Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybierzmy się znów na spacer śladami alianckiego Liberatora

Paulina Szymczewska
Zapalone świece dla uczczenia pamięci lotników alianckich
Zapalone świece dla uczczenia pamięci lotników alianckich Paweł Kubisztal
Historia. Dzisiaj mija 70 lat od tragicznych wydarzeń, jakie miały miejsce na krakowskim Zabłociu. Pamiętnej nocy z 16 na 17 sierpnia 1944 roku bombowiec Liberator KG-933 nie zdołał wrócić ze swej misji. To była jedna z najgorszych nocy w akcji zrzutowej dla Armii Krajowej.

Mieszkańców Podgórza obudził potężny hałas. Na niebie widać było lecący nisko nad ziemią, płonący, rozpadający się w locie samolot. To były ostatnie chwile alianckiego, czteromotorowego Liberatora KG-933 ze 178. Dywizjonu Bombowego RAF i ostatnie chwile załogi kpt. Wrighta.

Trafiony prawdopodobnie przez niemiecki myśliwiec, a potem dobity przez artylerię przeciwlotniczą samolot wracał z udanej misji zrzutowej dla walczącej Warszawy. Zaczął rozpadać się na kawałki już nad Grzegórzkami. Wieża ogonowa z martwym strzelcem wewnątrz runęła na składy węglowe rzeźni miejskiej (obecnie to rejon Galerii Kazimierz). Kolejne części samolotu wpadły do Wisły, dokładnie w miejscu dawnego mostu "Lajkonik". Najwięcej kawałków Liberatora spadło na teren składów na Zabłociu, pomiędzy ulicami Lipową i Dekerta.

- Fragmenty Liberatora spadły też m.in. na baraki należące do Fabryki Schindlera. Pracownicy Emalii jako pierwsi przybyli na miejsce tej katastrofy. Gasili pożar, zbierali szczątki maszyny i rzeczy osobistych lotników (znaleźli m.in. nadpaloną Biblię) - opowiada dr Krzysztof Wielgus, który od wielu lat tropi historie 18 Liberatorów zestrzelonych nad Małopolską.

Na miejscu katastrofy zginęli: Australijczyk John P. Liversidge i Brytyjczycy: pilot i dowódca samolotu William D. Wright oraz strzelec pokładowy John D. Clarke. Na spadochronach ratowało się ponoć trzech lotników, z których dwaj - sierżanci Blount i Helme - zaginęli. Z całej załogi przeżył tylko Australijczyk kpt. Allan Hammet. Losy pozostałych lotników z ośmioosobowej załogi są nieznane.

Z samego Liberatora nie zostało nic. Wszystkie większe kawałki bombowca Niemcy skrupulatnie pozbierali i wywieźli do Oświęcimia, gdzie znajdowało się największe złomowisko zestrzelonych samolotów w tej części Europy. Był to też podobóz Auschwitz-Birkenau, gdzie więźniowie w bardzo ciężkich warunkach demontowali wraki.

Resztę szczątków pozbierali ludzie. Świadkowie opowiadają, że wieść o katastrofie rozeszła się lotem błyskawicy i obejrzeć wrak samolotu przyszło wiele osób. Każdy zabierał ze sobą fragment maszyny. Pewnie dlatego dziś nie jesteśmy w stanie znaleźć śladów po zestrzelonym Liberatorze. - On się rozsypał, jego szczątki spadły na dużym obszarze i mogą jeszcze gdzieś leżeć - mówi dr Wielgus.

Tragiczną historię z sierpnia 1944 r. już od ośmiu lat przypomina Stowarzyszenie Podgorze.pl, organizując spacery śladami Liberatora. Grupa miłośników historii i lotnictwa spotyka się zawsze przy Aptece Pod Orłem na placu Bohaterów Getta. Na spacerach tych często pojawiają się świadkowie tamtych wydarzeń.

Tegoroczny spacer śladami Liberatora odbędzie się dziś (zbiórka o godz. 19 przed Apteką Pod Orłem), a poprowadzi go, jak co roku, dr Krzysztof Wielgus. Tym razem będzie to jednak spacer wyjątkowy, gdyż o godzinie 19.30, na bulwarze u wylotu ul. Przemysłowej (w miejscu dawnego mostu "Lajkonik"), odbędzie się uroczystość nadania imienia: Bulwar Lotników Alianckich i zostanie odsłonięta tablica z nową nazwą.

O tym, że należy uczcić pamięć wydarzeń sprzed 70 lat, niedawno zadecydowali krakowscy radni, podejmując stosowną uchwałę. Przypomnieć przy tym warto, że idea upamiętnienia alianckich lotników pojawiła się już w 2008 roku. Z inicjatywą nadania imienia bulwarowi na Zabłociu wystąpił m.in. Krakowski Klub Seniorów Lotnictwa. Jak podkreśla dr Wielgus, to pierwszy krok w tworzeniu unikatowego miejsca pamięci.

Przy tej okazji znów powraca temat wybudowania na bulwarze pomnika Liberatora. Mówi się o tym od lat, świetny projekt Arkadiusza Sordyla od dawna jest gotowy, a Rada Miasta Krakowa podjęła już dwie uchwały w sprawie monumentu, ale wciąż nie ma pieniędzy na ten cel. - Słyszymy o tym, że pomnik Liberatora zostanie wybudowany wtedy, gdy powstanie kładka dla pieszych (dokładnie w miejscu dawnego mostu "Lajkonik"). Ale kiedy będzie ta kładka - tego nikt nie wie. To kwestia dość odległej przyszłości - przyznaje prezes Stowarzyszenia Podgorze.pl Paweł Kubisztal.
Inicjatorzy upamiętnienia lotników alianckich poprzez nadanie nazwy bulwarowi na Zabłociu przypominają też o konieczności zagospodarowania tego miejsca. Teraz wygląd bulwaru pozostawia wiele do życzenia: wszędzie chaszcze i niewykoszona trawa, a do tego jeszcze zaparkowane na dziko auta.

- Przede wszystkim trzeba tam uporządkować zieleń, zrobić oświetlenie, a także okiełznać ruch samochodowy, bo teraz jest wolnoamerykanka - kierowcy parkują, gdzie popadnie - mówi Paweł Kubisztal. I dodaje, że jest przecież miejsce, gdzie można zorganizować parking - przy moście Kotlarskim. - Podgórscy radni nawet o to wnioskowali, ale urzędnicy odpowiedzieli, że miejscowy plan tego nie dopuszcza. A auta i tak tam parkują, tyle że nielegalnie - uzupełnia Paweł Kubisztal.

Dr Wielgus dodaje, iż ważne jest, by nie dopuścić do dzikiego zagospodarowania Bulwaru Lotników Alianckich. - Tam powinny być ławeczki, punkt widokowy, tablica w kilku językach, informująca o tym, co się w tym miejscu wydarzyło - wymienia. Dodaje, że niewielka chociaż ekspozycja o historii Liberatora i lotników powinna się również pojawić w pobliskiej Fabryce Schindlera (na razie jest tam tylko tablica pamiątkowa - wisi na ścianie budynku).

Od Lotników Alianckich do Medweckiego
Bulwar Lotników Alianckich na Zabłociu upamiętnia tysiące lotników, którzy nieśli pomoc walczącej Polsce. - Ma to wymiar symboliczny - mówi Robert Springwald, wiceprezes Fundacji im. Tadeusza Kościuszki, która od lat wspiera środowiska pasjonatów lotnictwa. Podkreśla jednocześnie, iż pierwszym polskim pilotem, a zarazem pierwszym alianckim pilotem, który zginął w obronie polskiego nieba, był kpt. Mieczysław Medwecki i to jemu jest dedykowany ten bulwar.

- Pragniemy, aby inicjatywa nadania nazwy bulwarowi zakończyła się odsłonięciem pomnika kpt. Medweckiego w miejscu katastrofy jego samolotu - w Morawicy, przy autostradzie. Chcielibyśmy, by pomnik (przetworzona sylwetka samolotu Medweckiego) witał przyjeżdżających do Krakowa - wyjaśnia Robert Springwald.
Kiedy stanie pomnik? Być może już w 2015 r. - zależy, czy w tym roku uda się pozyskać grunt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski