MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żądam jednego guzika

Redakcja
Jesteśmy finansowym mięsem armatnim dla firm elektronicznych i komputerowych.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Cwaniacy, którzy tam planują wzrost zysków, uznali, że im bardziej skomplikowane wcisną nam urządzenie, tym chętniej za nie zapłacimy. Pół biedy, że tracimy pieniądze, bo w sumie jednak sprzęt elektroniczny tanieje. Gorzej, że dopłacamy do tego barachła czymś, co jest najcenniejsze: czasem.

Bardzo dziwnie potoczyły się ceny różnych urządzeń technicznych. Przed ćwierćwieczem samochód Fiat 125p kosztował tyle, co trzy telewizory "Rubin”. Wytwór przodującej techniki radzieckiej miał rozmiary szafy, kolory wywołujące ból zębów i chętnie wybuchał płomieniem. Niemniej, stanowił marzenie przeciętnego Polaka. Kosztował dziesięć przeciętnych pensji.

Dzisiaj za następcę 126p, czyli Cinquecento, można kupić tuzin wypasionych aparatów TV z ekranem 40 cali każdy. Firmy telefoniczne "sprzedają” aparaty po złotówce. W urządzeniach technicznych można przebierać, grymasić i żądać upustów. Miłe, gdyby nie to, że ten tani sprzęt wymaga coraz więcej zajęcia i wysiłku. Dajemy się wkręcać i tracimy codziennie godziny, pukając w telefon, obsługując pilota telewizora, czytając, pisząc i nadając na komputerze.

Już słychać, że komputery mogą wymknąć się spod kontroli człowieka. Zanim dojdzie do buntu, już nami rządzą. Urządzenia i gadżety pożerają kilka godzin dziennie. Więcej niż na trening poświęca sportowiec, na modlitwę ksiądz czy na wprawki muzyk. Narzucają podporządkowanie, z którego udaje się wyzwolić tylko wyjątkowo twardym jednostkom.

Telewizor jest prostym urządzeniem, niewiele bardziej złożonym w obsłudze od żelazka. To tylko tak się wydaje. Mimo dyplomu politechniki nie zostałem hobbystą nowinek technicznych. Wobec telewizora jestem bezradny.

Mam w domu trzy aparaty TV, dwie anteny telewizyjne, kabli więcej niż w wyrzutni rakiet kosmicznych. Wszędzie czerwone i zielone światełka i piloty. Nastawienie programu spoza 9 podstawowych wymaga kilkuminutowej pracy. Nie zawsze zresztą się udaje. Co chwilę coś samo w licznych pudełkach sterujących przeskakuje, coś pojawia się lub wyłącza. Magik od telewizji jest regularnie wzywany. Bierze za wizytę 200 złotych, jak profesor medycyny.

Nie wspomnę już o telefonach komórkowych. Te dopiero dają popalić. Jak w chińskim przysłowiu: im więcej zadajesz pytań, tym więcej dostajesz odpowiedzi. Zmieniłem telefony na nowy. Nie żaden wynalazek, smartPhone czy iPhone. Zwykłe pudełko, z ekranem, który najlepiej oglądać pod mikroskopem. Ma oczywiście mnóstwo funkcji i opcji. Wszystkie opisane w liczącej prawie 300 stron instrukcji. Łatwiej przygotować doktorat z politologii niż przebrnąć przez ten tekst dla cyborgów.

Człowiek, który używa aparatu wyłącznie do dzwonienia lub odbierania telefonów, czuje się dzisiaj jak osobnik zapalający wieczorem łuczywo zamiast żarówki. Wykopalisko archeologiczne, pozbawione jednak szacunku wydobytym z ziemi skarbom należnego.

W kolejce do odprawy na lotnisku w Londynie zauważyłem dwa typy ludzi. Jedni, niekoniecznie starsi, rozglądali się z uśmiechem wokół, gawędzili, czytali. Inni, spięci i skoncentrowani, naciskali guziki telefonów. Wpatrzeni w mdłe światełka ekraniku, coś nadawali, odbierali, przekazywali, wprowadzali do pamięci. Sprawiali wrażenie osób ciężko zestresowanych, wplątanych w niezwykłe operacje, obciążonych wielką odpowiedzialnością. Widziałem mękę na twarzach, kiedy w samolocie trzeba było wyłączyć telefony. Stan podniecenia pojawił się natychmiast po wylądowaniu. Powrócili do pukania w klawisze, do życia. Jedynego, które znają i które akceptują.

Kiedyś nastąpi bunt przeciwko temu zniewoleniu. Namawiam, żeby wybuchł jak najszybciej. Szkoda życia na mielenie bezwartościowych informacji, których obsługa zabiera codziennie wiele godzin. Zżymamy się, kiedy otwierany rano komputer zalany dziesiątkami ofert przedłużenia męskości lub powiększenia biustu. Przecież sami też taki spam produkujemy.

Wiem, że się kiedyś z tego wyzwolimy. Natomiast powinniśmy zrobić rwetes w sprawie uproszczenia obsługi wszystkiego, co nam sięoferuje. Nowoczesność nie może wyżerać nam coraz więcej czasu. Telewizory, telefony, komputery mają nam służyć, nie odwrotnie.

Trzeba przycisnąć producentów. Muszą nie tylko modernizować, ale i upraszczać. Te wszystkie pudełka mają być "user friendly” (przyjazne dla użytkownika). Od tego powinna zaczynać się recenzja nowości. Szczególnie wiele zależy od dziennikarzy. Jeśli maślane zachwyty nad nowoczesnością połączą z lodowatą oceną trudności z niej korzystania, producenci pękną i zaczną upraszczać.

Marzę o chwili, kiedy wszystko będzie można załatwić naciśnięciem guzika. Jednego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski