Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Woda bez litości

RP
Najbardziej dramatycznie wygląda sytuacja na drogach. Niemal w całych powiecie zostały one podmyte. Bardzo źle było wczoraj w Pcimiu, gdzie nagły przypływ Raby podmył ok. godz. 11 przęsło mostu. Ruch został zatamowany.

Wszystkie gminy obliczają straty po ostatnich ulewach

 Choć po dużej fali nocnych opadów, trwających z poniedziałku na wtorek, wczoraj w powiecie myślenickim padało nadal, deszcze nie wyrządziły już tak wielkich szkód, jak dzień wcześniej. Mimo jednak powolnej stabilizacji, odpowiednie służby przez cały czas są w pogotowiu. Zdaniem władz gminnych, najgorsze jest to, że woda zniszczyła w wielu przypadkach infrastrukturę budowaną przez lata.
 - Zarządziłem stan alarmowy aż do odwołania - powiedział nam wójt Pcimia Andrzej Pawlikowski. - Teraz wszystkie działania są skierowane na udrożnienie traktów. Oczywiście, w miarę potrzeb przepuszczamy samochody, ale woda zrobiła straszne szkody.
 Zdaniem wójta, wielokrotnie były wysyłane monity do Rejonowego Zarządu Gospodarki Wodnej w sprawie regulacji Raby. - Ja, niestety, nie mogłem tego zrobić z własnych środków.
 Na miejsca, gdzie woda wypłukała asfalt, przywożone są duże kamienie. Wcześniejsze straty zostały oszacowane na 187 tys. zł, co stanowi 7 proc. budżetu gminy.
 Według danych, zawartych w meldunku, który został wysłany do województwa z gminy Raciechowice, tamtejsze straty sięgają 1,269 mln zł. - To są ogromne koszty - mówi wójt Marek Gabzdyl. - Wystarczy powiedzieć, że ta kwota stanowi 57 proc. dochodów własnych.
 W tej gminie woda wyrządziła szkody na 17 drogach, które obejmują łącznie prawie 10 km. W wykazie zniszczeń są też dwie kładki (60 tys. zł), ujęcie wody (80 tys. zł) i podmycie przysiółków w Czasławiu-Dworze (10 tys. zł).
 - Najgorsze jest to, że przez ulewne deszcze zostały zniszczone m.in. drogi, które były modernizowane 1-2 lata temu. I to niemałym kosztem - mówi wójt.
 W gminie Myślenice sytuacja po południu powoli się stabilizowała po tym, jak Raba osiągnęła ok. godz. 11 dość niebezpieczny poziom.
 - Raba rzeczywiście była wczoraj niespokojna - mówi Józef Szybowski z Wydziału Gospodarki Mieniem i Rolnictwa. - O godz. 11 poziom w Stróży przekroczył stan ostrzegawczy o 20 cm, a w Rabce o 40 cm. Po południu jednak sytuacja wróciła do normy, choć woda była na pograniczu stanu alarmowego.
 Trzeba było interweniować także w Głogoczowie. Woda zalała dwa gospodarstwa, ale nie dostała się do domów. - Na szczęście, nie była konieczna ewakuacja, choć w pewnym momencie wydawało się, że będzie nieunikniona - mówi Szybowski.
 W Dobczycach, gdzie - jak mówi wójt Leszek Soboń - łączne straty z ostatnich dni wynoszą prawie 3 mln zł, woda dostała się do piwnic bloków mieszkalnych na placu Zgody. Podobne problemy mieli także mieszkańcy ul. Słowackiego w Myślenicach: stamtąd także trzeba było wypompowywać wodę.
 Podobnie jak w innych gminach, sytuacja w Wiśniowej nie była wiele lepsza. Tak gwałtownych opadów mieszkańcy nie widzieli tam od kilkudziesięciu lat. Najważniejsze prace, które są teraz prowadzone, to oczyszczanie zatkanych przepustów i udrożnianie cieków. Większość dróg żwirowych została całkowicie zniszczona.
(RP)
 Jak powiat myślenicki jest przygotowany na duże opady? Woda w wielu przypadkach jest nieubłagana, ale dzięki odpowiedniemu sprzętowi można choć częściowo jej się przeciwstawić. Gmina Myślenice ma podpisane porozumienia z kilkoma firmami na wypadek kryzysu, nie tylko powodziowego. Współpraca przewiduje wykorzystanie w razie konieczności spycharek i ładowarek. Jedna z firm przywozi także na zlecenie piasek. Do wykorzystania jest również kilkaset worków na ten materiał. - W ostatnim czasie wydaliśmy już część z nich, ale z tego, co wiem, ich wykorzystanie nie było konieczne - mówi burmistrz Myślenic Władysław Kurowski. Jednostka OSP w Osieczanach - jedyna w gminie - dysponuje pontonem, zakupionym przed czterema laty. W tym roku przydał się w Głogoczowie, gdy niektóre z gospodarstw zostały odcięte od świata i konieczne było dowiezienie żywności.
 Większość gmin dysponuje podstawowym sprzętem: koparkami, wozami strażackimi, motopompami. Wójtowie przyznają jednak, że to niewiele. Gospodarz Wiśniowej mówi wprost: - Nie jesteśmy dobrze przygotowani na przyjście dużej fali deszczowej. Zdarza się też, że trzeba pożyczać sprzęt od osób prywatnych.
 Teoretycznie najlepsze warunki są tam, gdzie OSP należy do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego. Możliwości są wtedy większe. Wczoraj np. jednostka z Dobczyc została wezwana do Nowego Sącza. (RP)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski