MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wysiadają z autobusu wprost do rowu

Ewelina Sadko
Jerzy Wosik, Maria Wądrzyk oraz Maria i Andrzej Borowczykowie na ul. Tyszkiewicza w Porębie Wielkiej, tam, gdzie pasażerowie wysiadają z autobusów. Chcą bezpiecznej zatoczki autobusowej
Jerzy Wosik, Maria Wądrzyk oraz Maria i Andrzej Borowczykowie na ul. Tyszkiewicza w Porębie Wielkiej, tam, gdzie pasażerowie wysiadają z autobusów. Chcą bezpiecznej zatoczki autobusowej FOT. EWELINA SADKO
Poręba Wielka. Mieszkańcy walczą o bezpieczny przystanek od wielu lat. Urzędnicy po naszej interwencji obiecują, że w końcu zajmą się problemem.

Mieszkańcy ul. Tyszkiewicza w Porębie Wielkiej (gmina Oświęcim) tracą cierpliwość. Od 40 lat walczą o bezpieczeństwo na swojej drodze. Pomału się poprawia, ale ciągle brakuje najważniejszego: chodników i bezpiecznego przystanku.

– Urzędnicy otworzą oczy dopiero wtedy, gdy jakiś szaleniec staranuje grupę dzieci wracających ze szkoły – twierdzą mieszkańcy okolicznych domów.

Ulica Tyszkiewicza jest jedną z tych, na których inwestycje dochodzą do skutku dopiero wtedy, gdy mieszkańcy „wydeptają” je w urzędzie. W ubiegłym roku zamontowano tu cztery latarnie. Wcześniej oświetlenia nie było. – Mamy te lampy, ale tylko w okolicy wiaty przystankowej. Powiedzieli, że nie mają pieniędzy na więcej – mówi Jerzy Wosik, mieszkaniec ulicy.

W 2008 r. pan Jerzy napisał pismo do Urzędu Gminy z prośbą o dodatkowy przystanek autobusowy, bo wielu mieszkańców ma ponad kilometr do najbliższej zatoczki wąskim poboczem. – Jedna wiata jest koło cmentarza, druga na środku trasy, a kolejna na końcu wsi – mówi pan Jerzy. – Nie chodzi o to, że jesteśmy wygodni i chcemy mieć przystanek pod nosem, ale przeprawa tą ulicą to spacer z duszą na ramieniu i modlitwą na ustach – dodaje. Pobocze miejscami ma zaledwie kilka centymetrów szerokości.

Postanowiliśmy sprawdzić, czy miejsce to faktycznie jest tak niebezpieczne. Przez niecałą godzinę w południe przejechały tędy 23 samochody. Każdy z prędkością większą niż obowiązująca, 50 km na godz. Proste odcinki dają kierowcom możliwość rozpędzenia pojazdu.

Mieszkańcy liczą też na zatoczkę na środkowym przystanku autobusowym przy ul. Tyszkiewicza. Z jednej strony jest wiata z zadaszeniem i ławeczką. Stanęła tutaj w ubiegłym roku. Niestety, po drugiej stronie ulicy, czyli tam, gdzie ludzie wysiadają wracając np. z Oświęcimia, nie ma nawet pobocza. Na asfalcie, 14 cm od krawędzi drogi, wyrysowana jest biała linia. Za ulicą znajduje się kilka centymetrów ziemi i spad do głębokiego rowu.

– Jak ludzie wysiadają z autobusu, to jeden musi wejść do rowu, żeby następny mógł wyjść. Najgorzej jest, kiedy inni chcą jeszcze wsiąść. Wtedy kilka osób musi stać w rowie – mówi Andrzej Borowczyk. – Większość sąsiadów wozi dzieci do szkoły i przedszkola autami, bo strach na przystanek puszczać. Żona chodzi z pomocą kuli ortopedycznej, więc też nie ma szans, aby jechać autobusem. Jakby weszła do tego rowu, to sama się z niego nie wydostanie – tłumaczy. Dodaje, że w zimie, kiedy pobocze zasypane jest śniegiem, autobus musi zatrzymać się na środku ulicy, blokując ruch.

Mieszkańcy ciągle słyszą, że nie ma pieniędzy na inwestycje albo że są inne, ważniejsze sprawy. Po naszej interwencji urząd obiecał pomoc.

– Do środy nasi pracownicy mają czas, aby pojechać na miejsce i przyjrzeć się przystankom. Jeszcze w tym tygodniu znajdziemy pomysł, jak rozwiązać ten problem – mówi Piotr Kraj z Wydziału Inwestycji Urzędu Gminy w Oświęcimiu. – Skoro jest niebezpiecznie, nie możemy tego tak zostawić – zapewnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski