Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z "Hotelarza" na emeryturę po 46 latach pracy

Rozmawiał Tomasz Mateusiak
Stanisław Stachoń wychował kilka pokoleń zakopiańczyków
Stanisław Stachoń wychował kilka pokoleń zakopiańczyków Fot. Tomasz Mateusiak
Rozmowa. Z byłym już dyrektorem Zespołu Szkół Hotelarsko-Turystycznych w Zakopanem Stanisławem Stachoniem.

- Jest taki dowcip: "Jasiu 1 września mówi do mamy: "Nie chcę iść do szkoły". Ta odpowiada: "Synku, musisz". Na to Jaś: "Ale nie chcę". A mama: "Musisz. W końcu jesteś dyrektorem". Nie wiem, czy w Pana życiu zdarzyła się taka sytuacja, ale jeśli tak, to na pewno nie w tym roku.
- No, na pewno nie (śmiech). Faktycznie dla wielu nauczycieli 1 września, czyli dzień powrotu do pracy po wakacjach, może być niekoniecznie wesołym przeżyciem, ale mnie w tym roku to nie dotyczy. Bo to właśnie 1 września odszedłem na emeryturę.

- Po ilu latach pracy?
- Dokładnie po 46 latach pracy w charakterze nauczyciela. Rozpocząłem swoją przygodę z tym zawodem zaraz po studiach 1 września 1969 roku. Myślę, że to swoisty rekord. Znam kolegów, którzy zaczynali pracę w szkole razem ze mną, a na emeryturę przeszli już około 20 lat temu.

- A jak długo był Pan dyrektorem?
- Też szmat czasu, bo 34 lata i trzy miesiące. Objąłem tę funkcję w czerwcu 1981 roku.

- To faktycznie szmat czasu. Przez ten czas wychował Pan zapewne kilkadziesiąt tysięcy uczniów.
- Kiedyś się nad tym zastanawiałem i łącznie jako zwykły nauczyciel matematyki oraz dyrektor mogłem pracować nawet z czterema pokoleniami uczniów.

- Wielu z nich pewnie dziś kłania się Panu na ulicy jako dorośli ludzie, których dzieci, a być może wnuki też chodzą już do Zespołu Szkół Hotelarsko-Turystycznych.
- Na pewno. Doskonałym przykładem są chociażby nauczyciele, jacy dziś pracują w ZSHT, czyli popularnym "Hotelarzu". Myślę, że około 20 dziś wchodzących w skład grona pedagogicznego tej szkoły było moimi uczniami. Później dorośli, skończyli studia i jeszcze kilka dni temu byli moimi współpracownikami. Świetnymi współpracownikami.

- Jednym słowem wychował Pan sobie następców.
- Można tak to nazwać. Dzięki temu wiem, że moja szkoła, bo przez te 34 lata dyrektorowania zdążyłem zacząć tak o niej myśleć, jest w dobrych rękach. Od 1 września nowym dyrektorem został Zdzisław Króżel. To dobry nauczyciel, który przez kilka lat był moim zastępcą. Tak jak ja jest nauczycielem matematyki, ale ma dużo więcej doświadczenia na starcie. Poradzi sobie.

- Pan nie miał doświadczenia na początku?
- Pedagogiczne miałem, ale takiego urzędniczego nie. A dyrektor to także urzędnik.

- Skoro pracował Pan tak długo w roli dyrektora, musiał się Pan jednak sprawdzić. Jak z perspektywy czasu ocenia Pan sytuację w polskiej szkole w ostatnich 30 latach.
- Teraz młodzież ma o wiele lepsze warunki do nauki niż kiedyś. Młodzież wychodząca teraz ze szkół średnich jest też lepiej przygotowana do życia. Oczywiście tylko w sytuacji, jeśli odpowiednio się do nauki przykładała.

- Co teraz będzie Pan robił?
- Na pewno nie będę się nudził. Mam cztery wspaniałe wnuczki. Będę im poświęcał cały mój czas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski