MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wywłaszczeni w Modlniczce czują się oszukani

Redakcja
Po czterech latach warszawska Prokuratura Okręgowa zakończyła śledztwo w sprawie sprzedaży przez Agencję Mienia Wojskowego gruntów byłego poligonu w Modlniczce. Mieszkańcy miejscowości od lat domagają się zwrotu wywłaszczonych działek, ale prokuratura odmówiła im statusu pokrzywdzonych.

KONTROWERSJE. Na sprzedaży poligonowych gruntów Skarb Państwa stracił ponad 30 mln zł. Jeszcze więcej stracili mieszkańcy podkrakowskiej Modlniczki.

Chodzi o tereny położone tuż za granicami Krakowa, pomiędzy trasami na Katowice i Olkusz, gdzie cena za jeden ar sięga obecnie ok. 30 tys. zł. W latach 70. ulokowano tam plac ćwiczeń wojskowych - poligon Pasternik. Z właścicielami działek w Modlniczce państwo nie dyskutowało, czy chcą oddać ziemię - zostali wywłaszczeni w trybie natychmiastowej wykonalności. Wypłacono im symboliczne odszkodowania: za metr kwadratowy gruntów rolnych dostali 1,92 zł, za łąki - 0,48 zł.

- W ten sposób wywłaszczono ponad sto gospodarstw. Niektórym zabrano cały dorobek, na który pracowały pokolenia w tych rodzinach. W pojedynczych decyzjach cel wywłaszczenia był różny: budowa inwestycji zamiennych, budowa magazynów, budownictwo, budownictwo specjalne lub poligon wojskowy. Potem te cele zmieniały się bez wiedzy i zgody pierwotnych właścicieli gruntów, a w efekcie końcowym na około 243 hektarach powstał plac ćwiczeń wojskowych - wspomina Adam Prządo, były radny gminy Wielka Wieś.

Na początku lat 90. byli właściciele i ich spadkobiercy zaczęli składać wnioski o zwrot wywłaszczonych działek. Dotychczas złożyło je ok. 200 osób. Pierwsze decyzje były dla nich pomyślne. Wojsko zwróciło byłym właścicielom ok. 20 hektarów gruntów. Oddało także gminie Kraków 40 hektarów "pod budownictwo cywilne" i 10 hektarów pod budowę północnego obejścia autostrady.

Później już wszystkie wnioski załatwiano odmownie. MON stał na stanowisku, że poligon Pasternik jest jedynym placem dla wojskowych ćwiczeń w okolicy Krakowa i jakiekolwiek jego uszczuplenie spowoduje utratę sensu jego istnienia. Sęk w tym, że w tym samym czasie stopniowo wyłączano z tego terenu kolejne działki - jako trwale zbędne dla wojska lub czasowo niewykorzystane. Przejmowała je Agencja Mienia Wojskowego do zagospodarowania, a w praktyce wnosiła aportem do spółek. Udziały w nich następnie sprzedawano - ze stratą.

Tej wędrówce gruntów na Pasterniku - od właściciela do właściciela - i zmianie ich przeznaczenia cały czas towarzyszą wnioski mieszkańców Modlniczki o zwrot ojcowizny. Powołują się oni na przepis, który stanowi, że poprzedni właściciel wywłaszczonej nieruchomości lub jego następca prawny mogą żądać zwrotu tej nieruchomości, jeśli stała się ona zbędna na cel określony w decyzji o wywłaszczeniu.

O zamiarze użycia jej na inny cel agencja miała obowiązek zawiadomić byłych właścicieli. Tymczasem nie informowała ani o wnoszeniu działek do spółek, ani o ich sprzedaży. Byli prezesi AMW twierdzili, że w ogóle nie wiedzieli o roszczeniach byłych właścicieli działek. Okazało się to nieprawdą.

- Nic, tylko czekanie, bieganie po urzędach i całowanie klamek. Jedni zwalają winę na drugich. Nikt nie patrzy na to, że mamy święte prawo odzyskać ojcowiznę. Kiedyś za bezcen zabrano nam majątek i dzisiaj wielu z nas nie stać nawet na adwokata, żeby dochodzić swych racji. Czujemy się oszukani - skarżą się mieszkańcy Modlniczki.

Działki po byłym poligonie w Pasterniku przejmowała Agencja Mienia Wojskowego do zagospodarowania, a w praktyce wnosiła aportem do spółek. Udziały w nich następnie sprzedawano - ze stratą.

I tak pierwsze 24 hektary, wycenione na 7,95 mln zł (rzeczywista ich wartość wynosiła ok. 16,5 mln zł), agencja wniosła w kwietniu 2001 r. do spółki Magro SA, nabywając w niej 53 tys. akcji. Rok później pozbyła się wszystkich udziałów - i równocześnie gruntów, przekształconych już na komercyjne - za 5,3 mln zł.

Sąsiednie grunty po poligonie: 1,96 ha jako własność i 23,26 ha w formie dzierżawy do 2025 r. (bez możliwości wcześniejszego wypowiedzenia umowy) oraz dodatkowo lotnisko w Bednarach, koło Gniezna (o powierzchni ponad 294 hektary), trafiło do spółki z o.o. Motoryzacyjna Akademia Kierowców. Całość wyceniono na 9,959 mln zł i za taką cenę sprzedano, tyle że płatność rozłożono na sześć rocznych nieoprocentowanych rat.

W umowie notarialnej nie wspomniano o zabezpieczeniu płatności i o obciążeniu hipoteki nieruchomości. Znalazł się natomiast zapis gwarantujący przedstawicielowi AMW stanowisko przewodniczącego w radzie nadzorczej MAK-u - do czasu całkowitej spłaty należności za udziały w spółce. Stanowisko to objął Bogdan O., jeden z dyrektorów agencji, który w jej imieniu zakładał spółkę i pozytywnie opiniował sprzedaż państwowych gruntów.

Według warszawskiej prokuratury, która właśnie zakończyła śledztwo w sprawie niegospodarności trzech byłych szefów Agencji Mienia Wojskowego, na tej ostatniej transakcji Skarb Państwa stracił ponad 15,6 mln zł. Niewiele mniej, bo ponad 14,7 mln zł, stracili podatnicy na interesach agencji ze spółką Magro.

Nabywcą obydwu spółek była firma znanego kierowcy rajdowego Sobiesław Zasada Ltd., która wkrótce potem część zakupionych terenów na Pasterniku wydzierżawiła sieci handlowej "Leroy Merlin", część zaś odsprzedała hiszpańskiej firmie Neiver. Z szumnych zapowiedzi (na początku obecnej dekady) uruchomienia przez Magro na powojskowych terenach giełdy rolno-spożywczej nic nie zostało. W 2005 r. Magro została wykreślona z rejestru spółek w KRS.

Byli prezesi AMW twierdzili w prokuraturze, że w ogóle nie wiedzieli o roszczeniach byłych właścicieli działek. Okazało się to nieprawdą.

W 2000 r. w AMW opracowano dwie opinie prawne w tej sprawie. W pierwszej stwierdzono, że nieruchomość na Pasterniku została wywłaszczona "w celu realizacji na nich budownictwa mieszkaniowego dla żołnierzy zawodowych" i skoro ten cel nie został zrealizowany, to byli właściciele mogą żądać zwrotu działek.

W kolejnej opinii zajęto jednak odmienne stanowisko. Wskazano, że teren został wywłaszczony na cele budownictwa specjalnego, a ponieważ zostały wybudowane obiekty specjalne, m.in. strzelnica i magazyny wojskowe, to znaczy że cel wywłaszczenia został zrealizowany i dawnym właścicielom nie przysługują już żadne roszczenia.

Właśnie tą niekorzystną dla mieszkańców Modlniczki interpretacją przez wiele lat posługiwało się krakowskie starostwo, które wszystkie wnioski byłych właścicieli o zwrot gruntów rozpatrywało odmownie. Wojewoda podtrzymywał te decyzje, a mieszkańcy kierowali skargi do sądów administracyjnych.
- Przez wiele lat nie można było pewnych spraw rozstrzygnąć, bo władze wojskowe odmawiały udostępnienia planu szczegółowej lokalizacji, na podstawie której nastąpiło wywłaszczenie. Raz twierdziły, że dokument ten zaginął, a innym razem, że stanowi on tajemnicę wojskową. Wiele spraw ciągnie się do dziś. Czy tak dziać się może w państwie prawa? - pyta Mieczysław Rzepka, jeden ze starających się o zwrot wywłaszczonej parceli.

Wyroki zapadały różne. Jedne utrzymują w mocy decyzje starostwa, stwierdzając brak przesłanek do zwrotu wywłaszczonych nieruchomości. Drugie - uchylają wcześniejsze postanowienia, argumentując, że cel wywłaszczenia nie został zrealizowany. Wnioski wracają do ponownego rozpatrzenia w starostwie. Ostatnio sześć z nich zakończyło się pomyślnie dla modlniczan, orzeczeniem o zwrocie wywłaszczonych nieruchomości. Podtrzymał je wojewoda, ale nie zdążyły się uprawomocnić, bo w imieniu MON zaskarżył je do sądu Zarząd Infrastruktury Wojskowej. Sprawa znów może ciągnąć się przez lata.

Są też orzeczenia sądów administracyjnych, mówiące o potrzebie rozstrzygnięcia kwestii ważności umowy między AMW a spółkami. Tego jednak modlniczanie muszą dochodzić przed sądem cywilnym. Jeden z takich procesów niedawno zakończył się ugodą - za rezygnację z roszczeń były właściciel działki otrzymał odszkodowanie, ale nie od Skarbu Państwa, w imieniu którego AMW sprzedawała teren, lecz od kolejnego nabywcy gruntów.

Warszawska prokuratura na początku śledztwa podzielała racje mieszkańców Modlniczki, stawiając byłym szefom AMW zarzuty działania na szkodę byłych właścicieli gruntów. Ostatecznie jednak je umorzyła, stwierdzając, że brak na to wystarczających dowodów i powołując się na brak jednolitego orzecznictwa sądów. W akcie oskarżenia, który przed kilkoma dniami wpłynął do sądu, jest więc jedynie mowa o stratach Skarbu Państwa.

EWA KOPCIK

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski