Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolna amerykanka

Krzysztof Kawa
Wydawało się, że Donaldowi Trumpowi trudno będzie znaleźć na świecie większe siedlisko zła aniżeli kraj Kim Dzong Una. Udało się, gdy przypomniał sobie o wrogu we własnym domu - National Football League.

Wysyp tweetów nie pozostawia wątpliwości, że prezydent Stanów Zjednoczonych wznowił krucjatę przerwaną w latach 80. Wtedy, jeszcze jako milioner na dorobku, zainwestował w futbolową drużynę i podjął próbę zorganizowania rozgrywek konkurencyjnych wobec NFL. Uznał, że najlepszym sposobem na rozbicie monopolu ligi będzie podrzucanie największym gwiazdom worków z pieniędzmi. Odniosło to pewien skutek, część dała się skusić i wzięła udział w rozgrywkach United States Football League. Przełomu jednak nie było. Trump ruszył więc do sądu, ale i tam poniósł klęskę. Formalnie prawną batalię wygrał, ale przyznane odszkodowanie w wysokości... jednego dolara było niczym uderzenie w policzek.

W takich chwilach nie zwykł nadstawiać drugiego. Długo czekał na okazję do rewanżu i oto nadeszła - stał się nią gest Colina Kaepernicka, który zaprotestował przeciw rasizmowi i brutalności policji wobec Afroamerykanów, klęcząc w trakcie przedmeczowego odgrywania hymnu.

Gracz San Francisco 49ers w tym sezonie nie mógł kontynuować niemego protestu, gdyż nie znalazł pracy w NFL. W jego ślady poszli jednak inni. Nie było ich wielu, ale Trump wykorzystał okazję, by ruszyć do ataku. Zaczął na Twitterze, a podczas przemówienia w Alabamie namawiał właścicieli klubów do „wyrzucania z boiska skur…, którzy nie szanują naszej flagi”. Efekt? Liczba klęczących zawodników gwałtownie wzrosła, a o Kaepernicku zaczęto mówić we wszystkich serwisach. Rozpoczęła się ogólnonarodowa debata na temat tyleż dyskryminacji rasowej, co prawa do wyrażania sprzeciwu wobec niej z wykorzystaniem symboli narodowych.

W Polsce mało kogo zajmują wydarzenia w NFL. My mamy swoje problemy. Kluby zrzeszone w Polskim Związku Futbolu Amerykańskiego zarzucają władzom ligi brak przejrzystości w rozliczaniu wielomilionowych dotacji z ministerstwa sportu oraz zarządzanie rozgrywkami i reprezentacją bez liczenia się z ich głosem. I tak jak za oceanem, sprawa nabrzmiewała od roku, ale dopiero teraz wyszła poza opłotki niszowego środowiska. Doszło do tego, że część klubów zabroniła swoim zawodnikom wyjazdu na mecz kadry ze Szwajcarią. Riposty polskiego związku nie powstydziłby się sam Donald Trump: „W futbolowej wspólnocie nie ma miejsca dla tych, którzy nie szanują hymnu i barw narodowych”.

Co na to minister Witold Bańka? Na razie jego konto na Twitterze w tym temacie milczy. Pilniejsze jest wyciągnięcie z państwowej kasy milionów na powrót do Formuły 1 Roberta Kubicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski