Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zająć lepszą kajutę

Redakcja
Zgiełk panuje wokół Europy. Chodzi o wiele spraw, więc połapać się trudno, zwłaszcza że wiemy niewiele. Najważniejsi gracze wcale się nam nie zwierzają, a występujący w mediach na każdy temat domowi politycy żwawo opowiadają o sprawach, o których pojęcia nie mają. Eksperci zaś uznali, że ludzie i tak nie zrozumieją zawiłości zaszłych i przyszłych, wobec czego zamilkli. Lub piszą eseje ścisłego zarachowania. Zresztą jednej diagnozy nie ma, podobnie jak nie ma jednej recepty.

Liliana Sonik: CAŁY TEN ZGIEŁK

Bo kryzys nie dotyczy tylko finansów. Europa ma problem na wielu poziomach. Marzenie o europejskim mocarstwie zostało zdezawuowane, zanim uwierzyli weń Europejczycy. Na świecie wyrosły nowe potęgi, które - jak Chiny - pretendują do pierwszoplanowej roli. Europa nie ma pomysłu ani na Rosję, ani na Stany Zjednoczone. Jedni widzą w Waszyngtonie rywala, drudzy szatana odpowiedzialnego za wszelkie zło, a jeszcze inni nadzieję na zapobieżenie chaosowi. Demografia przeraża - Europa się zapada, a masowe ściąganie imigrantów dało tyle skutków ubocznych, że Paryż, Berlin, czy Londyn w oficjalnych wypowiedziach rządzących przyznają się do porażki. Euro miało zastąpić dolara w roli waluty światowej, tymczasem chwieje się w posadach, aż drżą wszystkie gospodarki z euro związane. Ogromne koncerny i technologiczne innowacje - od Google przez Faceboka do McDonalds'a - powstały poza Europą. Statystyczny Europejczyk jest (był?) najlepiej wykształcony, lecz Noble fruną na inne kontynenty. Prestiż i możliwości rozwoju sytuują się poza Europą. Czyja wina? Niektórzy mówią - zmęczenie materiału. Europa przez wieki niepodzielnie rządziła na wszystkich kontynentach. Nadszedł czas innych.

Jednak żadne fatum nie wyznacza znaczenia narodów. Negatywną dynamikę można odwrócić. Jak to zrobić, skoro żyjemy w cywilizacji "instant" i rzadko kto myśli o przyszłości? Przywódcy Unii zdiagnozowali sytuację dawno. Przecież trzyprocentowy próg deficytu jest zapisany w traktacie z Maastricht z 1993 roku. Ale nikt się tym nie przejmował. Wyborcze kalkulacje sprawiały, że wybierano rozwiązania przyjemniejsze niż zobowiązania. Ponieważ na szczeblu krajowym pedagogika perswazji nie działa, zastosowano fortel - rygor i sankcje narzucać będzie Bruksela. Nie "po uważaniu", ale automatycznie. Sankcjom (jeszcze nie wiemy jakim) może się przeciwstawić większość kwalifikowana, czyli 85 procent głosów.

Nie wszyscy tracą na kryzysach. Przecież kryzys rozbija struktury niewydolne. Jest jak trąba powietrzna, która coś zmiata, ale tworzy nową przestrzeń. Czy Polska potrafi wykorzystać szansę? Obawiam się, że w ostatnim czasie przywykliśmy myśleć imitacyjnie. Ale jedno jest pewne - gdy wielki statek nabiera wody, to płynący łódką nie powinni przyglądać się temu z satysfakcją, bo wir wokół idącego na dno mastodonta wciąga wszystko w odmęty. Lepiej postarać się, by statek wrócił do pionu. A przy okazji zająć lepszą kajutę. Jeżeli Europa pokona obecny kryzys, to trzeba się spodziewać paru dobrych skutków. Polityka już odzyskała ciężar, zamiast zajmować się drobiazgami. Europejczycy odkryli, co na poziomie faktów było od zawsze oczywiste, lecz na poziomie słów maskowane: Unia nie oznacza końca rywalizacji. Każdy rząd zabiega o interesy swojego kraju, a im skuteczniej to robi, tym większy budzi respekt. Jednocześnie jednak Unia dała Europie pokój i bezpieczeństwo, co jest głównym interesem narodowym każdego kraju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski