Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zanim będziemy domem starców

Paweł Kowal
Od Krakowa do Brukseli. Powodzenie programu „500 zł na dziecko” to polisa ubezpieczeniowa gabinetu Beaty Szydło. Jeśli środki naprawdę dotrą do rodziców, to nie tylko zapewni to rządowi głęboki polityczny oddech, ale też zmieni podejście Polaków do polityki rodzinnej.

Z wielu kampanijnych obietnic ta była najbardziej wyraźna i ta zostanie w pamięci na lata. Jeśli gabinet nowej premier dotrzyma słowa, to, przez dekady, nikt nie będzie w stanie już odwrócić zasady: państwo uznaje rodzinę za partnera, a kiedy pojawiają się dzieci, widzi w tym interes społeczny.

Patrzy bowiem na statystyki, z których wynika, że w 2060 roku będzie nas 30 milionów, a jeden pracujący przypadnie na troje emerytów. Jeśli ktoś ma trochę wyobraźni i jest w stanie zrozumieć, co to oznacza dla gospodarki, pomocy społecznej, służby zdrowia itd. bez trudu pojmie, dlaczego musimy podjąć próbę użycia wszelkich rozsądnych mechanizmów, żeby zmienić demograficzne trendy.

Państwu nie powinno być obojętne, w jakich warunkach będą się wychowywać młodzi Polacy. Inwestując w nich trzeba zwrócić się nie tylko w stronę rodzin najbiedniejszych czy patologicznych. Teoretycznie najlepiej by było, żeby najwięcej maluchów urodziło się w rodzinach klasy średniej, bo to ich rodzice są gotowi najwięcej zainwestować w przyszłości w języki, sport, a w końcu w studia. Tu oczywiście sama gotówka niczego nie zmieni.

Jeśli państwo w ogóle może zachęcić kogoś do posiadania potomstwa - to potrzeba także kilku innych elementów stabilności: najważniejsze z nich to gwarancje dla matek wracających do pracy i bezpieczeństwo kredytowe dla tych, którzy inwestują we własne mieszkanie. Projektowi 500 zł na dziecko powinna towarzyszyć akcja informacyjna o tym, skąd te pieniądze się wzięły w budżecie, także pokazująca jak reformuje się system pomocy społecznej w Polsce.

Ludzie powinni rozumieć, że tu nie chodzi o przysłowiowy dodruk pieniędzy, ale lepsze wydawanie tych, które są. Prosty w swoim wydźwięku sygnał społeczny: instytucje państwa nie mają wątpliwości, że te same środki wydane przez rodziców zadziałają lepiej niż dzielone przez urzędnika. Dlatego nie ma powodu patrzeć rodzinie na ręce. Projekt „500” uda się tylko wtedy, jeśli nie będzie się wiązał z dodatkowymi rozliczeniami, papierologią itd., które zawsze brzmią jak ostrzeżenie rządu: „wielki brat patrzy”.

Z tych wszystkich powodów polityka rodzinna powinna być oddzielona murem od pomocy społecznej. Ta ostatnia to konieczne w każdym nowoczesnym społeczeństwie wsparcie dla słabszych, biednych czy rodzin alkoholików. Ta pierwsza to kontrakt społeczny państwa i rodziny oparty o pewność, że bez niego za kilkadziesiąt lat będziemy, jako Polska, jednym wielkim domem spokojnej starości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski