Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła przegrywa po dramatycznym meczu. Trenerowi Smudzie rozsypała się obrona.

Piotr Tymczak
W Kielcach znów były wielkie emocje w drugiej połowie. Piłkarze "Białej Gwiazdy" nie dali rady Koronie grając w końcówce w osłabieniu, bowiem czerwoną kartkę zobaczył Łukasz Burliga.

Korona Kielce – Wisła Kraków 3:2 (1:0)

Bramki: 1:0 Petrov 33, 1:1 Burliga 55, 2:1 Guzmics 61 samobójcza, 2:2 Dejmek 78 samobójcza, 3:2 Kapo 85.
Sędziowali: Paweł Raczkowski oraz Michał Obukowicz i Michał Pierściński (wszyscy z Warszawy).
Żółte kratki: Kapo (25, niesportowe zachowanie) – Sadlok (59, faul), Guerrier (62, faul), Garguła (89, faul). Czerwona kartka: Burliga (73, faul).
Widzów: ok. 7000

Korona: Cerniauskas – Golański, Malarczyk, Dejmek, Sylwestrzak – Petrow, Jovanović – Sobolewski (84 Pyłypczuk), Kapo, Aankour – Trytko (46 Janota).

Wisła: Buchalik – Burliga, Głowacki, Guzmics, Sadlok – Uryga, Dudka – Boguski (74 Brożek), Stilić, Guerrier (65 Sarki) – Stępiński (67 Garguła).

Przed rokiem piłkarze Wisły Kraków wygrali z Koroną w Kielcach 3:2 po wielkich emocjach. Trener “Białej Gwiazdy” Franciszek Smuda mówił przed spotkaniem, że może być podobnie, byle znów zwyciężyć. Znów było dramatycznie, wynik się powtórzył, ale tym razem górą byli kielczanie.

Wiślacy rozpoczęli składem w jakim wygrali wysoko 5:0 w poprzednim wyjazdowym spotkaniu z Górnikiem w Zabrzu. Wtedy na ławce rezerwowych zasiadł najlepszy strzelec wiślaków Paweł Brożek. Dwa tygodnie temu trener Smuda nie uwzględnił go w wyjściowej jedenastce ze względu na słabszą formę we wcześniejszych meczach. “Brozio” wszedł w drugiej połowie i zdobył trzy bramki. Przed spotkaniem żalił się jednak na przeziębienie.

Wisła na początku próbowała zaproponować swoje warunki, ale nic z tego nie wynikało. Gospodarze umiejętnie ryglowali dostęp do swojej bramki, często przerywając akcje faulami. Gra była więc ostra, dominowała walka, ale brakowało strzałów i emocji. Pierwsze pół godziny było bezbarwne. W 25 minucie do bramki Wisły trafił Olivier Kapo, ale zagrał ręką i zobaczył żółtą kartkę. W 33 minucie na kieleckiej arenie zapanował aplauz. Z dystansu huknął Kyryło Petrow, piłka odbiła się od Arkadiusza Głowackiego, to zmyliło Michała Buchalika, futbolówka go przelobowała i wpadła do siatki.

Utrata gola nie przebudziła wiślaków. Próbowali odpowiedzieć, ale atakowali bezradnie, bez pomysłu na sforsowanie nadal dobrze broniących się kielczan. W pierwszej połowie byli oni groźniejsi, dynamiczniejsi, ich ofensywa była bardziej przekonywująca. Okazji nie wykorzystali Przemysław Trytko i Vlastimir Jovanović. Ten drugi tuż przed gwizdkiem na przerwę otrzymał bardzo dobre podanie od Pawła Sobolewskiego, ale naciskany przez Głowackiego uderzył niecelnie.

W ataku za Pawła Brożka zagrał Mariusz Stępiński. Młody napastnik starał się, walczył, ale nie dawało to efektu. W 50 minucie “Brozio” ruszył z ławki, aby się rozgrzewać. Trener Smuda przewidywał, że może być bardzo potrzebny. Tymczasem na boisku zrobiło się ciekawiej, wyszła na nie odmieniona, zmotywowana w przerwie Wisła, która rozpoczęła ostrzał bramki gospodarzy. Richard Guzmics “główkował” niecelnie, później Strzał stępińskiego obronił, Vytautas Cerniauskas, ale za trzecim razem już skapitulował. Z rogu piłkę wrzucił Semir Stilić, najwyżej wyskoczył do niej Łukasz Burliga i głową skierował do bramki.

Strata gola nie zdeprymowała Korony. Kielczanie ruszyli do odzyskania prowadzenia i szybko przeprowadzili akcję, którą zrealizowali ten plan. Nabil Aankour próbował dośrodkować, piłkę tak nieszczęśliwie przeciął Guzmics, że kolejny raz Buchalik musiał wyciągać ją z bramki. Wisła nie rezygnowała.

Trener Smuda ściągnął z boiska Stępińskiego, ale zamiast Brożka powił się na nim Łukasz Garguła. Niedługo później na murawie zameldował się w końcu “Brozio” (zmienił Rafała Boguskiego). Chwilę wcześniej do szatni został jednak odesłany Łukasz Burliga. Sędzia odgwizdał jego faul na Jovanoviciu i pokazał wiślakowi czerwoną kartkę. Drużyna “Białej Gwiazdy” musiała więc grać w dziesięciu.

Wiślacy nie dawali jednak za wygraną i szybko przekonali się, że warto walczyć nawet mimo przeciwności. Gospodarze też się mylili. Jak krakowianie stralici drugą bramkę, tak podobnie wyrównali. Tym razem samobójcze trafienie zaliczył obrońca Korony Radek Dejmek. Miejscowi znów jednak ruszyli na osłabioną Wisłę i przeprowadzili akcję, którą ustalili wynik spotkania. Piłkę dograł Michał Janota, a do bramki z bliska trafił Kapo. Krakowianie nie dali już rady cokolwiek zmienić.

Teraz muszą się przygotować do ważnego meczu u siebie ze Śląskiem Wrocław. Trener Smuda ma duży problem przed tym spotkaniem. Rozsypała mu się obrona. Z powodu kartek nie będą mogli bowiem zagrać boczni defensorzy Burliga i Maciej Sadlok.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski