Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygrana bitwa taktyczna

ML
JKH GKS Jastrzębie - Comarch Cracovia 1-2 (0-1, 0-0, 1-1)

0-1 Martynowski 15, 0-2 Wilczek 52, 1-2 Bryk 56.

Sędziowali Paweł Meszyński (Warszawa) i Zbigniew Wolas (Oświecim). Kary: 8 - 8 min. Widzów 1400.

Jastrzębie: Kosowski - Bryk, Rimmel, Lipina, Kral, Danieluk - Labryga, Górny, Urbanowicz, Słodczyk, Bordowski - Dąbkowski, Pastryk, Kulas, Kąkol, Furo - Bychawski, Galant, Kiełbasa, Szczurek, Bernacki.

Cracovia: Radziszewski - Wajda, Kłys, L. Laszkiewicz, Pasiut, D. Laszkiewicz - Wilczek, Noworyta, Łopuski, Słaboń, Piotrowski - Witowski, Prokop, Kostuch, Dvorak, Martynowski - Landowski, Guzik, Kosidło, Rutkowski, Sarnik.

Stan rywalizacji play-off (do 4 zwycięstw): 3-1 dla Cracovii.

Już tylko jednego zwycięstwa potrzebują hokeiści Cracovii, żeby awansować do finału. Cel mogą osiągnąć w piątek (o godz. 17 zagrają z JKH w Krakowie).

Wczoraj zespoły skupiły się głównie na defensywie, co odbiło się na końcowym rezultacie. Dogodne okazje można było policzyć na palcach jednej ręki. Dobrze zaprezentowali się obaj bramkarze, którzy imponowali czujnością.

Od początku niewielką przewagę mieli podrażnieni poniedziałkową porażką krakowianie, lecz dobrą dyspozycję z dnia poprzedniego podtrzymywał bramkarz rywali Kosowski. "Pasy" w końcu przełamały ten opór. Zaczęło się od indywidualnej akcji L. Laszkiewicza, który ruszył na bramkę Jastrzębia, ale w prawidłowym wykończeniu akcji przeszkodził mu zahaczający go Galant. Obrońca gospodarzy powędrował na ławkę kar, a Cracovia prawie natychmiast wykorzystała grę w przewadze. Kostuch wyłożył krążek Martynowskiemu, a ten z kilku metrów nie dał żadnych szans golkiperowi gospodarzy.

Po straconej bramce wzmożoną aktywność zaczęli wykazywać hokeiści Jastrzębia, lecz z dużym wyczuciem bronił Radziszewski.

W drugiej tercji niewiele się działo. Dopiero w 34 minucie zrobiło się trochę ciekawiej pod bramką Kosowskiego, lecz bramkarz poradził sobie ze strzałem Pasiuta z kilku metrów. Niedługo później na rajd zdecydował się Kral, jednak on też musiał obejść się smakiem.

Dotychczasowe wydarzenia zapowiadały ogromne emocje w trzeciej tercji. Tych nie zabrakło, a na początku głównymi aktorami byli niemający nic do stracenia jastrzębianie. Nie mieli oni jednak sposobu na Radziszewskiego, który uwijał się jak w ukropie i kilkoma kapitalnymi interwencjami zniechęcił jastrzębian do dalszych prób. Krakowianie długo czekali na swoją szansę i gdy ta się nadarzyła, to ją wykorzystali. Wyborny rajd przeprowadził Wilczek: minął dwóch zawodników, zagrał do Piotrowskiego, a sam zajął stanowisko snajpera przed bramką Jastrzębia. Za chwilę krążek do niego wrócił - i Wilczek podwyższył wynik.

Niedługo później pokonany został Radziszewski, ale kapitalnego strzału Bryka z dystansu nie dało się obronić. Ostatnie ataki miejscowych były zbyt chaotyczne, żeby zagrozić dobrze zorganizowanym krakowianom.

- Był to dla nas bardzo ciężki mecz, zresztą jak każdy w Jastrzębiu. Stoczyliśmy prawdziwą bitwę taktyczną. Wyciągnęliśmy wnioski z poprzedniego pojedynku, teraz zagraliśmy ostrym pressingiem, nie pozwoliliśmy hokeistom Jastrzębia na spokojne organizowanie ataku. Cieszy mnie to, że wytrzymaliśmy to spotkanie fizycznie. Następny pojedynek w Krakowie także powinien być zacięty. Jastrzębie z pewnością się nie podda - powiedział po meczu trener Cracovii Rudolf Rohaczek.

(ML)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski