– „Potrafimy grać na poziomie, którego nie odzwierciedla nasze miejsce” – wie Pan, czyje to słowa?
– Moje, powiedziałem tak po ostatnim meczu z Arką.
– Zgadza się, w takim razie jaki jest prawdziwy potencjał Sandecji? Pytam, bo drużyna znów musi martwić się o utrzymanie.
– Końcówka rundy pokazała, że jesteśmy w stanie pokonać każdego, grać dobry futbol. Ten, kto jest blisko Sandecji, zna zespół i wie, że jak jest stabilność składu, to wygrywamy konsekwencją.
– Tyle tylko, że stabilność nie bardzo pasuje akurat do Nowego Sącza, bo kiedy już latem udało się zatrzymać trzon drużyny, zmieniali się trenerzy. W ostatnich kilku miesiącach mieliście ich aż czterech.
– Pierwszy raz coś takiego zdarzyło się w mojej przygodzie z piłką. Każdy kolejny nowy trener miał swoją wizję, na boisko wchodzili często inni zawodnicy. Jeżeli wszystko jest poukładane, też można przegrać, jednak przynajmniej się wie, dlaczego. U nas było takie szarpanie. Co chwilę coś innego zaprzątało głowę. Żeby było jednak jasne: nie zamierzam tłumaczyć się takimi rzeczami, ale w klubie piłkarskim stabilność jest bardzo ważna. Jej brak ma wpływ na wahania formy. Nie jestem zadowolony z tej rundy, bo powinniśmy mieć dużo więcej punktów. Straciliśmy ich za dużo i sam nie wiem, dlaczego. Trener będzie wszystko analizować.
– Znamienne, że przegraliście wszystkie spotkania z pierwszą czwórką.
– Zagłębie Lubin to drużyna z ogromnymi możliwościami, ma w szeregach byłych reprezentantów Polski. Z kolei z Wisłą Płock na pewno nie byliśmy gorsi, zagraliśmy dobrze. Jeden z rywali zdobył jednak „bramkę życia”, do tego my popełniliśmy błąd w defensywie. Generalnie nie powinniśmy tam przegrać. Po meczu w Płocku pluliśmy sobie w brody. W Grudziądzu nie wystąpiłem, ale nie było tam w sumie aż czterech zawodników, którzy mogliby pomóc. Tylko z Termalicą byliśmy dużo słabsi.
– Była jeszcze porażka 1:6 w Bytowie...
– Nie ma czego nawet komentować. Wydaje mi się, że już nigdy tak fatalnie nie zagramy. Bardzo dziwne spotkanie. Bytovia niczym nas nie zaskoczyła, to my – jak to się mówi – nie wysiedliśmy z autobusu. Na rewanż u nas będziemy podwójnie zmobilizowani.
– Nie żałował Pan wtedy, że zdecydował się zostać w Nowym Sączu? Były inne możliwości.
– Nie, bo jeżeli już postanowiłem zostać, to w trakcie sezonu nie może być takich myśli. Wiadomo, jak się w wraca z takiego meczu jak ten nasz w Bytowie, a do tego podróż jest jeszcze aż taka długa, to różne myśli przychodzą do głowy, ale na pewno nie takie, że mogłem odejść.
– W trakcie któregoś ze spotkań pomyślał Pan sobie : „Ten rywal jest poza naszym zasięgiem”?
– Nie, nie czułem czegoś takiego, natomiast na pewno, jak mówiłem, nie wyszedł nam mecz z Termalicą i zasłużenie przegraliśmy. Patrząc jednak z perspektywy całego sezonu, to chyba Zagłębie jest poza zasięgiem całej pierwszej ligi i pewnie awansuje do ekstraklasy.
– Co prawda niedawno efektownie wygraliście z GKS Tychy, ale to nie zmienia faktu, że jedna wyjazdowa wygrana jest kiepskim dorobkiem.
– Sami o tym rozmawialiśmy. Jeżeli nie ma zwycięstwa poza swoim stadionem i zbliża się kolejny wyjazd, to człowiek zadaje sobie pytania, o co chodzi? Zastanawia się, czy może taktyka nie jest dobra? Najważniejsze, że w końcu wygrana jednak przyszła. Wiosną pierwszy mecz mamy właśnie wyjazdowy i obyśmy rundę zaczęli od zwycięstwa. Teraz jednak tylko znowu powstaje pytanie o stabilność, o to, co będzie po naszych urlopach, bo czterem czy pięciu kolegom kończą się kontrakty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?