Czy sejmowy kabaret palikociarzy (dziś już rozproszonych po różnych partiach), którzy mównicy używali jako trybuny dla językowej rewolucji (mówili np. marszałkini, ministra itp.), doczekał się swojej uniwersyteckiej mutacji? A swoją drogą, skoro wojewoda ma żeńską końcówkę, to czy o mężczyźnie na tym stanowisku należy mówić: wojewód? W sprawozdaniach prasowych czytam, że uczestnikami konferencji byli „nauczyciele akademiccy związani z poznańskimi gender studies”, którzy zbadali 176 podręczników szkolnych.
Nazwy zawodów, które trzeba zmienić, gdy wykonują je kobiety (inżynierka, naukowca, generałka, filmówa - zamiast filmowiec itd.), to tylko jedna z postulowanych zmian. W podręcznikach dla najmłodszych za skandaliczny uznano fakt, że ilustracje nie pokazują chłopców, bawiących się lalkami, a dziewczynek np. z małą lokomotywą. Inny skandal to rodzina, prezentowana jako matka, ojciec i dwójka dzieci. Przecież to szkodliwy stereotyp, patriarchalny przeżytek. Nie ma już rodziców, jest bezpłciowy rodzic, wychowaniem mogą zajmować się dwie mamy albo trzech ojców, zresztą dzieci i tak dopiero gdy dorosną, zdecydują, czy wolą być chłopcami, czy dziewczynkami.
Zdaniem poznańskich „nauczycieli akademickich” wiele podręczników nadaje się do kosza, skoro np. w matematyce, geografii czy biologii jako odkrywcy, badacze lub wynalazcy wymieniani są głównie mężczyźni. To złośliwa dyskryminacja. Na makulaturę trzeba też wyrzucić podręczniki do historii: większość władców, dowódców, twórców - nie mówiąc już o duchownych - to mężczyźni. Historię należy napisać na nowo.
Kto decyduje o wydawaniu pieniędzy na podobne brednie? Oczywiście, każdy na własną odpowiedzialność i za własne fundusze ma prawo do rozmaitych ekstrawagancji, także w nauce. Ale skoro są zwolennicy teorii, że Ziemia jest płaskim krążkiem, to czy z tego powodu należy uruchomić dla nich specjalny kierunek na uniwersytecie? Nasze najlepsze uczelnie lokują się w drugiej pięćsetce europejskich szkół wyższych i od lat nie są w stanie poprawić swojej pozycji, ale w wykazie zajęć np. na Uniwersytecie Jagiellońskim czytam o „geneder studies” na religioznawstwie i filologii.
A gdzie jest miejsce dla uczonych zajmujących się płaską Ziemią? I kiedy zostaną zaproszeni do kancelarii pani premierki? Mody pojawiają się i mijają, ale głupota, prezentowana jako odkrycie nowoczesności, może okazać się trudna do wyplenienia i zabójcza dla zdrowego rozsądku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?