Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła była fajną przygodą

Łukasz Madej
Rafał Kupidura szybko zamienił dres piłkarza na garnitur biznesmena
Rafał Kupidura szybko zamienił dres piłkarza na garnitur biznesmena archiwum prywatne
Dawne sławy krakowskich boisk: Rafał Kupidura. – Co smakuje lepiej: gol strzelony Legii czy sukces w biznesie? Ciekawe pytanie. To zupełnie inny, powiedzmy, rodzaj smakowania – uśmiecha się były piłkarz Wisły Kraków Rafał Kupidura.

Do Krakowa, jako niespełna 19-latek, trafił z Broni Radom przed sezonem 1993/94. W koszulce Wisły grał rok, a wystąpił w 28 spotkaniach. Zdobył cztery bramki. Tę, która daje największą satysfakcję, strzelił 7 maja 1994 r., kiedy „Biała Gwiazda” niespodziewanie zremisowała 1:1 u siebie z Legią. Młodziutki Kupidura – po zagraniu Jerzego Moskala – pokonał doświadczonego Zbigniewa Robakiewicza.

To, że udało mi się pokonać takiego bramkarza, było bardzo przyjemne. Wtedy Legia przyjeżdżała jako faworyt. Drużyna, która na pewno miała większy potencjał i możliwości. A my byliśmy zespołem młodym, złożonym z chłopaków z różnych miejsc Polski – przypomina Kupidura.

Po roku pod Wawelem napastnika do Stali Mielec ściągnął... Franciszek Smuda. Potem, jeśli chodzi o ekstraklasę, był jeszcze tylko ŁKS Łódź i po dwóch latach oraz w sumie 51 spotkaniach i siedmiu bramkach na najwyższym poziomie ówczesny 22-latek postanowił... zakończyć karierę.

Co prawda na krótko wyjechał do Holandii, rozmawiał z Górnikiem Zabrze i Ruchem Chorzów, ale ostatecznie postawił na naukę. _– Jeśli chodzi o te kluby, jakoś tak wszystko rozeszło się po kościach, więc zacząłem drugie studia w Warszawie. Przeniosłem się do stolicy. Pomyślałem: „To tutaj będę próbował sił w __innych obszarach_” – opowiada.

Talent do piłki miał, ale kto wie, czy nie jeszcze większy do biznesu. Najpierw pracował w telekomunikacji, a teraz jest prezesem dużej agencji reklamowej Focus Media Group, którą zresztą założył. W sumie ma aż cztery spółki i zatrudnia około 100 osób.

Grą w Wiśle, czyli – jak sam mówi – największym polskim klubie, się nie obnosi, ale futbolowa przeszłość pomaga w biznesowych negocjacjach. – Wie pan, siłą rzeczy, kiedy klienci szukają informacji, trafiają na te o piłce. To wpływa na rozluźnienie rozmowy. A szczerze mówiąc, to sport nauczył mnie pokory, wytrwałości. Takie rzeczy przekładają się na życie, szczególnie kiedy rzeczywistość kreuje się od początku – wyjaśnia.

Z wynikami Wisły jest na bieżąco. Zresztą, kiedy jej trenerem był Tomasz Kulawik, wpadł nawet z odwiedzinami na stadion. Do dziś ma kontakt z Grzegorzem Szeligą, Pawłem Kozakiem czy Sławomirem Szymaszkiem, którzy też grali dla „Białej Gwiazdy”.

W sumie, ze względu na pracę, pod Wawelem bywa nawet dwa razy w miesiącu. – _To prawda, stadion się zmienił, i to nie trochę _– mówi ze śmiechem. – _Ale tamten klimat ciągle jest. I we mnie sentyment te_ż – dodaje.

Oczywiście, rekreacyjne w piłkę gra do dziś. – Tego się nie zapomina – twierdzi.

Teraz pod dachem, a w cieplejsze dni na powietrzu, spotyka się ze wspomnianym Szeligą, Grzegorzem Wędzyńskim, Piotrem Świerczewskim czy Tomaszem Iwanem. Z kolei z Tomaszem Kłosem – byłym stoperem Wisły – grywa w tenisa.

Że szybkiego odejścia z Wisły żałuje, jednoznacznie nie powie, ale czasem się zastanawia, co by było, gdyby został dłużej i doczekał pojawienia się Tele-Foniki. Tym bardziej że był młody, a potem szansę w nowej drużynie dostali jego koledzy z boiska, czyli Kulawik, Artur Sarnat czy Grzegorz Kaliciak.

– _Może trochę szkoda, może człowiek powinien być bardziej cierpliwy? No, ale dziś jest już po fakcie. Wisła to była jednak fajna przygoda, a swoje gole pamiętam wszystkie _– kończy 41-latek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski