Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żaden ze mnie cyborg. Podlegam takim prawom natury jak inni

Paweł Gzyl
FOT. PIOTR PRZYBYLSKI/KAYAH
Mówi, że w polskim show-biznesie łatwiej jest mężczyznom. Nikt ich nie krytykuje za zmarszczki. –My się starzejemy, a oni tylko dojrzewają –mówi Kayah. – A ja nie poświęcam swojemu ciału dużo czasu, nie katuję się w gabinetach kosmetycznych. Muszę w przyszłym roku to zmienić.

– Sylwester to taki dzień, kiedy wszyscy chcą, abyśmy się dobrze bawili i mieli świetny humor. Jak sobie Pani radzi z tą presją?

– Od lat łączę przyjemne z pożytecznym. Najlepiej czuję się na scenie i w ten sposób witam Nowy Rok. Również i tym razem będę się bawiła z mieszkańcami Krakowa i widzami TVN-u. Ale faktycznie – ta presja i przymus zabawy są dość nieznośne.

– Wielu artystów, tak jak i Pani ceni sobie występy podczas sylwestrowych nocy, bo nie muszą wtedy martwić się, co robić w ten wyjątkowy wieczór.

– Chyba tak jest. Zresztą już nie pamiętam, bo dawno nie miałam dylematów, gdzie się bawić, a raczej, którą propozycję koncertową wybrać.

– Nie są to jednak „normalne” koncerty, na które przychodzą tylko Pani fani. Lubi je Pani mimo tego?

– Nie jest to moje wymarzone środowisko, ale praca, jak każda inna. Pewnie, że wolę grać inteligentne i emocjonalne koncerty dla świadomej publiczności. Tym bardziej, że telewizyjne sylwestry łączą się z dodatkowym stresem związanym z kreacjami, fryzurami. Na dodatek oczekuje się wtedy grania w kółko tylko tych samych, największych przebojów.

– Zawsze mnie ciekawiło, jak wyglądają takie wielkie imprezy od kulis. Czy gwiazdy mają okazję porozmawiać choć przez chwilę i wznieść wspólny toast o północy?

– Oczywiście trudno mówić o zabawie, kiedy ma się w perspektywie jeszcze wyjście na scenę, ale na ogół jest bardzo przyjemnie. W naszym środowisku zdarzają się antypatie, ale –proszę wierzyć– bardzo rzadko. Dlatego każdy festiwal czy koncert, gdzie jest wielu artystów, jest dobrą okazją do towarzyskiego spotkania.

– Co Pani zrobi, gdy impreza na Rynku Głównym się zakończy?

– Prawdopodobnie wsiądę w samochód i pojadę w góry.

– Nie jest tajemnicą, że ma Pani dom w Brazylii. Spędziła Pani tam kiedyś Sylwestra?

– Nigdy tam nie byłam w czasie karnawału.

– Nie wierzę.

– Jakoś mnie to nie ciekawi. Najbardziej egzotyczny sylwester miałam w Hollywood.

–Koniec roku to też czas na refleksję. Chociaż kobietom nie wypada wypominać wieku, niedawno sama Pani napisała na Facebooku, że świętuje 47. urodziny. Ta otwartość to sposób na oswojenie nieubłaganego upływu czasu?

– Są dni, kiedy jestem zmęczona, jakbym miała 70 lat. Tak naprawdę jednak pięćdziesięcioletnie kobiety bywają dzisiaj atrakcyjniejsze nawet od osiemnastolatek. Poza świetnym i zadbanym wyglądem, mają do zaoferowania świadomość, wiedzę, doświadczenie, niezależność, pewność siebie i poczucie humoru.

– Współczesne media mają jednak bardzo agresywne nastawienie do znanych postaci z show-biznesu. Wyszukują ubytków w urodzie, pierwszych zmarszczek. Jak Pani sobie z tym radzi?

–Ignoruję to. Nie czytam tabloidów, ani plotkarskich portali internetowych. Nie oglądam głupkowatych programów. To pozbawione godności i klasy przestrzenie. Jestem artystką, wokalistką, kompozytorką, autorką tekstów, producentką i tylko to może podlegać ocenie publicznej. Moje życie prywatne jest moją sprawą, a wygląd..., no cóż, nie jestem cyborgiem i podlegam takim samym prawom co wszyscy.

–Z przyjemnością obserwuję, jak bawi się Pani swym publicznym wizerunkiem – choćby na kolejnych okładkach kobiecych pism. To status gwiazdy pozwala na takie świadome kreowanie swego image’u w mediach?

–Bardzo niechętnie zgadzam się na sesje zdjęciowe, bo pozowanie mnie po prostu nudzi. Jeśli jednak już to robię, staram się, by było to artystyczne i atrakcyjne wizualnie.

– Pewnie feministyczne środowiska zarzucają Pani podkreślanie swej kobiecości. Ale mnie się wydaje to bardzo cenne – bo dzięki temu Pani twórczość zyskuje zmysłowy blask. Nie ma nic złego w dbaniu zarówno o ducha, jak i o ciało?

– Tak? Nawet nie wiem. Poza tym wydaje mi się, że jestem bardzo powściągliwa, jeśli chodzi o epatowanie seksem. Od dawna wolę być postrzegana przez pryzmat tego, co robię, piszę, czy mówię, niż tego, jak wyglądam.

Nie poświęcam swojemu ciału wystarczająco dużo czasu, nie katuję się w gabinetach kosmetycznych. Może zmieni się to w przyszłym roku, bo chciałabym mieć więcej czasu dla siebie.

– Przyznała Pani niedawno, że jeden z Pani związków zniszczyła nadmierna obawa przed obstrzałem ze strony mediów. Teraz już Pani wie, jak radzić sobie w takiej sytuacji?

–Żyję i nie oglądam się na boki. Nie obchodzi mnie, co mówią czy myślą ludzie. Jeśli źródłem ich reakcji jest zawiść lub zazdrość, nie warto się tym przejmować. Poza tym jestem cały czas pomiędzy ludźmi, nie zamykam się w złotej klatce, na co dzień nawet się nie maluję. Spotyka mnie mnóstwo życzliwości. Nie mam powodów, by narzekać .

– Zaczynała Pani karierę od piosenki „Córeczka”, w której są znamienne słowa: „Wolałabym, abyś była chłopcem”. Pod prawie trzech dekadach w polskim show-biznesie uważa Pani, że łatwiej jest w tej branży mężczyznom niż kobietom?

–Chyba niestety trochę tak. Mężczyźni przynajmniej nie są krytykowani za starzenie się. Oni... dojrzewają.

– Dzisiaj jest Pani jednak nie tylko gwiazdą muzyki, ale też odnoszącą sukcesy szefową wytwórni i wydawnictwa Kayax. Jak odkryła Pani w sobie talent do łączenia biznesowych umiejętności z misją pokazywania ciekawych artystów?

– Jestem wiercipiętą. No i uwielbiam spotkania z ludźmi. Od artystów z mojej wytwórni sama wiele się uczę. Kiedy słyszę wybitnego pianistę, Sławka Jaskułke, którego płytę „Sea” właśnie wydaliśmy, albo trio Sister Wood, to wręcz rozpadam się na czynniki pierwsze i jest mi błogo na duszy.

To najlepszy dowód na to, że życie z pasją i zajmowanie się tym, co sprawia nam frajdę, ma sens. Nawet jeśli słupki z rachunkami w excelu wychodzą na minus. Ale firma ciągle się rozwija. Zaczęliśmy wydawać także książki. Biograficzny wywiad-rzeka z Markiem Dyjakiem, „Polizany przez Boga”, to prawdziwy bestseller.

– Ostatnio realizuje Pani ambitne projekty muzyczne – choćby płyty z Royal Quartetem czy z Transoriental Orchestrą. Co się stało, że muzyka klasyczna i etniczna stała się dla Pani bardziej atrakcyjna niż współczesny pop?

–Wciąż poszukuję nowych środków wyrazu. Stąd te podróże muzyczne. Moje płyty właściwie nigdy nie były popowe, one po prostu stawały się popularne... Nie lubię być szufladkowana, jestem elastyczna i wszechstronna. Chcę eksperymentować. A lansowany obecnie w mediach komercyjnych pop, póki co, mnie nudzi.

–Mimo że Pani muzyka we wszelakich odsłonach ma wiele energii, to zawsze jest podszyta jakąś nieuchwytną melancholią. Skąd w Pani ten smutek mimo sukcesów i kariery?

– Taką mam naturę i zamiast z tym walczyć, wolę uczynić z tego swoją markę. Na co dzień jestem bardzo wesołą i dowcipną osobą. Artystycznie wolę jednak bazować na moich delikatnych strunach.

– Sprawia Pani obecnie wrażenie osoby wyrozumiałej i współczującej, akceptującej życie takie, jakim jest. Kiedyś miała Pani w sobie więcej skrajnych emocji – w tym i gniewu, i żalu, i bólu. Co sprawiło tę głęboką przemianę?

– To się nazywa dojrzałość. Ta świadomość przychodzi wraz z doświadczeniem i z czasem.

***

Kayah – naprawdę nazywa się Katarzyna Szczot. Zaczynała w połowie lat 80., śpiewając w chórkach. Odniosła sukces w następnej dekadzie dzięki popowym piosenkom mocno nasyconym „czarnym” soulem.

Wielkim sukcesem komercyjnym okazał się jej wspólny album z Goranem Bregovicem. Od pięciu lat nie nagrała płyty z typowo popowym repertuarem. Realizuje natomiast niekonwencjonalne projekty – choćby z klasycznym Royal Quartetem czy etniczną Transoriental Orchestrą.

Z powodzeniem prowadzi swoją wytwórnię Kayax, która wydaje płyty m.in. Artura Rojka, Zakopowera, Marii Peszek czy Marka Dyjaka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski