Z autostradą jak z czekoladą

Grzegorz Skowron: DRUGIE DNO

Nawet jeśli kilkanaście osób wygrałoby spór sądowy o niezapłacenie za przejazd, to i tak - po odliczeniu kosztów prawnych - zyski z poboru opłat od pozostałych (którzy nie mają czasu ani siły kłócić sie o kilkanaście złotych) są nieporównywalnie większe. Nawet kara 1,3 mln zł nałożona przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (ciągle niezapłacona) nie zmieni tej różnicy.
Nie dziwię się też, że posłowie Prawa i Sprawiedliwości najczęściej w kampanii wyborczej uaktywniają się w walce o zmniejszenie opłat za przejazd podczas remontów autostrady. Tym samym trudno mi się też dziwić, że kolejne ich pomysły nie doprowadzają do celu, czyli ulżenia kierowcom. Obawiam się, że i najnowszy pomysł - wprowadzenie zakazu pobierania opłat w czasie remontów - też nie zostanie zrealizowany.
A kierowcom pozostaje płacić, a tym mniej odpornym - także płakać. Może wtedy warto przypomnieć sobie czasy, kiedy w Polsce królowały wyroby czekoladopodobne. Przecież nie była to czekolada, ale wtedy i tak były to słodycze umilające dość gorzką rzeczywistość. I do tego reglamentowane na kartki. Dziś, choć czekolady jest już pod dostatkiem, czekoladopodobne batony wielu wspomina z rozrzewnieniem, niektórzy nawet z uśmiechem. Może więc za jakiś czas autostradopodobną drogę też będziemy wspominać z uśmiechem, gdy wreszcie pomkniemy prawdziwą autostradą dalej niż tylko do Katowic.