MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Za rozejm odpowiada Egipt

REMIGIUSZ PÓŁTORAK
Kilkanaście osób zostało rannych, w tym trzy ciężko we wczorajszym wybuchu w autobusie przejeżdżającym niedaleko izraelskiego Ministerstwa Obrony w Tel Awiwie. Rzecznik rządu mówi o zamachu terrorystycznym, po stronie palestyńskiej euforia.

BLISKI WSCHÓD. Rozmowy z udziałem Hillary Clinton i władz egipskich zatrzymały konflikt w Strefie Gazy. Na jak długo?

Atak akurat w tym miejscu i czasie - gdy na Bliski Wschód przyjechała amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton, żeby negocjować zawieszenie broni przy wsparciu prezydenta Egiptu Mohameda Mursiego - mógł oznaczać jedno: bezterminowe zaostrzenie konfliktu. A jednak wieczorem pojawił się kolejny komunikat - jest rozejm.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu poinformował poprzez swoje służby, że "da szansę" tej propozycji. Nie ma jednak mowy o zniesieniu blokady terytorium palestyńskiego. Izraelskie radio podało z kolei, że nad przestrzeganiem rozejmu mają czuwać Egipcjanie.

Od wtorku, gdy tak naprawdę rozpoczęły się negocjacje dyplomatyczne, sytuacja w Strefie Gazy co kilka godzin zmienia się jak w kalejdoskopie.

Niezależnie od tego, jak kruche okaże się tym razem zawieszenie broni i ile dni (godzin) potrwa, konflikt izraelsko-palestyński trzeba coraz bardziej wpisywać w kontekst międzynarodowy.

Najlepiej świadczy o tym większe zainteresowanie Amerykanów i wizyta Clinton w zapalnym regionie, nawet jeśli inicjatywa dyplomatyczna wciąż leży po stronie egipskiej i rządzącego tym krajem Bractwa Muzułmańskiego. Wywodzący się z niego prezydent Mursi, choć duchowo związany z Palestyńczykami z Hamasu, musi również zabiegać o to, żeby tuż przy egipskiej granicy nie wybuchła wojna o skutkach trudnych do przewidzenia.

Dzisiaj jest ona mniej prawdopodobna, ale ciągle realna. Fakty są bowiem takie, że z pola widzenia niemal całkowicie zniknął prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas, natomiast działania Izraela - i vice versa - wyznacza radykalny Hamas, uznawany zarówno przez państwo żydowskie, jak i przez Stany Zjednoczone za ugrupowanie terrorystyczne.

Sprawa palestyńska wróci jednak w najbliższym tygodniu, i to z dużą mocą, na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych. 29 listopada Abbas będzie starał się, aby Zgromadzenie Ogólne uznało Palestynę za tzw. państwo nieczłonkowskie ONZ.

Stanowisko Obamy, jeśli nie kluczowe, jest tutaj co najmniej ważne. Amerykański prezydent ma ostatnio napięte relacje z Benjaminem Netanjahu, po tym jak premier Izraela otwarcie poparł Mitta Romneya w wyścigu do Białego Domu, a wcześniej chciał wymóc twarde stanowisko Waszyngtonu w sprawie irańskich prac nad bronią jądrową.

Właśnie Iran jest coraz bardziej obecny w najnowszym konflikcie Izraela z Hamasem. Jakkolwiek wiadomo było o tym od wielu dni, wczoraj rzecznik islamskiego dżihadu otwarcie przyznał, że palestyńskie grupy ze Strefy Gazy wykorzystują irańską broń do walki z państwem żydowskim.

Na to wszystko nakładają się styczniowe wybory w Izraelu. Jest prawdopodobne, że premier Netanjahu będzie chciał je potraktować jako uzyskanie społecznego mandatu na bardziej zdecydowane działania zbrojne.

Chyba że obecne zaostrzenie kursu jest mu potrzebne tylko przed głosowaniem. Tak czy inaczej, wypracowane porozumienie może okazać się bardzo kruche.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski