Gdzie zielone światło dla przedsiębiorczości, czy tak walczy się z bezrobociem czy mamy być ofiarami absurdalnych protestów "zielonych"? - takie pytania zadają kupcy, którzy do niedawna handlowali na giełdzie samochodowej w Balicach.
Uruchomieniem placu zainteresowane są także władze gminy. - Od wielu lat teren ten był nieużytkowany. W studium zagospodarowania przestrzennego, przeznaczony jest pod działalność komercyjną i może być wykorzystany pod handel, tym bardziej że leży koło głównych dróg. Dla nas ważny jest rozwój przedsiębiorczości, zmniejszenie bezrobocia i podatki, jakie wpływać będą do budżetu - mówi wójt gminy Wojciech Burmistrz. Do otwarcia placu przygotowują się także właściciele sąsiednich działek. Już plantują swoje nieużytki. Zamierzają tu prowadzić działalność gospodarczą: podobnie jak nad zalewem, otworzą parkingi.
Plac będzie czynny przez cały tydzień. Od poniedziałku do piątku będą tu małe "Rybitwy" - będzie tu można handlować artykułami rolnymi i kwiatami. W weekendy odbywał się będzie handel artykułami przemysłowymi, głównie motoryzacyjnymi. Inwestor twierdzi, że ze względu na dużą odległość Kryspinów nie będzie stanowił konkurencji ani dla Rybitw, ani dla giełdy samochodowej w Branicach. - Rynek samochodowy jest tak duży, że wystarczy na nim miejsca dla wszystkich - mówią inni kupcy, którzy w sobotę rano przyjechali do Kryspinowa. - Wracamy właśnie z Branic. Plac jest duży i warunki są lepsze, niż w Balicach, ale nie będziemy tam handlować. Po pierwsze, bo jest za daleko, trzeba przebić się przez cały Kraków, a dla kupców i klientów ze Śląska, z Podhala i z południowych gmin województwa małopolskiego, to strata kilku godzin. Poza tym jest tam wjazd tylko od strony Krakowa i wyjazd z giełdy będzie trwał kilka godzin. Na kryspinowski plac wjeżdża się z trzech kierunków: od Krakowa, od Balic i Liszek - mówią i nie ukrywają oburzenia zamknięciem giełdy w Balicach bez dania im alternatywy. Uważają, że z decyzją o wstrzymaniu handlu na balickiej giełdzie można było zaczekać do czasu otwarcia tej w Kryspinowie. Władze Krakowa wiedziały o staraniach inwestora o uruchomienie placu. Dopatrują się w tym świadomego działania krakowskich urzędników po to, by zaistniała giełda w Branicach. Uważają, że rozdawanie kupcom w Balicach przez strażników miejskich ulotek z informacją o możliwości handlu na branickiej giełdzie jest lobbowaniem na rzecz prywatnej spółki. - Potraktowano nas jak przedmioty, które można przestawić w dowolne miejsce, a my tworzymy wielki zakład pracy, zatrudniający ponad tysiąc osób, które nie chcą pójść na garnuszek państwa i zasilić szeregów bezrobotnych - mówią.
Tekst i fot.: (EKT)
Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?