Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Kraków z opcją hiszpańsko-bałkańską. Na lepszą grę poczekamy do wiosny

Krzysztof Kawa
Nie słyszę, by niósł się szloch po Kiko Ramirezie. A przecież swoje w Wiśle Kraków zrobił. Naprawdę tak trudno sobie przypomnieć, w jakiej rozsypce była drużyna przed rokiem po krótkich rządach Radosława Sobolewskiego i Kazimierza Kmiecika?

Pikowała w kierunku miejsc spadkowych, a Hiszpan, po raz pierwszy pracując na szczeblu ekstraklasy, zdołał ją szybko podnieść. To że wyżej nie podskoczy stało się jasne po fazie finałowej poprzedniego sezonu, gdy nie był w stanie wykonać postawionego przed nim zadania (jest to w dokumentach złożonych w KRS!), jakim było zajęcie piątego miejsca. Wisła przegrywała mecz za meczem w kiepskim stylu, dając się wyprzedzić na finiszu Koronie Kielce.

Zarząd klubu, zamiast czym prędzej poszukać lepszego fachowca, postanowił brnąć w opcję hiszpańsko-bałkańską jeszcze mocniej, pozbywając się lub planując pozbycie się (vide Boguski i Buchalik) kilku wartościowych piłkarzy, którzy nie zasłużyli na wygnanie. W ich miejsce pojawił się zagraniczny zaciąg na niespotykaną skalę, bo nigdy wcześniej nie zatrudniono tu tylu obcokrajowców w trakcie jednego okna transferowego. Sprawy zaszły za daleko, bo przecież każdy trener, ściągając nowych, mami ich obietnicami. A ponieważ Kiko „honorowo” chciał się z nich wywiązywać, zbyt wielu przeciętnych lub wręcz słabych graczy otrzymało status dzieci specjalnej troski.

Wraz z przyjściem zimy i wejściem do szatni Marcina Wasilewskiego nastąpił kres panowania Ramireza. Przyokazji dostało się nawet Carlitosowi, jak zrozumiałem, za egoizm, a przecież gdyby nie bramki hiszpańskiego goleadora, „Biała Gwiazda” walczyłaby dziś o utrzymanie się tuż nad strefą spadkową. I to byłby prawdziwy wykładnik warsztatu Ramireza oraz współpracującego z nim Jordiego Jodara, któremu pewnie teraz przyjdzie wrócić do Hongkongu.

Wraz z przyjściem trenera Joana Carrillo niewiele się zmieni. Wisła, za sprawą dyrektora sportowego Manuela Junco, zakopała się po uszy w rozwiązaniach iberyjskich i dopiero latem będzie mogła dokonać zasadniczej zmiany kursu. Ale gdy puszczą mrozy, przybysze z Costa Brava zaczną grać nieco lepiej i znów zaczniemy o nich ciepło myśleć. Do głosu dojdzie wyrachowanie wyrażające się w przeświadczeniu, że tak tanio nikogo lepszego nie znajdziemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski