Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyjechali z opóźnieniem, bo lekarz miał biegunkę?

Małgorzata Więcek-Cebula
Bochnia, Kobyle. Dyrektor szpitala przedwczoraj zdecydował o rozwiązaniu umowy o pracę z lekarzem. Nieoficjalnie mówi się, że medyk w chwili zgłoszenia był na zakupach w sklepie.

Problemy żołądkowe lekarza z bocheńskiego szpitala spowodowały, że karetka do nieprzytomnej 4-letniej dziew­czynki z Kobyla (gmina Nowy Wiśnicz), która zadławiła się orzechem, wyjechała później, niż mogła.

Tak przynajmniej wynika ze wstępnej oceny komisji powołanej przez dyrektora bocheńskiej lecznicy do wyjaśnienia tej sytuacji. Lekarz, na którego czekali ratownicy gotowi do wyjazdu w chwili zgłoszenia, straci jednak pracę.

Z nieoficjalnych informacji, które dotarły do naszej redakcji, wynikało, że karetka pogotowia wezwana przez rodzinę nieprzytomnej 4-latki wyjechała z opóźnieniem. Te doniesienia potwierdziły się w wyjaśnieniach złożonych dyrektorowi lecznicy przez uczestników zespołu karetki – lekarza i dwóch ra­tow­ników.

– Faktycznie, lekarz, mający wtedy dyżur i przypisany do tej karetki, wy­tłu­ma­czył się, że miał poważne problemy żołądkowe. Zapewniał, że w chwili wezwania przebywał w toalecie – przekonuje Jarosław Kycia, dyrektor bocheńskiego Szpitala Powiatowego.

Z dokumentacji zabezpieczonej przez szefa lecznicy wynika, że Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Tarnowie – któremu podlega powiat bocheński – przyjęło wezwanie do Kobyla o godzinie 17.23, karetka z Bochni wyjechała o 17.25, a na miejscu była o 17.39. Lekarz zaintubował czterolatkę, jednak ponieważ nie udało się przywrócić funkcji życiowych małej pacjentki, zdecydował o przewiezieniu jej do Bochni.

– Karetka wróciła do szpitala po 28 minutach – przekonuje dyrektor lecznicy.

W Szpitalnym Oddziale Ratunkowym przywrócono akcję serca, niestety, nie przywrócono oddechu, nie było też reakcji źrenic na światło. W takim stanie dziewczynka, która wymagała intensywnej terapii, została przetransportowana do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu. Przebywa tam nadal. Jej stan jest krytyczny.

Przedwczoraj w sprawie wyjazdu karetki zebrała się komisja. W jej skład weszli: dyrektor placówki, zastępca dyrektora ds. medycznych, szef SOR i koordynator ratowników medycznych. Pokłosiem analizy sytuacji jest decyzja o zwolnieniu lekarza, który, mając problemy zdrowotne, powinien poprosić o zastępstwo w pracy. Niestety, tego nie zrobił.

W szpitalu, a szczególnie w oddziale ratunkowym, sprawa ta jest gorąco komentowana. Wśród ratowników pojawiły się pogłoski, że lekarz, który tłumaczył się problemami zdrowotnymi, tak naprawdę był w tym czasie na zakupach.

Dyrektor o tej sprawie nic nie wie. – W wyjaśnieniach, które otrzymałem od uczestników akcji ratunkowej, nie ma takiej informacji – przekonywał nas Jarosław Kycia, dyrektor Szpitala Powiatowego. Obiecał jednak, że sprawę dokładnie przeanalizuje.

Co na to starosta?

Jacek Pająk, starosta powiatu bocheńskiego, któremu podlega bocheński szpital:

– O tej sprawie oczywiście słyszałem. Wiem, że dyrektor lecznicy powołał komisję, która ma zbadać sytuację. Doszły do mnie także plotki na temat tego wyjazdu, nie chcę ich jednak komentować. Poczekajmy na ostateczne wyniki pracy komisji, która dokładnie tę sprawę przeanalizuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski