MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z tęsknoty za oryginałem

Redakcja
Podróżnicza pasja pcha mnie właśnie przez Azję Środkową. Im dalej na wschód, im wyżej nad poziom morza... tym trudniej o trunek uczciwy. Jeszcze tam, gdzie z szacunkiem podchodzą do rosyjskich wyrobów spirytusowych, żyć się da. Ale już gdy nikną cmentarze prawosławne, a zaczynają muzułmańskie, z dobrym alkoholem zaczyna być kłopot. W Kazachstanie i Kirgistanie przynajmniej można zdobyć wyroby importowane - z mateczki Rosji rzecz jasna. Za granicą chińską można już tylko popaść w rozpacz. Nie znałem dotąd Chin od tej strony. Medale olimpijskie zgarniają prawie wszystkie, ale za wyroby wysokoprocentowe powinni sobie na szyi powiesić postronek. Wartości zapachowe ich napitków są bowiem bogatsze niż w taniej perfumerii. Smakowe wołają o pomstę do nieba. Aż dziwne, przecież kuchnia chińska jest świetna, a skłonność Chińczyków do otumaniania się alkoholem powszechnie znana. Nawet podstawowe trunki szkockie mają w Chinach podejrzanie "wzmocniony" smak. Piwa również okrutnie są kwaskowe. O winach wolę milczeć, bo jeszcze mnie tu aresztują. Zamiast więc gawędzić o peregrynacjach oberżyświatowych po Kraju Środka - darujcie Państwo - wolę pomarzyć o smaku wiecznym, bo oryginalnym. I wcale nie będę namawiał Was do wzruszeń nad trunkami znanymi na całym świecie (no może poza Chinami...), wolę przypomnieć sobie i Wam smak trunku często przez Polaków lekceważonego. Mam oto przed sobą (a Szanownie Spragnieni Państwo tylko na fotografii) pozornie prostą butelkę bułgarskiej grozdowej rakii. Oj dobrze, że zawieruszyła się w bagażu! Produkt ów pochodzi z monopolowej gorzelni, z karnobackiego winpromu. Należałoby więc zachować daleko posuniętą ostrożność. Tymczasem już odkorkowanie butelki przynosi miłe "zakręty" w nosie. Aromacik solidny, uczciwie bimbrowaty, jak powiedzieliby ci obrzydliwi abstynenci. A koneser już nosem wyczuje, iż mamy do czynienia z solidną i uczciwą wypalanką z winogronowych wytłoczyn. Smak tylko potwierdza wątki nosem wytropione. Starzenie i stabilizowanie wartości smakowych w dębie przydaje grozdowej rakii godności prawie koniakowej. Ciepło rozchodzi się wpierw w ustach, a potem po całym ciele. Nie wymaga rakija chłodzenia, długie wątki smakowe tylko poprawią nasze samopoczucie. Owocowe ślady dadzą uśmiech, a destylowana pikantność czyni lżejszym, młodszym i przystojniejszym. Będę rakiję dawkował jak lekarstwo. Musi starczyć jeszcze na wiele dni.

Przemysław Osuchowski: Oberżyświat

A może po prostu w Pamirze zawróciło mi się w głowie, może choroba wysokościowa zmieniła wrażliwość smakową? O intelektualnej nie mówiąc... Nie! Jestem absolutnie pewien, że gdyby na olimpiadach rozgrywano konkurencje bliskie ambitnym podniebieniom, Bułgarzy zapędziliby Chińczyków do kąta wstydu i upokorzenia. Po chuchnięciu "pod wpływem" chińskich alkoholi zgasłby i znicz olimpijski, i słońce na niebie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski