Woda przepłynęła nad wałem

Największe problemy spowodowały tam rzeki Ropa, Libuszanka i Sękówka. Ta ostatnia przepłynęła przez wały w Gorlicach wdzierając się do parku miejskiego i na stadion sportowy. Strażacy musieli stamtąd ewakuować kilku zaskoczonych tą sytuacją pracowników wesołego miasteczka. Przy użyciu pontonu ewakuowano także kobietę próbującą wydostać się ze swojego domu w Bieczu. Sama nie była w stanie opuścić gospodarstwa, bo woda sięgała jej do pasa.

Przed południem jedynie w Łużnej odwołano alarm powodziowy, choć w powiecie utrzymano pogotowie przeciwpowodziowe. W gminie Bobowa nie zdołano zapanować na rzeką Biała Tarnowska, która od lat sieje spustoszenie na dużym odcinku poczynając od Grybowa. Woda zalała kilkadziesiąt gospodarstw, choć - dzięki użyciu worków z piaskiem - nie spowodowała strat na wielką skalę. W samej Bobowej wypłukała z ziemi kabel energetyczny. Na szczęście po południu poziom wody w Białej Tarnowskiej zaczął opadać.

- Wtedy można było przystąpić do porządkowania terenu, wypompowywania wody i odkażania studni - mówi burmistrz Bobowej Wacław Ligęza.

Sytuacja zaczęła też się stabilizować w całym powiecie gorlickim. Była na tyle dobra, że straż pożarna mogła zastosować się do dyspozycji Wojewódzkiego Stanowiska Koordynacji i Ratownictwa, które poprosiło o wysłanie specjalistycznego sprzętu poza ziemię gorlicką.

- Do Szczucina, w powiecie Dąbrowa Tarnowska, wysłaliśmy agregat pompowy dużej mocy, a w rejon Brzeska trafił wał wodny o długości siedmiuset metrów - wylicza starszy kapitan Dariusz Surmacz, rzecz nik prasowy Komendy Powiatowej PSP w Gorlicach. - Składa się on z dwóch foliowych kołnierzy o wysokości czterdziestu centymetrów. Stanowią skuteczny sposób powstrzymania napierającej wody.

Dodajmy, że lokalne podtopienia nie spowodowały poważniejszych utrudnień komunikacyjnych w Gorlickiem. Jedynie rano, przez godzinę, wyłączona z ruchu była część drogi krajowej od obwodnicy Biecza do Jasła.

(SZEL)