Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków czwarty raz spada z ekstraklasy. Tylko raz wróciła po roku

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Mecz z Radomiakiem 15 maja 2022 roku przejdzie do historii Wisły Kraków. To w nim dokonał się czwarty spadek z ekstraklasy drużyny z ul. Reymonta
Mecz z Radomiakiem 15 maja 2022 roku przejdzie do historii Wisły Kraków. To w nim dokonał się czwarty spadek z ekstraklasy drużyny z ul. Reymonta wisla.krakow.pl
Spaść z ekstraklasy jest łatwiej niż do niej wrócić. Przekonało się o tym wiele klubów. W swojej historii przekonała się o tym również Wisła Kraków, która w niedzielę czwarty raz zaznała goryczy degradacji. Powroty nie były w dwóch z trzech przypadków proste i zajęły klubowi z ul. Reymonta trochę czasu.

Nie denerwować Lentera

Sezon 1963/64 nie był dla Wisły Kraków udany. Ułożył się jednak dla „Białej Gwiazdy” o tyle lepiej, że o wszystkim miała zadecydować ostatnia kolejka, w której krakowianie podejmowali Górnika Zabrze. Dla rywali mecz miał już jedynie prestiżowe znaczenie, bo dużo wcześniej zapewnili sobie mistrzowski tytuł. 7 czerwca 1964 roku 15 tysięcy widzów, jacy przyszli na stadion przy ul. Reymonta wierzyło zatem mocno, że Wisła jednak zdoła się utrzymać.

Mecz nie zaczął się pomyślnie dla krakowian. Gole dla Górnika strzelili Włodzimierz Lubański i Erwin Wilczek. Jeszcze przed przerwą kontaktowe trafienie zaliczył jednak Ryszard Wójcik, a po zmianie stron swoje trafienia dorzucili Mieczysław Gwiżdż i Józef Gach. Ten drugi strzelił gola na nieco ponad dwadzieścia minut przed końcem. Wystarczyło utrzymać prowadzenie 3:2, by pozostać w lidze. Górnicy ponoć nie rzucili się do jakiegoś wielkiego szturmu, jakby przychylnie podchodzili do starań wiślaków o utrzymanie. Problem w tym, że kibice upatrzyli sobie Romana Lentnera i w niewybredny sposób docinali piłkarzowi Górnika. No to ten wziął sprawy swoje ręce, a raczej nogi. Wystarczyło jedno przyspieszenie i na sześć minut przed końcem znów był remis. Tym razem wynik już się nie zmienił i pierwszy spadek w historii Wisły stał się faktem.

Na jej szczęście pobyt na zapleczu ekstraklasy okazał się prawdziwym wstrząsem. W sezonie 1964/65 „Biała Gwiazda” dość pewnie wygrała ówczesną II ligę i szybko wróciła na najwyższy szczebel. Mało tego, siła rozpędu była tak duża, że w sezonie 1965/66 krakowianie finiszowali na drugim miejscu. Tuż za mistrzowskim Górnikiem Zabrze, który był wówczas poza zasięgiem kogokolwiek w Polsce.

Mistrzostwie spadają z ekstraklasy

Sezon 1984/85 pod wieloma względami przypominał kończące się obecnie rozgrywki. Wisła wówczas miała również skład, którego spadku nikt się nie spodziewał. W drużynie było wielu mistrzów Polski z 1978 roku z Andrzejem Iwanem, Piotrem Skrobowskim czy Janem Jałochą na czele - by pozostać przy medalistach mistrzostw świata z 1982 roku. Sezon rozpoczął się od wymęczonego zwycięstwa 1:0 z ŁKS-em po golu Janusza Krupińskiego w samej końcówce, a później rozpoczęła się wręcz niewytłumaczalna seria, jeśli weźmiemy pod uwagę potencjał tamtej drużyny. „Biała Gwiazda” przegrała bowiem cztery kolejne mecze, jeden zremisowała i znów przegrała. Zaczynało robić się nerwowo, ale tak jak w obecnych rozgrywkach, wystarczyło jedno zwycięstwo - w tym przypadku 4:0 z Lechią Gdańsk - by w klubie nastąpiło uspokojenie. I tak to się toczyło w myśl przekonania, że przecież z takim składem to Wisła spaść nie ma prawa.

