Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z tej grupy Polska powinna wyjść

Rozmawiał Hubert Zdankiewicz
Rozmowa. – Ocenianie gry zespołu po meczu z takim rywalem nie ma moim zdaniem sensu. Gibraltar był zwyczajnie za słaby, prawdziwą wartość polskiego zespołu poznamy dopiero w meczach z Niemcami i Szkocją – mówi WŁODZIMIERZ LUBAŃSKI, były reprezentant Polski

– Legia Warszawa zacznie Ligę Europy od meczu z KSC Lokeren. Można wskazać faworyta w tej parze?

– Moim zdaniem nie można, bo oba zespoły są na zbliżonym poziomie, jeśli chodzi o umiejętności piłkarskie. No, może z lekką przewagą po stronie Legii. Spodziewam się wyrównanego meczu, w którym o zwycięstwie zdecyduje dyspozycja dnia.

– Co można powiedzieć o dzisiejszym Lokeren? Nie ma w nim chyba takich gwiazd, jak Grzegorz Lato, Preben Elkjaer Larsen czy Włodzimierz Lubański.

– Oglądałem Lokeren w ostatnich meczach pucharowych, np. w tym, w którym pokonało angielskie Hull City. Muszę powiedzieć, że to zespół bardzo ciekawy, jeżeli chodzi o sposób gry. Prowadzony jest przez belgijskiego trenera Petera Maesa. Faktycznie, nie ma dziś w swoich szeregach wielkich indywidualności, tworzy natomiast solidny kolektyw grający bardzo ofensywną piłkę.

– Gdyby miał Pan wskazać jakiś słaby punkt Lokeren…

– Gdybym miał na siłę takiego szukać, to wskazałbym organizację gry w defensywie. To jednak bardzo wyrównany zespół, co pokazują najlepiej wyniki w lidze belgijskiej. Zawsze znajduje się w pierwszej szóstce.

– Mówi się, że gdyby właściciel Roger Lambrecht zainwestował w Lokeren więcej pieniędzy, to spokojnie mogłoby rywalizować o miano najlepszego belgijskiego klubu z Anderlechtem i FC Brugge. Ponoć stać go na to…

– To prawda, jest jednym z najbogatszych ludzi w Belgii. Ale on od lat operuje na takim samym poziomie budżetowym, nie robi wielkich zakupów. Są to raczej zakupy ze średniej półki. Taką ma wizję funkcjonowania klubu i jest zadowolony z tego, co ma. Nie zapominajmy również o tym, że Lokeren zdobyło Puchar Belgii, co pokazuje, że nie jest słabym zespołem.

– Gdzieś przeczytałem ostatnio Pana wypowiedź, że właśnie Legię i Lokeren uważa Pan za faworytów tej grupy.

– Doprecyzuję tę wypowiedź. Zapytano mnie, kogo bym widział w roli faworyta, a ja powiedziałem, że przez sympatię dla zespołów widziałbym Legię i Lokeren. Obiektywnie patrząc, mistrzowie Polski trafili do bardzo wyrównanej grupy, bo Metalist Charków i Trabzonspor to również mocne ekipy.

– Co Pan sądzi o obecnej Legii?

– W ekstraklasie zdarzają jej się wpadki, ale patrząc również na to, co pokazuje w europejskich pucharach, można chyba powiedzieć, że gra lepiej niż przed rokiem. Nie oglądałem wszystkich spotkań Legii, ale na podstawie tych, które widziałem, mogę stwierdzić, że to solidny zespół, o umiejętnościach znacznie powyżej średniej krajowej. Ma w swoich szeregach kilku naprawdę dobrych zawodników, jak np. Miroslav Radović. Jeśli idzie o budżet, również kształtuje się powyżej średniej krajowej.

– W ubiegłym roku Legia skompromitowała się wręcz w Lidze Europy. Dopiero w ostatniej kolejce fazy grupowej udało jej się strzelić bramkę i wywalczyć pierwsze punkty.

– Na pewno ma wszelkie dane, żeby tym razem było lepiej. Doświadczenie wtedy zdobyte powinno teraz zaprocentować.

– Zmieńmy temat: widział Pan ostatni mecz reprezentacji, z Gibraltarem?

– Oczywiście, że widziałem.

– Jakie wrażenia?

– Wynik świetny, piłkarze Adama Nawałki zrobili to, czego wszyscy od nich oczekiwaliśmy.

– Sama gra była jednak średnia...

– Ocenianie gry zespołu po meczu z takim rywalem nie ma moim zdaniem sensu. Gibraltar był zwyczajnie za słaby, prawdziwą wartość polskiego zespołu poznamy dopiero w meczach z Niemcami i Szkocją. Natomiast chłopcy się trochę pobawili, postrzelali bramki. No i zdobyli pierwsze punkty w eliminacjach Euro 2016. Takie mecze pozytywnie wpływają na atmosferę w zespole. Robert Lewandowski strzelił cztery bramki, więc na pewno jest zadowolony. Nie da się natomiast obiektywnie ocenić całego zespołu. Z Gibraltarem dobrze spisał się np. Kamil Grosicki, ale trzeba pamiętać, przeciwko komu on grał.

– Największym problemem Adama Nawałki jest chyba środek pola. Wszyscy kreatywni piłkarze, mam na myśli Mateusza Klicha, Piotra Zielińskiego i Ludovica Obraniaka, nie grają w klubach.

– To niepokojące, ale też to świadczy o ich poziomie. Nie są to zawodnicy, którzy wyróżniają się w ostatnim czasie swoją grą w klubach i reprezentacji.

– Zgoda. Warto jednak pamiętać, że najlepsze mecze za kadencji poprzedniego selekcjonera Waldemara Fornalika rozgrywaliśmy właśnie wtedy, gdy w środku pola biegali Klich, Zieliński i Krychowiak. Dziś regularnie gra w klubie tylko ten trzeci, ale to raczej specjalista od przeszkadzania niż kreowania gry.

– Być może właśnie dlatego Nawałka testuje wariant z dwójką w ataku, by jakoś zrekompensować brak jakości w drugiej linii. To jednak tylko spekulacje, bo na odległość trudno mi powiedzieć, jakie selekcjoner ma pomysły, jakim chce grać systemem. Wydaje mi się tylko, że nadal jest w okresie przygotowywania swojej drużyny, choć nie ma co ukrywać, że zaczęły się eliminacje. Zespół powinien być już gotowy i grać tym samym składem.

– A może dobrym kierunkiem dla takich graczy jak Klich czy Zieliński byłaby właśnie Belgia? Poradziliby sobie tutaj?

– Nie wykluczam, że tak. Kto wie, może oni po prostu zawiesili sobie zbyt wysoko poprzeczkę. Szukają szczęścia w bardzo wymagających i trudnych ligach, a taki Klich dobrze sobie przecież radził w holenderskim PEC Zwolle. Może to jest właściwy kierunek.

– Nie brak opinii, że oni po prostu za wcześnie wyjeżdżają. Lewandowski przechodził do Borussii Dortmund jako król strzelców polskiej ekstraklasy, a mimo to na początku siedział na ławce. Zestawmy to choćby z Arkiem Milikiem.

– Być może lepiej byłoby dla niego, gdyby dłużej pograł w Polsce. To jednak tylko jedna strona medalu, druga jest taka, że oni za granicą zarabiają dużo większe pieniądze. Nie jest łatwo odrzucić atrakcyjną finansowo ofertę. Każdemu zawodnikowi wyjeżdżającemu za granicę potrzeba trochę czasu na aklimatyzację. Ja też przez to przechodziłem – potrzeba trzech, czterech miesięcy, by wejść w inny rytm treningowy i przyzwyczaić się do innych wymagań.

– Może powinni wrócić w tej sytuacji do Polski?
– Nie jest łatwo wrócić. Jest kontrakt, są pieniądze i są ambicje – trudno jest przyznać samemu przed sobą, że jest się zbyt słabym na daną ligę czy klub.

– Są też tacy, którzy godzą się z rolą statysty. Nieważne, czy gram, ważne tylko, żeby w kasie się zgadzało…

– Każdy sam ustala sobie cele. Dla jednego najważniejsza jest podwyżka, inny ma jeszcze ambicje sportowe.

– Biorąc pod uwagę sumę indywidualnych umiejętności piłkarzy, trzeba powiedzieć, że kadra Adama Nawałki jest jedną z najlepszych, jakie mieliśmy w ostatnich latach. Problem jednak w tym, że te indywidualności nie stanowią zespołu.

– Ta kadra jest nierówna: są w niej tacy gracze, jak Lewandowski, Błaszczykowski, Piszczek czy Szczęsny – wszyscy klasa międzynarodowa. Reszta jednak, niestety, na razie do nich nie dorasta. W takiej na przykład kadrze Jerzego Engela proporcje były bardziej wyrównane, stąd dobry wynik w postaci awansu na mundial.

– Myśli Pan, że tę kadrę stać na awans do Euro 2016?

– Rywali mamy niewygodnych, bo groźni będą nie tylko Niemcy. Jednak UEFA tak zmieniła zasady, że awansować może nawet zespół już nie tylko z drugiego, ale nawet z trzeciego miejsca. Nie chcę być złośliwy, ale reprezentacja powinna z tej grupy wyjść.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski