FLESZ - Rosja bombarduje ukraińskie miasta. Coraz więcej ofiar
Pojechali we trójkę trzema samochodami, mając nadzieję wrócić z 12 osobami, bo tyle wolnych miejsc mieli.
Decyzję o wyjeździe podjęli spontanicznie, dwa kwadranse od rozmowy telefonicznej byli już w drodze. Podróż zajęła im trzy godziny.
To ludzki odruch, kiedy innym dzieje się krzywda
– mówi Łukasz Płatek, inicjator tego wyjazdu.
Dołączyć do niego postanowił m.in. Grzegorz Kaczmarczyk z Wiśniowej, radny tej gminy.
Mam rodzinę i myślę, że gdybym nie daj Boże znalazł się w podobnej sytuacji w jakiej są teraz Ukraińcy, chciałbym, aby ktoś pomógł moim bliskim przynajmniej w takim zakresie, żeby chociaż tyle dla nich zrobił. Dlatego, jeśli można dołożyć od siebie taką mikrocegiełkę, to należy to zrobić
– mówi.
Na miejscu zastali mnóstwo podobnych do siebie Polaków (m.in. dużą grupę z Niepołomic), którzy przyjechali tak jak oni zaoferować transport, z noclegiem lub bez. Było tam też dużo Ukraińców, którzy pracują w Polsce i przyjechali pomóc swoim rodakom.
Ludzie chodzą z kartkami z odręcznymi napisami „Kraków free” lub „Wrocław free”. Trochę tak jak na lotniskach
– mówi Łukasz.
Wśród obecnych tam Ukraińców byli też tacy, których poznali dzień wcześniej na demonstracji pod ambasadą Federacji Rosyjskiej w Krakowie.
Jak relacjonują Łukasz i Grzesiek, to co dało się zaobserwować na miejscu, to spokój i dobra organizacja. Wolontariusze zorganizowali punkty, w których oferujący pomoc zostawiają informacje, jak i ilu osobom mogą pomóc oraz kontakty do siebie. Później do tych samych punktów kierowani są uchodźcy wysiadający z pociągów i kontaktuje się ich z osobami z przygotowanej już bazy pomocy. We wszystkim pomagają tłumacze języka ukraińskiego.
Przygotowano tam też miejsce do odpoczynku i jedzenie.
Oprócz wolontariuszy widać było SOK-istów, policję. Wszyscy chętni do pomocy, życzliwi
– mówi Łukasz.
Kiedy przyjechali na miejsce, uchodźcy, którzy już tam byli po przejściu wspomnianego punktu, oczekiwali na zadysponowany już konkretnie dla nich transport.
Dlatego postanowili czekać na najbliższy pociąg. Jego przyjazd mocno się jednak opóźniał.
Miał przyjechać o 1, potem była wiadomość, że o 1.30, 2.10, 3, 4...
– mówi Grzesiek.
Skądinąd, a konkretnie z mediów społecznościowych Fundacji Lepsze Niepołomice, której przedstawiciele także byli tej nocy w Przemyślu, wynika, że powodem opóźnienia była awaria trakcji.
Czekając zostali poproszeni o pomoc przez Kongijczyków. Chodziło o możliwość skorzystania z wi-fi, jako, że publiczne, dworcowe było przeciążone. Pomogli, dzięki czemu tamci mogli skontaktować się z bliskimi.
O godzinie 5 pociągu nadal nie było. Zdecydowali się wrócić, zostawiwszy wcześniej w puncie kontakty do siebie.
„Podejmując decyzję kierowaliśmy się zdrowym rozsądkiem oraz odpowiedzialnością za to, aby bezpiecznie wrócić. Teraz jesteśmy w domu. Za chwilę wyjeżdża kolejna ekipa, tym razem z Dobczyc. My chwilę odpoczniemy i czekając na telefon jesteśmy gotowi wrócić w każdej chwili
- pisał Łukasz po powrocie.
- Kolejne termy w Małopolsce otwarte. Nowa atrakcja w regionie
- WIELKI chiński horoskop na 2022 rok! Co Cię czeka w roku tygrysa?
- Podstępny omikron. 20 objawów wirusa, które mogą przypominać przeziębienie
- Te miejsca już tak nie wyglądają. Rozpoznasz Kraków na archiwalnych zdjęciach?
- Kolejne problemy na zakopiance. Opóźni się budowa tunelu pod Luboniem Małym
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?