Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagrał już 500 meczów w Rabie. I gra dalej.

ANDRZEJ DOMAGALSKI
Krawczykowie. Senior Janusz i junior Bartłomiej. Jeszcze w różnych koszulkach. Fot. Andrzej Domagalski
Krawczykowie. Senior Janusz i junior Bartłomiej. Jeszcze w różnych koszulkach. Fot. Andrzej Domagalski
W rundzie jesiennej pojawił się na boisku po raz 500. - Uzmysłowił mi to Włodzimierz Podsadecki, od lat wielu prowadzący prywatną kronikę klubu - tłumaczy piłkarz.

Krawczykowie. Senior Janusz i junior Bartłomiej. Jeszcze w różnych koszulkach. Fot. Andrzej Domagalski

LUDZIE. Janusz Krawczyk jest dobrze znany kibicom nie tylko w Dobczycach. Mimo że przeszedł na emeryturę...

- Podliczył on, że w spotkaniu z Jordanem Zakliczyn po raz pół tysięczny ubrałem koszulkę klubową. Bramek w ligowych pojedynkach, bez dodawania trafień w meczach Pucharu Polski oraz towarzyskich, strzeliłem w tym czasie 74. Sam nigdy nie prowadziłem żadnej kroniki swoich występów, bo statystyka nie była mi potrzebna.

"Janusz rakieta" lubi szybką jazdę

Pięćsetny występ w ligowym meczu Raby Janusz Krawczyk, przez wiele lat mieszkający w Brzezowej, zanotował tydzień przed ukończeniem 43. roku życia. Debiutował stosunkowo późno, bo dopiero w wieku... 16 lat, w drużynie Rokity Kornatka, występując, oczywiście, na prawym skrzydle. Z tym zespołem awansował do rozgrywek B klasy i zimą 1993 roku, mając 24 lata, trafił do dobczyckiego klubu, grającego w dawnej klasie okręgowej.

- Do przejścia do Raby namówił mnie ówczesny trener Krzysztof Czyż i nieżyjący już działacz klubowy Stefan Dąbrosz - wspomina weteran boisk. - Trafiłem do drużyny, w której grali m.in. Janusz Dudek, Janusz Wilk, Andrzej Stalmach, Janusz Kaczmarczyk, Sławomir Gibała oraz bramkostrzelni Artur Gubała oraz Staszek Maniecki. To była całkiem niezła paczka piłkarzy.

Przez 20 lat (1991-2010) występy na boisku senior dobczyckiej jedenastki łączył z pracą zawodową w Krakowie, gdzie był zawodowym strażakiem w Podgórzu. - Byłem kierowcą z kat. C, kończyłem służbę pożarniczą w stopniu st. ogniomistrza, teraz jestem na emeryturze - tłumaczy Janusz Krawczyk - ale trochę dorabiam jako kierowca w krakowskiej firmie budowlanej. W ogóle lubię szybką jazdę samochodem, ale z zachowaniem bezpieczeństwa.

Pewnie dlatego jest nazywany przez kibiców Raby mianem "Janusz rakieta". Imponująca szybkość mimo piątego krzyżyka na karku, celne rzuty karne, sporo efektownych bramek z rzutów wolnych przysparzają mu nadal sporo uznania wśród obserwatorów. Potrafi zabłysnąć pięknymi bramkami, najczęściej strzelonymi z pierwszej piłki, w pełnym biegu. - Tak było chociażby w ubiegłorocznym meczu w Dobczycach z Hejnałem Krzyszkowice, zakończonym remisem 1:1. Podanie Rafała Zborowskiego zamieniłem wówczas w bramkę celnym uderzeniem z kilkunastu metrów w samo okienko bramki. Takie bramki zawsze cieszą! A jednym z lepszych potkań w moim wydaniu był mecz we wrześniu 2003 roku w Dobczycach z Libertowem, wygrany przez Rabę 9:1. Zdobyłem wtedy 4 gole - przypomina piłkarz Raby.

Mimo upływu lat, Janusz Krawczyk świeci przykładem, jeżeli chodzi o podejście do zajęć treningowych, imponując nieprzerwanie wysoką frekwencją na treningach - 98 proc. - Co prawda czuję już na karku upływ lat, bo przecież biologia jest bezlitosna. Ale nadal planuję grać w barwach Raby. Nie uznaję bowiem lenistwa, nadal ciągnie mnie na boisko. Więc jeżeli tylko trener uzna, że warto na mnie stawiać, jestem do jego dyspozycji - deklaruje mieszkający w Dobczycach zawodnik.

Dostanie podanie od syna?

Kto wie, czy już w przyszłym roku nie dojdzie do dość niecodziennej sytuacji, iż w jednym zespole Raby zagra ojciec z synem. W drużynie juniorów dobczyckiego klubu występuje bowiem 16-letni Bartłomiej Krawczyk, grający na środku obrony lub na prawym skrzydle, uczeń kl. I Technikum Budowlanego w Zespole Szkół im. Tischnera w Dobczycach.
- Syn, trenujący w Rabie od 12. roku życia, a wcześniej w UKS Dobczyce, ma zdecydowanie lepsze ode mnie warunki fizyczne - rekomenduje go ojciec. - Ma 185 cm wzrostu i jeszcze rośnie. Przy mnie, mającym niewiele, bo 170 cm wzrostu, jest niemal olbrzymem. Z kolei córka Karolina, starsza od syna o rok, trenuje siatkówkę w Dalinie Myślenice i gra w drużynie juniorów. Zastanawiam się, czy może dojść do sytuacji, że zagramy wspólnie z synem w jedenastce Raby. Myślę, że jest na to duża szansa w przyszłym roku.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski