Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo jak z Archiwum X [WIDEO]

Marcin Banasik
Śledztwo. Nieoczekiwany zwrot w sprawie tajemniczego zaginięcia Jarosława Ziętary... przed 22 laty. Podejrzany o podżeganie do zabójstwa dziennikarza jest Aleksander G., znany biznesmen i były senator. Wczoraj został zatrzymany, dzisiaj może trafić do aresztu w Krakowie.

Aleksander G., w latach 90. jeden z najbogatszych Polaków, był wyraźnie zaskoczony, gdy wczoraj nad ranem do jego domu w Poznaniu zapukali funkcjonariusze. Wcześniej nic nie zapowiadało takiego rozwiązania. To już trzecie śledztwo w sprawie zaginięcia dziennikarza Jarosława Ziętary i dopiero pierwszy zarzut. Po 22 latach od tajemniczych wydarzeń.

- 66-letni mężczyzna usłyszał zarzut podżegania do zabójstwa - mówi Artur Wrona, szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, która prowadzi śledztwo. Podejrzany nie przyznał się do winy. Śledczy - sprawą zajmują się również funkcjonariusze z krakowskiego Archiwum X - nie chcą ujawnić, jakie dowody przemawiają za tym, że G. jest zamieszany w zabójstwo Ziętary.

- W toku kilkuletniego śledztwa zgromadziliśmy bogaty materiał dowodowy - przekonuje prok. Piotr Kosmaty z Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej. Dodaje, że dysponuje m.in. zeznaniami wskazującymi na udział Aleksandra G. w podżeganiu do zabicia dziennikarza.

24-letni Ziętara badał afery gospodarcze. Jedna z najbardziej prawdopodobnych hipotez jego śmierci mówi o zabójstwie na zlecenie biznesmena uwikłanego w "brudne" interesy.

Najpewniej dzisiaj prokuratura wystąpi z wnioskiem o areszt tymczasowy Aleksandra G. Zależy to m.in. od jego stanu zdrowia, choć już wczoraj mężczyzna był badany przez biegłych lekarzy. Uznali oni, że nie ma przeciwwskazań do jego aresztowania. Jeśli tak się stanie, Aleksander G. zostanie przewieziony do Krakowa.

Zatrzymanie biznesmena jest o tyle zaskakujące, że podczas dwóch poprzednich śledztw nigdy nie pojawiał się taki wątek. Były za to badane inne tropy, nawet najbardziej nieprawdopodobne - ucieczki za granicę, samobójstwa z powodu nieszczęśliwej miłości albo pracy dla polskiego wywiadu poza granicami kraju. Źródełm tej ostatniej wersji był ówczesny komendant wojewódzki poznańskiej policji, który potem wyparł się swoich słów.

- Nazwisko biznesmena G. w tym kontekście usłyszałem dopiero kilka lat po umorzeniu sprawy. Wątek "biznesowy" był wtedy mało prawdopodobny - mówi sędzia Jacek Tylewicz, który w 1993 r. jako prokurator prowadził śledztwo w tej sprawie.

Innego zdania jest Krzysztof Kaźmierczak, dziennikarz ,,Głosu Wielkopolskiego", przedstawiciel Komitetu Społecznego "Wyjaśnić śmierć Jarosława Ziętary". Jego zdaniem poznańskie śledztwo nie służyło do wyjaśniania, ale do... zaciemniania sprawy.

- Dowodem tego, że Jarek interesował się Aleksandrem G., są jego notatki, gdzie pada nazwisko biznesmena - zapewnia Kaźmierczak.

Ziętara zaginął 1 września 1992 r. w drodze do pracy. Dwa poznańskie śledztwa zostały umorzone. Trzecie - w połowie czerwca 2011 roku - podjęto na nowo i na wniosek prokuratora generalnego przekazano do Krakowa. 18 września tego roku tutejsza Prokuratura Apelacyjna opublikowała portret człowieka, który mógł być wynajęty do zabójstwa Ziętary.

Dziwne teorie zaginięcia Ziętary
Po jego zniknięciu 1 września 1992 r. policja i prokuratura potraktowały sprawę Ziętary tak samo jak kilkanaście tysięcy innych przypadków zaginięć. Wersję zabójstwa pomijano. Funkcjonariusze rozważali różne hipotezy.

Jedną z nich było samobójstwo z powodu nieszczęśliwej miłości. Ziętara mocno wtedy przeżywał kryzys trwającego ponad rok związku z dziewczyną. Policjanci brali również pod uwagę ucieczkę za granicę.
Teorie te słabo się jednak bronią. Mimo upływu 22 lat nie odnaleziono zwłok. Ziętara zostawił w domu paszport, nie zabrał żadnych rzeczy, a na dodatek zniknął cztery dni przed wypłatą, nie mając żadnych oszczędności.

Mimo to trop o wyjeździe młodego dziennikarza za granicę był przez pierwsze dwa lata śledztwa najbardziej promowany przez policję, która starała się lekceważyć wersję o zabójstwie. Źródłem takich plotek był m.in. ówczesny komendant wojewódzki policji Kazimierz Knap (kilka lat później został skazany za próbę wyłudzenia kilku kamienic na podstawie sfałszowanych testamentów).

Na początku 1994 roku w czasie rozmowy w Radiu "S" Knap miał powiedzieć, że Ziętara żyje, został zwerbowany przez UOP i pracuje za granicą. Później wyparł się swoich słów. Twierdził, że przytoczył tylko jedną z możliwych hipotez. Znajomi Ziętary i nieżyjący już jego ojciec potwierdzali jednak, że miał się im zwierzać, iż w kwietniu 1992 roku otrzymał propozycję współpracy z bydgoskim UOP.

Zwerbowanie 24-letniego człowieka bez żadnego doświadczenia wywiadowczego, zmiana jego tożsamości i wysłanie na zagraniczną placówkę wydaje się mało prawdopodobne. Z anonimów trafiających do prokuratury wynikało z kolei, że dziennikarz mógł wpaść na trop afery kryminalnej z udziałem tajniaków i dlatego stracił życie.

Sprawę po raz pierwszy umorzono w 1995 roku, ale trzy lata później nagle wznowiono. Dwóch mężczyzn przebywających w poznańskim areszcie twierdziło, że aresztant Przemysław Certa (siedział za próbę zabójstwa) zwierzył im się, iż to on zabił Ziętarę. Miał to zrobić na zlecenie, a ciało zakopać w okolicach podpoznańskiej Głuszyny. Mimo kilku prób poszukiwań z udziałem policji i wojska, nie odnaleziono zwłok. Sam Certa nie przyznał się do winy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski