Fot. Ingimage
EDUKACJA. Specjalny system będzie tropił plagiaty na polskich uczelniach
System antyplagiatowy to program sprawdzający, czy w badanej pracy nie doszło do wykorzystania innych tekstów z naruszeniem praw autorskich. Od nowego roku akademickiego z systemów zaczną korzystać eksperci Państwowej Komisji Akredytacyjnej, zajmującej się wystawianiem ocen szkołom wyższym. - W myśl wchodzącej niebawem w życie nowej ustawy o szkolnictwie wyższym naszym zadaniem będzie m.in. ocena efektów kształcenia w poszczególnych uczelniach. Zakup tych systemów ułatwi nam pracę - mówi prof. Marek Rocki, przewodniczący PKA. I zaznacza, że komisja prawdopodobnie będzie wykorzystywać jednocześnie wszystkie zakupione systemy. Przy okazji powstanie ogólnopolska baza prac dyplomowych, z którą będzie można porównywać nowe prace. Z systemów ma korzystać również powołany niedawno przez minister Barbarę Kudrycką Zespół do spraw Dobrych Praktyk Akademickich. Na czele zespołu stoi prof. Jan Hartman, etyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego, a do jego zadań należy przestrzeganie wysokich standardów i dobrej praktyki w działalności naukowej oraz pracy akademickiej.
Za trzy systemy resort zapłacił 100 tys. zł. To jednak nie koniec wydatków. Jak zaznacza dr Sebastian Kawczyński, właściciel firmy plagiat.pl, umowa, w ramach której jego firma otrzyma 57 tys. zł, została zawarta jedynie na rok. Jeśli resort będzie chciał tropić plagiaty również w kolejnych latach, znów trzeba będzie zapłacić. MNiSW nie wyklucza też zakupu dodatkowych komponentów i licencji od innych producentów oraz przeznaczonych dla większej liczby użytkowników. Zdaniem resortu nauki, dzięki systemowi promotorzy będą bardziej angażować się w proces tworzenia prac dyplomowych. - Sprawi też, że uczelnie będą z większą rozwagą przyglądać się pracom przynoszonym przez studentów - mówi Bartosz Loba, rzecznik MNiSW.
Coraz więcej uczelni również na własną rękę stara się walczyć z nieuczciwymi praktykami. 125 szkół korzysta już z systemu plagiat.pl, wśród nich jest 10 uczelni małopolskich. Za możliwość kontrolowania rzetelności swoich studentów płacą, w zależności od liczby sprawdzanych prac, od 2 do nawet 40 tys. zł rocznie. Niektóre uczelnie wyjątkowo poważnie traktują walkę z plagiatorami. Krakowski Uniwersytet Ekonomiczny powołał nawet pełnomocnika rektora ds. systemu antyplagiatowego. - Trudno przecenić rolę tego systemu - mówi dr Mariusz Kuziak z UEK. - W dobie internetu promotorzy prac dyplomowych mają trudne zadanie. Nie można wymagać od nich, by znali wszystko, co napisano na dany temat. Dlatego w naszej uczelni każda praca przedstawiana przez studenta jest sprawdzana przez system. Pracę do komputera wprowadza sam student, a raport na jej temat promotor dostaje na e-mail, on też podejmuje decyzję, czy pracę można uznać za samodzielną, czy też jest ona plagiatem.
Do tej pory w UEK żaden student nie trafił przed komisję dyscyplinarną za splagiatowanie pracy dyplomowej.
ANNA KOLET-ICIEK
Jak to działa
Internetowy system antyplagiatowy to program, który ma udostępnić raport prawdopodobieństwa, umożliwiający stwierdzenie, czy w badanej pracy doszło do wykorzystania innych tekstów z naruszeniem praw autorskich. Raport prawdopodobieństwa określa procentowo, jaka część badanej pracy jest identyczna z fragmentami tekstów znajdujących się w bazach danych systemów i w zasobach internetu. Raport prawdopodobieństwa zawiera także źródło wykrytych nieuprawnionych zapożyczeń oraz tekst dokumentu z zaznaczeniem fragmentów zakwalifikowanych jako identyczne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?