Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybuch w lakierni

Redakcja
(INF. WŁ./PAP) Wczoraj, tuż po godz. 7 rano, doszło do wybuchu w jednej z lakierni Rzeszowskich Fabryk Mebli SA w Sędziszowie Małopolskim. Kobietę i trzech mężczyzn z poparzeniami twarzy i dłoni I i II stopnia przewieziono na Oddział Chirurgii Ogólnej Szpitala Wojewódzkiego nr 1 w Rzeszowie. Ich stan lekarze określają jako dobry. Kilkunastu innych poszkodowanych pracowników po udzieleniu im pomocy medycznej mogło powrócić do domów. W wyniku wybuchu i pożaru została zniszczona hala lakierni i magazyny. Straty szacuje się na około 500 tys. zł.

Przy tej sile wybuchu mogło być wiele ofiar

Wybuch nastąpił w kabinie lakierniczej krzeseł - w hali, gdzie pracowało wtedy 17 osób. - To szczęście, że nikt nie zginął. Przy tej sile wybuchu mogło być wiele ofiar - powiedział nam prowadzący akcję ratowniczą kapitan Zdzisław Ciosek, komendant rejonowy Państwowej Straży Pożarnej w Ropczycach. Fala uderzeniowa, która powstała w wyniku wybuchu oparów lakierniczych, rozerwała przeszkloną ścianę hali, ciągi wentylacyjne i blachę pokrywającą dach budynku.
- Wszystko stało się tak nagle, że nie mieliśmy szans odwrócić się plecami do ognia - mówi pracownik lakierni. - Wstrząs był bardzo duży. Wszyscy mieliśmy szczęście - _dodaje Maria Gawrońska, zastępca kierownika wydziału krzeseł.
- _Pożar był efektem wtórnym po wybuchu
- wyjaśnia komendant Ciosek. - Ognisko pożaru zlokalizowaliśmy po dziesięciu minutach. W czasie akcji musieliśmy rozcinać ciągi wentylacyjne w tych miejscach, gdzie za pomocą kamery termowizyjnej zauważyliśmy podwyższoną temperaturę; mogły to być nowe ogniska pożaru.
Pierwsi strażacy dotarli na miejsce wypadku w dziesięć minut po odebraniu zgłoszenia. W akcji uczestniczyło 10 zastępów Państwowej Straży Pożarnej z Ropczyc, Rzeszowa i Kolbuszowej oraz 6 zastępów ochotniczych. Żaden z około 70 strażaków nie odniósł obrażeń. Nie mogli korzystać z fabrycznych hydrantów, bo ze względów bezpieczeństwa prąd został odcięty. Wodę czerpali ze zbiorników i hydrantów pobliskiej wytwórni filtrów. Około godz. 13 dogaszali resztki krzeseł i ostatnie elementy konstrukcji dachu.
Gdy trwała akcja gaśnicza, pracownicy fabryki wynosili ze zrujnowanej hali gotowe wyroby i surowce. Lakiernia, w której nastąpił wybuch znajduje się pośrodku hali, gdzie jest również montownia oraz magazyny.
- Lakiernia wydziału krzeseł to tylko jedno z ogniw jednego wydziału - fabryka pracuje nadal. Lakiernia zostanie natomiast uruchomiona za trzy, cztery tygodnie - mówi Marian Grabowski, prezes zarządu Rzeszowskich Fabryk Mebli. Według jego szacunków, straty sięgają około 500 tys. zł. Zakład jest ubezpieczony.
Pracuje w nim 680 osób; w lakierni, na dwie zmiany - 50.
Zgodnie z przepisami budowlanymi, obiekty takie jak sędziszowska lakiernia muszą mieć lekką konstrukcję dachu i przeszklone ściany. Dzięki takim zabezpieczeniom, cała siła wybuchu kieruje się na zewnątrz. - Przed rokiem, jeszcze jako dowódca jednostki, prowadziłem ćwiczenia właśnie w tej lakierni - mówi komendant Zdzisław Ciosek.
Bezpośrednią przyczyną wybuchu stężonych oparów lakierniczych było najprawdopodobniej iskrzenie instalacji elektrycznej w hali. Szczegóły wypadku pod nadzorem prokuratury bada już specjalna komisja.
Wczoraj rano, w Sędziszowie doszło do jeszcze jednego wypadku. Prowadzony przez kierowcę służbowy polonez prezesa fabryki zderzył się ze spieszącą na pomoc ofiarom wybuchu karetką pogotowia. Ofiar nie było, ale obydwa samochody zostały zniszczone.
(JS)
Wnętrze zrujnowanej hali Fot. Wojciech Boczar

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski