Wisła Kraków. Wnioski po meczu „Białej Gwiazdy” ze Śląskiem we Wrocławiu
GDY NIE POTRAFI SIĘ „ZAMKNĄĆ” MECZU
Mecz ze Śląskiem Wrocław był dla Wisły kolejnym z serii, co by było, gdyby… Takich spotkań krakowianie w tym sezonie rozegrali mnóstwo. W czym rzecz? W tym, że gdy ten zespół ma rywala na łopatkach, nie potrafi go dobijać, a dokładniej strzelać drugą, trzecią bramkę, by „zamknąć” mecz i odebrać wszelkie nadzieje piłkarzom drużyny przeciwnej na odrobienie strat. W tym sezonie takich meczów było kilka. Również takich, gdy Wisła nawet nie tyle, że strzelała gola, ale prowadziła grę, stwarzała sytuacje, a później to jednak przeciwnik wykorzystywał jedną szansę i było „pozamiatane”. W poniedziałek pierwsze pół godziny wyglądało w wykonaniu krakowian naprawdę dobrze. Szybko strzelili gola, mieli następne okazje i… no właśnie. Zabrakło drugiej, trzeciej bramki. A to było jak podanie tlenu Śląskowi, który po niego sięgnął w końcówce pierwszej połowy, wyrównując stan meczu.