Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków. Bartosz Jaroch: Dobrze czuję się w Wiśle. Chciałbym dalej dla niej grać

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Anna Kaczmarz
- Mogę powiedzieć, że rozpocząłem rozmowy z prezesem Jarosławem Królewskim i z klubem na temat nowego kontraktu. Zobaczymy jak potoczą się dalej - mówi obrońca Wisły Kraków Bartosz Jaroch.

WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"

- Jakie wrażenia po pierwszym tygodniu współpracy z nowym trenerem Albertem Rude?
- Powoli się poznajemy. Ten pierwszy tydzień w znacznym stopniu stał pod znakiem testów, badań. Trochę treningów też jednak było. Wrażenia? Pozytywne. Widać, że trener jest otwartym człowiekiem. Powoli będzie wdrażał swoje założenia krok po kroku.

- Widzi pan już jakieś nowości, coś pana zaskoczyło w porównaniu do pracy z innymi trenerami?
- To wciąż za krótki czas, żeby dokonywać takich porównań. Na pewno jednak jest taka jedna rzecz, która rzuca się od razu w oczy. Bardzo mocno trener Rude zwraca uwagę na szybkie granie, na jeden, dwa kontakty na małej przestrzeni. To taki pierwszy wniosek, który mi się nasuwa.

- Proszę mnie poprawić, jeśli się mylę, ale czy aby to nie jest pierwszy zagraniczny trener, z którym pan współpracuje?
- Tak, pierwszy. Dla mnie to zatem nowość, ale też ciekawe doświadczenie. Trzeba będzie podszkolić mocniej język, ale to akurat plus. Jestem pozytywnie nastawiony do tej współpracy.

- Skoro wspomnieliśmy o treningach, to na zdjęciach można zobaczyć, że zdobyliście pierwsze trofeum w tym roku… Może pan zdradzić za co ten puchar, który dostaliście po piątkowym treningu?
- Mieliśmy taką zabawę treningową. Przygotowano nam pięć stacji, na których trzeba się było wykazać techniką, a trenerzy liczyli punkty. Dobieraliśmy się małe drużyny i cóż... Razem z Alanem Urygą, Igorem Łasickim, Josephem Colleyem, Igorem Sapałą i Kacprem Dudą wygraliśmy z dużą przewagą. Fajna sprawa, bo takie ćwiczenia motywują do pracy. Jest rywalizacja, ale jest też taki „fun” na treningu. Trenerowi chodzi też o to, żeby nawet poprzez takie ćwiczenia drużyna się zjednoczyła. Powtarza nam od pierwszego dnia, że umiejętności mamy i jeśli tylko głowa będzie dobrze pracowała, to powinniśmy zrealizować nasz cel na wiosnę.

- To skoro poruszył pan sprawę głowy, to pan też ma wrażenie, że w wielu jesiennych meczach to był wasz główny problem? Chodzi o mecze, w których traciliście punkty, gdy nie potrafiliście takich spotkań czasami po prostu „przepchać”.
- Coś w tym jest, bo były mecze, które wygrywaliśmy wysoko, ale były też takie, gdy mieliśmy przewagę, mieliśmy nawet sporo sytuacji, a jednak traciliśmy punkty. Przede wszystkim mam na myśli te mecze u siebie. Tych punktów nam najbardziej szkoda. Brakowało nam takiej konsekwencji w tym, co robiliśmy.

- Ostatnio rozmawiałem z Alanem Urygą. Powiedział, że to, co wiosną musi pojawić się w waszej grze, to przede wszystkim regularność. Pan podpisałby się pod słowami kapitana drużyny?
- Tak, podpisałbym się pod tym. Dużo o tym wszystkim rozmawiamy w szatni. Powtarzamy sobie, że musimy zacząć łapać serie zwycięstw. Marzyłoby się, żeby tak wystartować jak rok temu na wiosnę. Najważniejsze jednak, żeby tak jak Alan powiedział - bo czytałem ten wywiad - że musimy zacząć wygrywać od samego początku. Mamy piętnaście meczów na wiosnę. Każdy będzie niezwykle ważny. Dużo meczów czeka nas na wyjazdach, u siebie z kolei będziemy grali z mocnymi zespołami. Wiosna szykuje się bardzo ciekawa i rzeczywiście, trzeba być gotowym już na pierwszy mecz, bo margines błędu jest bardzo mały.

- 30 czerwca kończy się pana kontrakt z Wisłą Kraków, ale ponoć wkrótce może się to zmienić. Uchyli pan rąbka tajemnicy?
- Mogę powiedzieć, że rozpocząłem rozmowy z prezesem Jarosławem Królewskim i z klubem na temat nowego kontraktu. Zobaczymy jak potoczą się dalej.

- Dla pana to jest satysfakcja, że przez te 1,5 roku w Wiśle wypracował pan sobie na tyle mocną pozycję, że klub chce przedłużyć z panem umowę?
- Myślę, że tak. Jest z tego powodu satysfakcja. Przychodziłem z Resovii latem 2022 roku i później krok po kroku pracowałem na swoją markę w Wiśle. To na co zwrócił uwagę również prezes w czasie naszej rozmowy, to że jestem spośród zawodników Wisły tym, który jest w czołówce jeśli chodzi o rozegrane minuty. To o czymś świadczy i przyczyniło się do tego, że dostałem ofertę nowego kontraktu. Mnie osobiście to cieszy, że ktoś zwraca na takie rzeczy uwagę, że je zauważa.

- A zauważył pan, że w mediach stał się pan trochę symbolem takiej ligowej solidności? Pojawiło się wręcz określenie, że Wisła potrzebuje więcej Jarochów niż artystów, żeby skutecznie grać o awans…
- Miło mi, że ktoś tak mówi czy pisze. Mogę dodać od siebie tyle, że rzeczywiście jest tak, że I liga jest bardzo specyficzna. W niej nie tylko piękno, umiejętności wygrywają mecze. Bardzo dużo znaczą też cechy wolicjonalne. To czasami bywa wręcz kluczowe, żeby zgarnąć komplet punktów.

- Jest szansa, że sprawa pańskiego nowego kontraktu zamknie się jeszcze przed wyjazdem na obóz do Turcji, czyli przed 20 stycznia?
- Mam nadzieję, że „dopniemy” wszystko w tym terminie, bo jadąc na obóz chciałbym mieć te wszystkie sprawy załatwione.

- Wisła jest w tym momencie jedyną dla pana opcją?
- Jakieś tam sygnały o zainteresowaniu innych klubów do mnie dochodzą. Jestem teraz w takiej sytuacji, że nie mam menedżera, sam wszystko negocjuję. Dlatego mogę mówić jedynie o sygnałach z innych klubów, ale szczerze mówiąc nie zaprzątam sobie nimi w jakiś szczególny sposób głowy. A to dlatego, że dobrze czuję się w Wiśle i jak dojdziemy do porozumienia, to chciałbym dalej dla niej grać.

- Brak menedżera na takim poziomie to niecodzienna sytuacja. Może pan coś więcej powiedzieć jak to wygląda w praktyce? Negocjuje pan sam warunki kontraktu, a jak dojdziecie do porozumienia, to prawnik sprawdzi panu wszystko od strony formalnej i będzie podpis?
- Tak wstępnie myślę, że to rozwiążemy. Zobaczymy jeszcze, bo muszę powiedzieć, że taki sposób negocjacji kontraktowych to jest dla mnie nowość.

- W poprzednich oknach transferowych panował w Wiśle duży ruch. Teraz jest spokojniej. Myśli pan, że to może wyjść wam na dobre, że nie ma kolejnej rewolucji kadrowej?
- Stabilizacja jest ważna. Im dłużej się gra ze sobą, tym lepiej. Małe korekty oczywiście zawsze były, są i pewnie będą. Ważne jednak, żeby trzon zespołu został utrzymany. Większe zrozumienie może nam tylko pomóc. Jestem pozytywnie nastawiony do tego, co nas czeka wiosną.

Tutaj znajdziesz więcej informacji o Wiśle Kraków

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Wisła Kraków. Bartosz Jaroch: Dobrze czuję się w Wiśle. Chciałbym dalej dla niej grać - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski