Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna na terytorium Rosji nie osłabia Putina. „Czerwony pas” stał się „pasem bezpieczeństwa”

OPRAC.:
Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
Wideo
od 16 lat
Wojna na Ukrainie rozpętana przez Putina w końcu dotarła na terytorium Rosji. To już nie są tylko sporadyczne akty sabotażu na kolei czy podpalenia ważnych obiektów. To już regularne ataki dronów, regularny ostrzał artyleryjski przygranicznych miast, a wreszcie coraz częstsze rajdy przeciwnika na lądzie, coraz głębiej w graniczące z Ukrainą rosyjskie obwody. Czy to zmieniło poglądy Rosjan na wojnę?

Przygraniczne miasto Szebekino w obwodzie biełgorodzkim od kilkunastu dni znajduje się pod ciągłym ostrzałem. Media donoszą o ciągłych eksplozjach, pożarach i problemach z dostawami prądu i wody. W obwodzie biełgorodzkim, który graniczy z Ukrainą, tylko w jednym tygodniu uszkodzonych w wyniku działań wojennych zostało ponad tysiąc domów i mieszkań. Władze zostały zmuszone do ewakuacji miejscowej ludności do innych miejscowości. Inne obszary przygraniczne również są ostrzeliwane. Do tego dochodzą rajdy rosyjskich ochotników walczących po stronie Kijowa na przygraniczne wsie i miasteczka.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź Portal i.pl codziennie. Obserwuj i.pl!

Reżim przemilcza problem

Podczas gdy najwyżsi rosyjscy urzędnicy odpowiedzialni za bezpieczeństwo sięgają po coraz groźniejszą retorykę, a wojsko próbuje przekonać ludność o pomyślnym przebiegu "specjalnej operacji wojskowej", rosyjscy propagandyści chwalą się, że "nie ma paniki wśród rosyjskiej ludności". Według nich Zachód jest rozczarowany, że Rosjanom udało się "zachować spokój". Lojalni kremlowscy socjologowie przypisują ten względny spokój wierze w rosyjskie systemy obrony powietrznej, postrzeganiu ataków jako odosobnionych incydentów i zwyczajowi "niezwracania uwagi" na ataki. Jednak nawet oni przyznają, że "zaniepokojenie tym, co się dzieje, jest nadal odczuwalne" i przewidują "sytuacyjny wzrost niepokoju" przy jednoczesnym utrzymaniu ogólnie "stabilnego nastroju społecznego".

Niezależni rosyjscy politolodzy zgadzają się, że powszechna panika jest nieobecna wśród ludności, ale przypisują ją nie "wierze w systemy obrony powietrznej", ale brakowi empatii. Na przykład znany rosyjski komentator polityczny Władimir Pastuchow zauważa, że większość Rosjan z regionów, które nie zostały bezpośrednio dotknięte wojną, reaguje na ostrzał rosyjskich miast z taką samą obojętnością i brakiem współczucia, jak na ostrzał ukraińskich miast w poprzednich miesiącach. Oczywiście ogromny wpływ na to ma sposób przedstawiania sytuacji w regionach przygranicznych w ogólnokrajowych kanałach telewizyjnych – mówiąc w skrócie, bagatelizowanie zagrożenia.

Specyfika rosyjskiego społeczeństwa

Takie dzielenie społeczeństwa z jednej strony utrudnia pożądane przez Kreml "gromadzenie się wokół flagi", ale z drugiej strony zmniejsza poziom paniki wśród ludności. Niemniej jednak zauważalny jest wzrost nieufności społeczeństwa do władz. Niezadowolenie można znaleźć nawet w środowiskach radykalno-patriotycznych.

Reakcje wydają się naturalne, biorąc pod uwagę, że reżim Putina od dawna opiera się na tendencji społeczeństwa do delegowania wszystkich decyzji na władze. Nawet prokremlowscy socjologowie przyznają, że "społeczeństwo jest skłonne delegować nie tylko władzę, ale także odpowiedzialność za to, co dzieje się w kraju". W związku z tym nie jest zaskakujące, że ludność jednocześnie obwinia Ukrainę (zgodnie z intencją rosyjskiej propagandy) i własne władze za te ataki. Nastroje te są również podsycane przez regularne publikacje Jewgienija Prigożyna, który nieustannie krytykuje korupcję i niekompetencję rosyjskiego dowództwa wojskowego. Na razie założyciel Grupy Wagnera unika bezpośredniej krytyki Naczelnego Wodza. Jeśli jednak obecne tendencje się utrzymają, jest niemal nieuniknione, że taka krytyka pojawi się zarówno ze strony radykalno-patriotycznego segmentu społeczeństwa, jak i apolitycznej większości.

Komuniści imperialistami

Mogłoby się wydawać, że przyjście działań wojennych na terytorium Rosji powinno skłonić Rosjan do zmiany nastawienia do wojny i zwiększyć żądania zawieszenia broni i negocjacji pokojowych. W rzeczywistości jednak skutki mogą być inne, między innymi ze względu na historię i poglądy polityczne ludności regionów przygranicznych. Jeszcze w latach 90. XX w. obwody biełgorodzkim, briański i kurski nazywano „czerwonym pasem” z racji na wysokie poparcie w tych regionach dla komunistów. W wyborach prezydenckich w 1996 r. Giennadij Ziuganow zdobył tam około 60 procent głosów w drugiej turze. W wyborach parlamentarnych w 1999 r. komuniści zajęli pierwsze miejsce. Ponieważ w rzeczywistości było to głosowanie za powrotem do Związku Sowieckiego, nie jest zaskakujące, że w 2000 roku "czerwony pas" zmienił swoją lojalność wobec Kremla, który z powodzeniem przejął komunistyczną retorykę o "geopolitycznej katastrofie" upadku ZSRS, "dzikich latach 90." i kraju "wstającym z kolan". Kluczowymi punktami tej narracji była konfrontacja z Zachodem i odbudowa imperialnej potęgi.

Dziś jest „pas bezpieczeństwa” dla reżimu w wojnie z Ukrainą. Poparcie dla "operacji specjalnej" jest wyższe w regionach położonych blisko frontu, niż w głębi Rosji. Średnia krajowa wynosi 60 proc. Tymczasem w obwodzie biełgorodzkim jest 69 proc., w obwodzie kurskim 77 proc., w obwodzie briańskim 66 proc. Oczywistym pewnym wyjaśnieniem jest psychologia ludności cywilnej podczas konfliktu: popieranie strony, która wydaje się silniejsza i znajduje się w pobliżu. Ponadto, im więcej ofiar ostrzałów, tym silniejsze jest nieobecne wcześniej uczucie nienawiści do "wroga", czyli ukraińskich sił zbrojnych. Dla mieszkańców ewakuowanych z Szebekino, którzy stracili swoje domy w wyniku wybuchu bomb, znacznie łatwiej jest nadal postrzegać ukraińską armię jako wroga. Dla miejscowej ludności na tych obszarach frontowych rosyjska narracja propagandowa "w przeciwnym razie zaatakowaliby pierwsi" wygląda całkowicie przekonująco.

Trudno powiedzieć, czy to wsparcie wytrzyma próbę nadchodzącej ukraińskiej kontrofensywy. Jeśli zakończy się ona sukcesem, to w regionach przygranicznych Rosji najprawdopodobniej dojdzie zarówno do konsolidacji tych, którzy wierzą w doprowadzenie wojny do zwycięstwa, jak i do skrajnego niepokoju, którego kulminacją może być krytyka dowództwa wojskowego - choć niekoniecznie cywilnego.

źr. Jamestown Foundation, Carnegie Endowment

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wojna na terytorium Rosji nie osłabia Putina. „Czerwony pas” stał się „pasem bezpieczeństwa” - Portal i.pl

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski