Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabił i uciekł za granicę. Ale już musiał wrócić...

Redakcja
Mieszkańcy Olkusza i Bolesławia nadal pamiętają o tym, co się stało 20 marca 2010 r. Teraz, po czterech latach, doszło wreszcie do zatrzymania sprawcy śmierci 28-letniego olkuszanina. Ale okazuje się, że postawienie go przed sądem nie jest takie proste. Musi sam się na to zgodzić. Jeśli tego nie zrobi, prokuratura będzie musiała uruchamiać długotrwałe procedury.

Tak wyglądało auto po wypadku, do którego doprowadził Andrzej P. Najpierw uderzyło w inny samochód, potem w barierę energochłonną i w kolejne auto. W wypadku zginął 28-letni olkuszanin FOT. ARCHIWUM POLICJI

OLKUSZ. Policja zatrzymała Andrzeja P., który w marcu 2010 r. spowodował wypadek i zabił człowieka. Problem w tym, że zatrzymany sam musi się zgodzić na to, czy chce być sądzony za ten czyn

- Co to za prawo? Młody człowiek nie żyje przez głupotę innego. Powinien odpowiedzieć za to, co zrobił - denerwuje się mieszkanka Olkusza. - Spił się, zabił człowieka, a potem jeszcze zwiał za granicę - dodaje.

W feralną sobotę, 20 marca 2010 r. 46-letni wówczas Andrzej P. (obecnie ma 50 lat) jechał volkswagenem caddy drogą krajową nr 94 z Olkusza w kierunku Katowic. Bardzo się spieszył. Było tuż przed godz. 19, na liczniku miał 112 km/godzinę, gdy wpadł w poślizg. Stracił panowanie nad pojazdem i otarł się o jadącego obok forda escorta, a następnie wpadł na barierę energochłonną.

Uderzenie było tak silne, że auto odbiło się i uderzyło w nadjeżdżającego z tyłu lewym pasem volkswagena golfa. Z volkswagena caddy, w którym podróżowało pięć osób, wyleciał 28-letni olkuszanin. Upadł na jezdnię, a na niego, kołami do góry, spadło auto. Mężczyzna w stanie krytycznym trafił do olkuskiego szpitala. Niestety, nie udało się go uratować. Ranni zostali także pozostali pasażerowie samochodu oraz kierujący.

Całej piątce wykonano badania na zawartość alkoholu. Andrzej P. miał we krwi 2,8 promila.

Z informacji prokuratora rejonowego w Olkuszu Wiesława Zięby wynika, że przez trzy miesiące od wypadku śledczy próbowali upewnić się, kto kierował pojazdem. Podróżujący (przynajmniej część z nich) byli pod wpływem alkoholu. Plątali się w wersjach. Obwiniali zmarłego. W końcu udało się ustalić, że auto prowadził właśnie Andrzej P.

15 listopada 2010 roku sąd wydał postanowienie o tymczasowym aresztowaniu mężczyzny na 14 dni. Okazało się jednak, że kierowca ulotnił się z kraju. 18 listopada sąd zarządził poszukiwanie Andrzeja P. listem gończym za spowodowanie wypadku.

Udało się go namierzyć dopiero trzy lata później, w listopadzie 2013 r. Został zatrzymany w Amsterdamie na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania. W grudniu Andrzeja P. przewieziono do Aresztu Śledczego w Białołęce.

Niestety, w Europejskim Nakazie Aresztowania nie został ujęty wypadek, który Andrzej P. spowodował. Ścigano go jedynie jako zobowiązanego do odbycia kary za kradzież auta. Do tego zdarzenia doszło z kolei w nocy z 5 na 6 maja 2004 r. Wtedy ukradł samochód i ukrył go na działce w Racławicach (gm. Jerzmanowice-Przeginia).

W 2006 r. dostał dwa lata więzienia, ale wtedy Andrzej P. nie poszedł za kratki, bo pozytywnie rozpatrzono jego wniosek o zawieszenie kary. Później zniknął, stąd konieczność ścigania go ENA. Obecnie odsiaduje karę w Zakładzie Karnym w Wadowicach, gdzie przewieziono go z Białołęki.

Wyrok kończy mu się w 2015 r. Teraz zatrzymany musi się zgodzić, żeby w Polsce można go było sądzić również za spowodowanie opisanego wypadku. Prokuratura skierowała już wniosek w tej sprawie do olkuskiego sądu. Posiedzenie odbędzie się 17 lutego.

- Zgoda zatrzymanego wszystko by uprościła. W przeciwnym razie będziemy musieli zainicjować nową procedurę - tłumaczy prokurator Zięba.

Wtedy konieczne będzie zwrócenie się do Sądu Okręgowego w Krakowie o zgodę na rozszerzenie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Istnieje jeszcze jedna opcja. Jeśli sprawca po odbyciu kary nie wyjedzie z kraju w ciągu 45 dni, będzie go można sądzić bez proszenia o zgodę. Jego wcześniejsza ucieczka raczej wskazuje, że będzie chciał uniknąć kary.

Katarzyna Ponikowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski