Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wreszcie wywalczyły podwyżki. Tylko kto da na nie pieniądze?

Dorota Stec-Fus
Protesty w końcu przekonały rząd do żądań pielęgniarek
Protesty w końcu przekonały rząd do żądań pielęgniarek Fot. andrzej banaś
Zdrowie. Średni wzrost wynagrodzeń pielęgniarek w ciągu czterech lat ma wyniesć 1600 zł.

- To nasz wielki sukces. Przekonałyśmy rząd, że bezpieczeństwo pacjenta zależy m.in. od tego, ile pielęgniarek pracuje na oddziale oraz, ile zarabiają. Minister zdrowia przyjął nasze argumenty - podkreśla Grażyna Gaj, przewodnicząca małopolskiego oddziału Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Rozmowy z ministrem zdrowia - już kolejne z rzędu - trwały... 11 godzin i zakończyły się wczoraj o wpół do trzeciej nad ranem ugodą. Ostatecznie przeszła propozycja ministra Mariana Zembali: podwyżka w wysokości 1600 zł w czterech ratach, co roku po 400 zł.

- O osiągnięcie takiego wyniku zabiegałam przez 20 lat w trakcie ciężkiej pracy związkowej - wzdycha Grażyna Gaj. Przewodnicząca podkreśla, że nie mniej ważne, obok postulatów płacowych, są uregulowania dotyczące liczby pielęgniarek na oddziale szpitalnym, co bezpośrednio przekłada się na bezpieczeństwo pacjentów.

Zdaniem ekspertów decyzja o podwyżce oznacza olbrzymie zawirowanie w systemie ochrony zdrowia. - Nie wiem, skąd minister weźmie pieniądze na realizację swych zobowiązań - podkreśla dr Marcin Kautsch, ekspert ds. zarządzania ochroną zdrowia. W jego ocenie w systemie nie ma pieniędzy na tak znaczące podwyżki. Chodzi nie tylko o 400 zł na każdą z ok. 190 tys. pielęgniarek pracujących w placówkach ochrony zdrowia, ale także na wynoszące - średnio ok. 100 zł - pochodne.

- Przyznanie każdej pielęgniarce takiej samej podwyżki jest błędem. Nie każda ma takie same kwalifikacje, nie każda pracuje z takim samym zaangażowaniem - stwierdza Kautsch.

Nie wątpi, że pielęgniarki zarabiają za mało. Co więcej, uważa, że ich brak wkrótce będzie jeszcze bardziej dotkliwy niż niedobór lekarzy. Wczorajsze porozumienie uważa jednak za chaotyczne, nieprzemyślane, a jego zapisy nie są reformą systemową, lecz mają jedynie gasić przedwyborczy pożar.

Konieczność wypłaty podwyżek spędza sen z oczu dyrektorom szpitali. - Zachowujemy spokój, czekamy na rozporządzenia - mówi Adam Styczeń, dyrektor szpitala w Myślenicach. Nie wątpi, że podwyżki dla pielęgniarek są konieczne. Równocześnie nie kryje obaw przed powtórką sytuacji z 2000 roku, kiedy to Sejm uchwalił podwyżki dla pracowników służby zdrowia w wysokości 203 zł, nie wskazując jednak źródeł ich sfinansowania. Sprawa ta zahamowała rozwój sektora medycznego na kilka lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski