MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zabrakło motywacji

Redakcja
SIATKÓWKA. W ostatnim meczu części zasadniczej Kęczanin Kęty przegrał u siebie, w trzech setach, z Gwardią Wrocław, ale utrzymał pozycję wicelidera w drugiej grupie II ligi.

Wrocławianie mieli szansę awansu do czwórki, ale musieli spełnić dwa warunki. Nie tylko wygrać w Kętach za trzy punkty, ale liczyć także na porażkę wyprzedzających ich raciborzan ze słabymi opolanami. Oba warunki zostały spełnione.

W Kętach cieszyli się z powrotu do gry Mateusza Błasiaka, ale w jego postawie drzemią jeszcze rezerwy. Wiadomo, że po kontuzji najlepszym lekarstwem jest czas. Tylko, że kęczanie nie mają go zbyt wiele, bo przecież tydzień po zakończeniu ligi zaplanowano pierwsze mecze play-off.

- Wrocławianie przyjechali do nas w składzie mocniejszym niż ten, jaki wystawili przeciwko nam w pierwszej rundzie - zwraca uwagę Marek Błasiak, trener kęczan. - Jednak głównym ich atutem była motywacja. Zagrali chyba na 150 procent możliwości, a moi zawodnicy nie prezentowali nawet połowy tego, co potrafią. To dlatego nie potrafiliśmy ugrać nawet seta. Część winy za porażkę biorę na siebie. Być może niewystarczająco zmobilizowałem zawodników do walki i dlatego po meczu trzeba było tłumaczyć się przed kibicami. Oni są najważniejsi, dlatego porażka, choć poniesiona w meczu bez stawki, była dla mnie bolesna.

Najsłabiej kęczanie zaprezentowali się II secie, w którym ugrali jedynie 15 punktów. Trzeba jednak przyznać, że do stanu 9-9 trwała wymiana ciosów. Jednak potem goście zdobyli sześć punktów z rzędu, co odebrało miejscowym ochotę do gry.

W ostatniej partii były jeszcze emocje. Przy stanie 22-23 kęczanie mieli okazję na doprowadzenie do remisu. - Gdyby udało nam się wygrać tego seta, być może mój zespół złapałby wiatr w żagle, a rywale mogliby doświadczyć starej siatkarskiej maksymy, że kto nie kończy meczu w trzech partiach, prowadząc 2-0, ten przegrywa po dogrywce - analizuje Marek Błasiak. - Tak się jednak nie stało, bo nie udało nam sie skończyć akcji, mając piłkę w górze, a że zarobiliśmy przy okazji żółtą kartkę, mecz dobiegł końca. Nie zamierzam karcić zawodnika za uwagi pod adresem sędziów, bo były one jak najbardziej uzasadnione. Arbitrzy także powinni być w trakcie meczu skoncentrowani. Mniejsza jednak o ten mecz. Trzeba skoncentrować się nad pierwszą rundą play-off, w której przyjdzie nam się zmierzyć z Rząśnią.

Pierwsze dwa mecze odbędą się w Kętach, w ten weekend. Rywalizacja będzie się toczyć do trzech zwycięstw.

Jerzy Zaborski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski