Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna na parkingu pod Nosalem

Tomasz Mateusiak
Parking, jaki powstał u stóp Nosala, jest dla turystów idących przez Kuźnice w góry bardzo wygodny. Niestety, nie podoba się sąsiadom nieruchomości, którzy chcą jego szybkiej likwidacji
Parking, jaki powstał u stóp Nosala, jest dla turystów idących przez Kuźnice w góry bardzo wygodny. Niestety, nie podoba się sąsiadom nieruchomości, którzy chcą jego szybkiej likwidacji Fot. Tomasz Mateusiak
Zakopane. Mieszkańcy Bulwarów Słowackiego chcą, by z ich sąsiedztwa zniknął nielegalny parking dla samochodów. Miasto zamierza pomóc protestującym. Zdaniem właściciela placu ucierpią na tym... turyści.

Choć działa dopiero od kilku dni, już zdążył wywołać olbrzymią awanturę... Policja, straż miejska, magistrat i nadzór budowlany - wszystkie te instytucje wiedzą już o parkingu, jaki powstał w górnym odcinku Bulwarów Słowackiego w Zakopanem.

Zdaniem kilkunastu mieszkających w sąsiedztwie osób najemca parkingu prowadzi tu działalność nielegalnie i trzeba zrobić wszystko, by go usunąć. Miasto zamierza im w tym pomóc. Wizja zamknięcia parkingu nie podoba się jednak turystom.

Parking na łące...

- W górnej części ulicy Bulwary Słowackiego źle się dzieje - uważa Bartłomiej Bryjak, zakopiański radny. Kilkanaście dni temu na jednej z tutejszych posesji, tuż obok zabytkowej chaty „Tea”, prywatny przedsiębiorca zaczął budować parking. Dziś już działa.

- To oburzyło sąsiadów, którzy poprosili mnie o pomoc. Ich i moim zdaniem zielona łąka u stóp Nosala i w sąsiedztwie parku narodowego nie jest miejscem na inwestycje - mówi Bryjak.

Jak dodaje radny, do parkingu prowadzi wąska droga nad potokiem. Auta nią jeżdżące mogą stanowić zagrożenie dla spacerujących tu turystów.

Mieszkańcy protestują

Bryjak przedstawił burmistrzowi Zakopanego apel z prośbą o pomoc w likwidacji prywatnego parkingu. Podpisało go 14 osób (liderka protestujących była dla nas nieuchwytna). Zdaniem radnego to mieszkańcy wszystkich 5 domów leżących powyżej parkingu. Gdy urzędnicy zaczęli sprawę badać, okazało się, że przedsiębiorca, co prawda zgodnie z planem, mógł budować tu parking (tereny rekreacyjne), ale na 10 aut. Tymczasem tych jest około 30.

- Dlatego sprawa została zgłoszona do nadzoru budowlanego i ten organ zdecyduje, czy parking jest legalny - mówi Wiktor Łukaszczyk, wiceburmistrz Zakopanego. - My powalczymy z tym inaczej. Ustawimy tam zakaz wjazdu, który nie będzie obowiązywał tylko mieszkańców. Każdy inny samochód, który tam wjedzie, dostanie mandat. Zrobimy to, bo naszym zdaniem to nie jest miejsce na parking.

Właściciel: Zrobiłem źle

- Jestem tą wizją przerażony - mówi pan Krzysztof, właściciel parkingu. Wynajął ten teren i utwardził go za ciężkie pieniądze. W starostwie zgłosił, co tu będzie i nikt nie protestował, bo tu wolno budować parkingi. Fakt, trochę go poszerzył, ale komu to tak naprawdę przeszkadzało?

- Tu przecież wcześniej była zachwaszczona łąka. Część mieszkańców protestuje, ale inni mieszkańcy Bulwarów i Karłowicza nie mają nic przeciwko [o takich osobach wie także radny Bryjak - przyp. red.]. Dzięki mojemu parkingowi turyści nie parkują im w bramach - zauważa.

Faktycznie, obie wymienione wcześniej ulice to praktycznie ostatni punkt, gdzie może dojechać autem turysta, który chce iść dalej do Kuźnic (tu jest dolna stacja kolejki na Kasprowy Wierch) i gdzie rozpoczynają się szlaki na większość tatrzańskich szczytów.

Nic dziwnego, że chociaż oprócz parkingu pana Krzysztofa działają tu jeszcze inne place, w sezonie znalezienie w okolicy miejsca na postój graniczy z cudem.

- To prawda. Byłem tu w czwartek 30 czerwca. Wówczas ten parking jeszcze nie działał, a ja już o godz. 10 nie miałem gdzie zaparkować. Zmieniłem więc plany wycieczki - mówi Dawid Koziarz, turysta z Gdańska.

Gdy wrócił w poniedziałek (4 lipca), znalazł ten plac i zaparkował tu bez problemu.

- To miejsce jest turystom potrzebne. Zakopane dusi się bez parkingów, a tu jest nawet ustawiona przez właściciela darmowa toaleta - dodaje Koziarz. W podobnym tonie wypowiadał się wczoraj każdy, kto opuszczał sporny parking.

Sprawa skończy się w sądzie?

Dlatego najemca placu nie zamierza się poddawać. - Miasto nie może odciąć mnie od drogi - mówi. - Przecież parking na 10 aut zawsze był tu legalny.

W najgorszym razie będzie przyjmował tylko tyle aut. - Starostwo wydało mi na to pozwolenie. Jeśli teraz ktoś je cofnie, będę zmuszony dochodzić swoich praw inaczej - nie kryje pan Krzysztof.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski