MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zapis stanu ducha

Redakcja
Bardzo wrażliwe spojrzenie Marysi Fot. Sony Music Entertainment
Bardzo wrażliwe spojrzenie Marysi Fot. Sony Music Entertainment
"Spis treści" to właściwie Twoja pierwsza autorska płyta. Dlaczego nagrałaś ją dopiero teraz?

Bardzo wrażliwe spojrzenie Marysi Fot. Sony Music Entertainment

"Spis treści" to nowy - i zarazem wyjątkowy - album Marii Sadowskiej.

- Do tej pory bardzo lubiłam concept-albumy. Pierwszą moją płytę oparłam o teksty Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, a drugą - o kompozycje Krzysztofa Komedy. Dzięki pracy ze schedą tak wielkich indywidualności wiele się nauczyłam. I wreszcie stwierdziłam, że czas w końcu zmierzyć się z samą sobą.
Czy utwory ze "Spisu treści" zbierałaś przez cały okres swej "dorosłej" działalności?
- Tak. Jest tu kilka naprawdę starych kompozycji, jak choćby "Sama ze sobą", którą napisałam w wieku osiemnastu lat. Z drugiej strony są też zupełnie świeże rzeczy, jak choćby tytułowy "Spis treści", który powstał dosłownie w ostatniej chwili. Kiedy zabrałam się za robienie płyty, najpierw przesłuchałam wszystko, co wcześniej odkładałam "do szuflady". Wybrałam najciekawsze pomysły i poddałam je radykalnym przeróbkom aranżacyjnym. W efekcie wiele kompozycji przeszło znaczne przeobrażenia.
Choć na płycie nie brakuje gości, to jednak większość piosenek napisałaś, zaprogramowałaś i zagrałaś sama. Dlaczego zdecydowałaś się być Marysią-Samosią?
- Chyba nie umiem inaczej. Nie postrzegam siebie jako piosenkarki, która wykonuje cudze rzeczy, a inni decydują jak ma wyglądać i zachowywać się. Przeżyłam to jako nastolatka w USA i Japonii. Wtedy zrozumiałam, że to nie dla mnie. Ja chcę być twórcza, szczera, nie mam zamiaru ściemniać. Ale to nie znaczy, że sama potrafię wszystko zrobić najlepiej. Umiem znaleźć miejsce w mojej przestrzeni dla przyjaciół muzyków, jestem otwarta na pomysły i sugestie innych. Choć oczywiście ostatnie zdanie należy zawsze do mnie.
W Twoim "Spisie treści" jest miejsce na jazz, funk, house, reggae i folk. Skąd taka różnorodność?
- Początkowo długo się zastanawiałam, jaka powinna być ta płyta. I stwierdziłam, że najlepiej będzie, jak pokażę na niej wszystko, co lubię. Dziesięć nagranych utworów ma dwie wspólne cechy - polskie teksty i formę piosenki.
Teksty układają się w swoisty głos pokolenia dzisiejszych trzydziestolatków. To było celowe zamierzenie?
- Utwory z płyty to zapis mojego stanu ducha. A że odbijają się w nich problemy moich rówieśników, to naturalne. Pisałam o tym, co mnie boli, uwiera, ciekawi. W jednej z piosenek zastanawiam się, czy zostać w Polsce, czy wyjechać za granicę, w innej opisuję znowu, jak założenie rodziny zmienia życie. To są sprawy, które są wspólne większości osób po trzydziestce. Co ciekawe, przekroczenie tej granicy wieku dało mi dystans do siebie i świata, pozwalając spojrzeć na wszystko z przymrużeniem oka.
W utworze "Rewolucja" śpiewasz, że jesteście pierwszą generacją w Polsce, która nie wyraziła swego buntu wobec rzeczywistości.
- Trochę mi tego brakuje. Owszem, przeżyliśmy rok 1989, ale jako dzieci. Ale być może to sprawiło, że nie jesteśmy tak egoistyczni, jak pokolenie, które przyszło po nas. To my pierwsi odczuliśmy negatywne strony kapitalizmu - bezrobocie, wyścig szczurów, skrajny materializm. To było dla nas nowe i nie mogliśmy się w tym odnaleźć. Dlatego może nie udało nam się wyrazić swego sprzeciwu. Ciągle jeszcze mamy jednak szansę na rewolucję kulturalną - mówiąc "nie" kiczowi i tandecie.
Po raz pierwszy śpiewasz tak bezpośrednio o uczuciach. Przeżyłeś taką "miłość, która bolała aż do krwi"?
- Owszem, to opis konkretnej sytuacji. Cóż, jako artystka i zodiakalny Rak, jestem bardzo kochliwa, a do tego czasami nadwrażliwa, więc łatwo mnie zranić.
W jednym z utworów wyznajesz: "Jutro już mnie nie będzie". Nie przeraża Cię to?
- Oczywiście. Po trzydziestce każdy człowiek zaczyna zastanawiać się nad upływem czasu. A kobiety jeszcze intensywniej, bo muszą się godzić z przemijaniem urody. Pisanie o tym to swego rodzaju autoterapia, oswajanie lęku przed starością i śmiercią. Ale jednocześnie odkrywanie pozytywów, które przynosi dojrzałość. Jednym z nich jest dostrzeganie innych wymiarów rzeczywiści. To właśnie dzięki temu dopiero teraz zaczęłam w pełni rozumieć moją mamę.
Czyli jednak pozytywne podejście?
- Jestem optymistką. Wiele razy dostałam w Polsce po głowie, ale zawsze wierzyłam, że jutro będzie lepiej. Ciągle nagrywam płyty, kręcę filmy, gram koncerty. Bez optymizmu, nie dałabym rady tego wszystkiego zrobić.
ROZAWIAŁ PAWEŁ GZYL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski