjastycznie wdrapują się na czołgi i chętnie fotografują się z pamiątkami mijającej epoki w tle. O Kijowie mówi się: "Zielony Gród". Chyba żadna stolica Europy nie ma tylu parków i skwerów.
W dolinie niczym nie zmącony płynie Dniepr. Jego wody utworzyły rozlewisko z maleńkimi zatoczkami i jeziorkami. Przed wiekami malownicza ukraińska ziemia zauroczyła św. Włodzimierza (chrzciciela Rusi Kijowskiej), dzisiaj rzuca swój czar na turystów coraz częściej przybywających tu z całego świata.
Przybysze zwykle zaczynają zwiedzanie od Ławry Kijewsko-Pieczarskiej (chociaż ceny biletów wstępu są wyższe niż gdziekolwiek, a za zwiedzanie obiektów muzealnych na jej terenie trzeba zapłacić dodatkowo). Nie brakuje przewodników, oferujących swoje usługi w językach rosyjskim, ukraińskim, angielskim (warto o tym pomyśleć, samotne wałęsanie się po labiryncie - długości 230 m i głębokości - 50 m) może po prostu zakończyć się zagubieniem w ciemnościach.
Niegdyś w maleńkich otworach skalnych pobożni mnisi modlili się, rozmyślali, pisali. Zmumifikowane ciała świętych, które zachowały się dzięki wyjątkowej strukturze geologicznej ziemi i stałej temperaturze, niczym sanktuarium przyciągają nie tylko turystów, ale nade wszystko prawosławnych.
Wokół chramu kilku młodych mnichów z długimi, ciemnymi, gładko zaczesanymi do tyłu włosami krząta się przy pracach porządkowych. Sfotografowanie któregokolwiek z nich wymaga pozwolenia igumena (przeora). Turystom w ogóle niechętnie zezwala się na zrobienie zdjęcia wnętrza świątyni - to chram Boży - tłumaczy jeden z mnichów. Dopiero usilne prośby skutkują. Z zakazami niestety trzeba się oswoić.
Spaceruję po Podolu - najstarszej, pierwotnie kupieckiej części miasta, która na początku wieku rozkwitła życiem bohemy kijowskiej. Ulica Andriejewska przenosi w czasy kataryniarzy, ulicznych portrecistów, pisarzy i poetów. W niedzielne popołudnie niezliczone tłumy wypełniają barwny trakt. Na straganach z ukraińskimi suwenirami kupić można wszystko, od huculskich świeczników po czapki żandarmerii z początku wieku. Ceny, ze względu na turystyczną atrakcyjność miejsca, są parokrotnie wyższe. Pokusa jest jednak zbyt wielka. Andriejewska tętni życiem jak niegdyś. Siedząc w przytulnej kawiarence, przy muzyce z lat dwudziestych i filiżance specjalnie parzonej kawy, z łatwością ulega się czarowi Kijowa.
Informacje praktyczne
Komunikacja
Dojazd do Kijowa bezpośrednio z Krakowa o godz. 14.05 pociągiem międzynarodowym (160 zł) \ albo z Przemyśla do Lwowa autobusem (15 zł), a dalej pociągiem. W sumie około 14 godzin jazdy (1-2 godziny postoju na granicy). Cena biletu wynosi 20 hrywien, tj. 10 dolarów (międzynarodowe legitymacje studenckie nie są honorowane). Za przelot LOT-em z Warszawy zapłacimy aż 841 zł.
Z dworca (Vokzalna Ploshcha) do centrum kursuje metro i autobusy (bilet - *30 kopiejek) oraz prywatne taksówki, które w przeciwieństwie do państwowych są znacznie tańsze.
Noclegi
Doba noclegowa kosztuje zwykle - 100 dolarów (np.: "Rosja", "Ukraina", "Dniepr"). W Hotelu Andriejewskim za apartament pierwszej klasy zapłacić trzeba aż - 245 dolarów. Tańszej bazy należy szukać korzystając z pomocy Polonii ukraińskiej, skupionej przy dwóch kościołach: św. Mikołaja (ul. Czerwonoarmińska 61; trolejbus 11, 12) i św. Aleksandra (ul. Kościelna 17, stacja metra "Majdan Niezależności").
Zabytki i muzea
Bilet wstępu do Sofijskiego Soboru kosztuje 6 hrywien, z wynajęciem przewodnika - 10 hrywien \ opłata za fotografowanie - 10 hrywien, za wideo - 20 hrywien.
Wejście na teren Ławry Kijewsko-Pieczarskiej - 4 hrywny. W agencji turystycznej zapłacimy dwa razy tyle.
Warto zobaczyć: \ Złote Wrota \ Muzeum Sztuki Wschodniej i Zachodniej \ Sztuki Rosyjskiej (Tereszenkiwska 9 i 15) \* Dom Bułhakowa na ul. Andriejewskiej.
Posiłki
Restauracje, oprócz kuchni ukraińskiej, oferują też przysmaki gruzińskie: zrazy za 7 - 8 hrywien, szaszłyki za 8,5 hrywien.
Taniej można zjeść w barach bistro: hot-dog - 0,5**hrywien; popularne napoje niskoalkoholowe - 1,2 hrywien. \* W McDonald s jest zwykle tłok, za hamburgery zapłacimy - 1,25**hrywien, za Big Maca - 2,95**hrywien, za coca-colę 0,95**hrywien
W supermarketach jest duży wybór, ale ceny są szokujące np. duża pizza - 10**hrywien. Polecam natomiast zawsze pachnące (nawet w niedzielne popołudnie) pieczywo - 60-80 kopiejek** za bochenek.
Telefony
Pomoc medyczna - 03
Informacja turystyczna - 212-55-70
Kierunkowy do Polski -8-10-48
Ceny warzyw i owoców w maju
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?