FOT. WOJCIECH MATUSIK
TRANSPORT. Przewoźnicy nie mogą doczekać się zwrotu pieniędzy za sprzedane bilety ulgowe
W Urzędzie Marszałkowskim, który w imieniu ministra wypłaca dotacje, nikt nie wie, czy pieniądze w ogóle znajdą się jeszcze w tym roku.
- Nasza cierpliwość się kończy. Zorganizujemy blokadę - zapowiadają przewoźnicy. I skarżą się, że ich firmy tracą płynność. - Jeśli do końca roku nie dostaniemy zwrotu za ulgi, to w naszej firmie strata sięgnie 250 tys. zł. Nie zapłacimy kierowcom - mówi Zbigniew Malik, jeden z przewoźników.
Tymczasem sieć busów jest w Małopolsce wyjątkowo gęsta. Dla tysięcy osób, którzy codziennie z niej korzystają, jest to podstawowy środek komunikacji.
Niektórzy przewoźnicy, jak twierdzą, zaciągają kredyty na pensje pracowników i na paliwo do samochodów. - Opóźnienia wypłat z roku na rok są większe. Władze państwowe, samorządy w Krakowie i okolicy faworyzują MPK, dopłacają mu za każdy przejechany kilometr. Natomiast z nami walczą - mówi inny przewoźnik, z Wieliczki. Chce pozostać anonimowy, bo z doświadczenia wie, że efektem interwencji i skarg są wzmożone kontrole. Jak w miniony piątek.
Piotr Odorczuk, kierownik biura prasowego w Urzędzie Marszałkowskim w Krakowie, potwierdza, że przewoźnicy po raz ostatni dostali pieniądze za bilety ulgowe w sierpniu. We wrześniu zabrakło na to 5 mln zł i po tyle samo na każdy kolejny miesiąc. - W kwietniu Jacek Rostowski, minister finansów, informował, żeby w październiku zgłaszać zapotrzebowanie na dopłaty. Zgłosiliśmy. Do dzisiaj nie ma reakcji. Wielokrotnie przypominaliśmy o tym wojewodzie, który pośredniczy w przekazywaniu pieniędzy. Jerzy Miller skierował te interwencje do ministra, ale odpowiedzi nie ma - mówi Odorczuk.
- Może władze dostrzegą nas, gdy w formie protestu 300 autobusów wjedzie do miasta z różnych stron Małopolski. Jako punkt docelowy obierzemy np. Dworzec Główny i wszyscy będziemy się tam kierować - mówi Zbigniew Malik.
Koledzy z branży, nawet ze Śląska, Łodzi czy Kielc, deklarują wsparcie tego pomysłu. - Terminu nie podamy, żeby działać z zaskoczenia - mówią rozżaleni właściciele busów.
Dariusz Tarnawski, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników Osobowych w Krakowie, przyznaje, że szefowie firm transportowych naciskają, aby działać ostro. - Przygotowujemy protest, ale nie chcę najazdu autobusów na Kraków i paraliżu miasta. Piszemy w tej sprawie pisma do marszałka, wojewody, ministra finansów, posłów - mówi. Zarząd stowarzyszenia ma spotkać się w tym tygodniu i ustalić formę protestu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?