Otrzeźwienie przyszło za późno. W klubie zaczęto wykonywać nerwowe ruchy. Po wiosennej porażce 0:3 z Motorem Lublin, w którym Wisła zaprezentowała się wprost beznadziejnie, zwolniono trenera Oresta Lenczyka. Zawieszano czołowych piłkarzy ze wspomnianym Iwanem na czele. Skromne zwycięstwo ze Śląskiem Wrocław 1:0 po golu Wojciecha Gorgonia dawało jeszcze nadzieję na skuteczny finisz. Remis 1:1 w kolejnym spotkaniu z Górnikiem w Wałbrzychu przesądził sprawę. Wisła drugi raz w historii spadła z ekstraklasy. Przy okazji zdążyła za sobą pociągnąć jeszcze Radomiaka, o czym przesądziła porażka w ostatniej kolejce przy ul. Reymonta z Bałtykiem Gdynia 2:3. Drugi spadek w historii klubu dokonywał się w smutnej scenerii. Padał deszcz, na trybunach pojawiło się około tysiąca widzów, którzy wierzyli, że powrót nastąpi szybko, po roku. Mieli przekonać się, że sprawa wcale tak prosta nie jest…

Po spadku w drużynie nie zostało wielu podstawowych piłkarzy. Andrzej Iwan miał wkrótce przeżywać drugą młodość w Górniku Zabrze, Piotr Skrobowski odszedł do Lecha Poznań, a Krzysztof Budka do Zagłębia Lubin. Zostali m.in. Marek Motyka, Leszek Lipka, Jan Jałocha czy Marek Banaszkiewicz. Banicja miała trwać rok. Przez znaczą część sezonu 1985/86 tak się wydawało, ale na finiszu lepsza okazała się Polonia Bytom. Przesądził o tym meczu na Górnym Śląsku, który Wisła przegrała 0:3.

W kolejnym sezonie kibice Wisły myśleli tak - nie udało się awansować, ale teraz zmieniono regulamin, wystarczy zająć miejsce w pierwszej trójce, by grać przynajmniej w barażach. Nadzieje to jedno, a życie drugie. Skończyło się na najgorszym sezonie w historii klubu, czwartym miejscu na finiszu i kolejnym sezonie na zapleczu ekstraklasy. I dopiero ten trzeci, 1987/88, choć rozpoczął się fatalnie, bo przez moment Wisła zajmowała najgorsze miejsce w swojej historii, czyli przedostatnie w II lidze, to ostatecznie po wygranych barażach z Górnikiem Knurów przyniósł upragniony awans do ekstraklasy, w której „Biała Gwiazda” miała spędzić kolejne sześć lat.

Za słabi, by marzyć o utrzymaniu

Historia trzeciego spadku Wisły z ekstraklasy tak naprawdę rozpoczęła się 20 czerwca 1993 roku. To wtedy „Biała Gwiazdy” rozegrała jeden z najbardziej haniebnych meczów swojej historii, podkładając się na 6:0 walczącej o mistrzostwo Polski Legii. Konsekwencje były bolesne, bardzo. PZPN ukarał oba kluby, a także ŁKS Łódź i Olimpię Poznań odjęciem trzech punktów przed nowym sezonem. Wisła poszła krok dalej, dyskwalifikując większość piłkarzy, grających w meczu z Legią, a wielu z nich po prostu wyrzuciła z klubu. To było jak dobrowolne poddanie się karze, bo mocno odmłodzony zespół miał nikłe szanse na pozostanie w ekstraklasie w sezonie 1993/94. I w niej nie postał. Niedawno, gdy rozmawialiśmy z Grzegorzem Kaliciakiem, grającym w tamtej drużynie, przyznał, że jako młody piłkarz wierzył w utrzymanie, ale później boiskowa rzeczywistość tydzień w tydzień weryfikowała wszystko. Wisła była wtedy po prostu za słaba.

Po spadku znów były nadzieje na szybki powrót. I nawet w pierwszym sezonie Wisła była tego bliska, ale do akcji wkroczył „Fryzjer”, a mecz ze Ślęzą Wrocław, w którym Wisła została brutalnie „skręcona” przez sędziego przeszedł do historii. Musieli zdawać sobie z tego świetnie sprawę w PZPN, bo nieoczekiwanie po sezonie Wisłę przeniesiono do innej grupy II ligi niż grała w pierwszym sezonie po spadku. Oficjalnie ze względów geograficznych. W praktyce być choć po części zadośćuczynić „Białej Gwieździe” za krzywdę. Grupa, do której Wisłę wtedy przeniesiono, była obiektywnie słabsza, co - nie ma co tego kryć - ułatwiło awans w 1996 roku. Już wkrótce Wisła miała wkroczyć w swój najlepszy okres w historii, znaczony m.in. ośmioma tytułami mistrza Polski. 26 lat w ekstraklasie… Skończyło się w niedzielę 15 maja 2022 roku. Jak długo potrwa banicja tym razem? Oto jest pytanie…

Wisła Kraków, czyli krajobraz po spadku z ekstraklasy. Kibic...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wisła Kraków czwarty raz spada z ekstraklasy. Tylko raz wróciła po roku - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski