Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybuchu gniewu nie będzie. Polacy mają dziś we krwi potrzebę spokoju

Włodzimierz Knap
Nastroje społeczne. Liderzy związkowi straszą strajkiem ogólnopolskim i wyprowadzeniem milionów ludzi na ulice.

Tak zachowują się zresztą nie po raz pierwszy. W 2012 r. Piotr Duda, szef „Solidarności”, stwierdził wprost, że jest w „stanie wojny z rządem”. Na jesień 2013 r. zapowiadał wielki strajk generalny. Na słowach się skończyło, choć poparcie dla takich działań wyraża niezmiennie szef OPZZ Jan Guz.

– I tym razem masowego protestu z pewnością nie będzie – mówi prof. Jerzy Pomorski- -Mikułowski, socjolog z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. Dlaczego? – Ponieważ w Polsce nie ma atmosfery dla radykalnych działań. Polacy potrafią kalkulować, co im się opłaca, a co jest wyłącznie na __rękę szefom związków oraz stronnictw politycznych.

Podobne stanowisko zajmuje prof. Marek Bankowicz, politolog z UJ: – _W Polsce od dość dawna sytuacja ekonomiczna jest na stałym poziomie, a tym samym nie ma powodów do radykalnych zachowań na szeroką skalę _– mówi. Podkreśla, że społeczeństwo polskie jest mocno zatomizowane, a interesy nawet w obrębie tych samych grup zawodowych i społecznych są często rozbieżne. Wyjątkiem, zdaniem prof. Bankowicza, są górnicy. Ci potrafią działać w miarę zgodnie, a zapału dodaje im fakt, że rząd się ich obawia. Prof. Bankowicz zwraca też uwagę, że wśród przywódców związkowych nie ma charyzmatycznych liderów.

Kiedy protestujemy?
Również Paweł Grzelak z Zakładu Badań Porównawczych nad Polityką w PAN jest przekonany, że w Polsce nie ma dziś atmosfery sprzyjającej wybuchowi społecznemu. Przypomina, że do masowych protestów dochodzi z reguły w dwóch przypadkach. Albo gdy pojawia się wielki, masowy strach przed utratą pracy, albo kiedy ludzie szybko się bogacą, ich aspiracje rosną, a potem przychodzi załamanie gospodarcze. –_ Oba te przypadki obecnie nie zachodzą – _mówi Grzelak.

Przyznaje, że Polacy w większości poparli niedawne protesty górników, bo rozumieli ich sens, czyli walkę górników i ich rodzin o swój byt.

Paweł Grzelak przekonuje, że jest czymś normalnym, iż sporo osób kieruje się swego rodzaju odruchem serca, współczuciem, a nie jedynie zimną kalkulacją ekonomiczną. Zwraca też uwagę, że Dominik Kolorz, szef śląsko-dąbrowskiej „S”, po osiągnięciu wyznaczonych celów protestu zachował się ,jak przystało na działacza związkowego. Nie próbował bowiem wykorzystać swego rodzaju kapitulacji rządu do celów politycznych.

Grzelak przekonuje, że inaczej zachowuje się natomiast część przywódców „S” i OPZZ, na czele z Dudą i Guzym: – Grupa liderów związkowych prze do konfrontacji z rządem, ale poparcia społecznego nie ma i __go szybko nie uzyska. Dlaczego? Bo ich interes znacząco odbiega od tego, czego chcą dziś Polacy, a chcą stabilizacji ekonomicznej, spokoju społecznego.

To tylko sondaż
Jednocześnie faktem jest też, że nastroje społeczne po Nowym Roku znacznie się pogorszyły. Tak wynika z najnowszych badań CBOS. O ile w grudniu 2014 r. świat „na czarno” widziało 46 proc. rodaków, o tyle w styczniu 2015 r. już 55 proc. Pogorszenie nastrojów przewiduje również Urszula Krassowska, szefowa Zespołu Badań Społecznych w TNS (wyniki najnowszych badań TNS będą znane za kilka dni).

Sporo rzeczy w __ostatnim czasie się wydarzyło, m.in. protesty górników, umocnienie się franka – przypomina. Zwraca przy tym uwagę, aby uważnie podchodzić do wyników badań. Na przykład Polacy pytani o to, w jakim kierunku idą sprawy w kraju, mogą masowo udzielać odpowiedzi, że w złym, lecz powody takiej odpowiedzi mogą być diametralnie różne. Część np. uważa, że jest źle, bo rząd karygodnie postępuje z górnikami. Część zaś wystawi krytyczną ocenę, bo sądzi, że władza nadmiernie ulega górnikom. Krassowska zwraca uwagę, że ważny jest trend, a ten w ostatnich miesiącach wskazywał, że w Polakach jest coraz więcej optymizmu.

Bierni od dawna
Socjolodzy przypominają jednak, że niezmiernie trudno jest przewidzieć zachowania społeczne. Wybuchu gniewu nie można zatem wykluczyć. Na razie nic jednak na taką ewentualność nie wskazuje.

Nie oczekuję radykalnych działań społeczeństwa polskiego, nawet gdyby sytuacja gospodarcza uległa dość istotnemu pogorszeniu _– przewiduje prof. Juliusz Gardawski, kierownik Katedry Socjologii Ekonomicznej w Szkole Głównej Handlowej. W jego ocenie, Polaków od dawna cechują indywidualne strategie przetrwania, zamykanie się w kręgu rodzinno-towarzyskim. – Dlatego z reguły unikamy solidarnych akcji protestacyjnych. Czasy tzw. I Solidarności były jednym z __nielicznych wyjątków _– mówi prof. Gardawski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski