MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zaświatowo

Redakcja
Przytrafiły mi się Zaduszki Poetyckie? Nieplanowane, nieoczekiwane, a proszę - się zebrało? Gdzież to tak, ktoś zapyta? Trudno mi podać realne współrzędne. (Jam nie od kowadła, od imadła. Bardziej od iskry i lśnienia?) Poprzestańmy więc na określeniu: przystanek Zaświatowo, koło Zaduszkowa.

Leszek Długosz: Z BRACKIEJ

Czyli po drodze z Białegostoku. Skąd wracałem, zawezwany na okoliczność, jakby też nie z tej ziemi. Oficjalnie obchodzimy w tym roku nie tylko Rok Chopinowski, lecz i rok Marii Konopnickiej (w stulecie jej śmierci). Zaproszony więc byłem do Pałacu Branickich (onegdajszego), gdzie ze swoją opowieścią dołączyłem do bogatszego wieczoru poświęconego Marii K. Postaci, w naszych czasach, jakby dopiero odkrywanej we właściwym wymiarze i walorze. (Nieskromnie dodam, jako autor programów w radiu i w telewizji, trochę się w tej kwestii zorientowałem). A w pałacu na Podlasiu? Wkroczyłem na terytorium z innego czasu? Widownia jakże różnorodna, jednakowo zasłuchana... Doprosiwszy więc Teofila Lenartowicza, krążyłem z tym całym Towarzystwem po starej Florencji, czytając, śpiewając wiersze ze zbioru Echa florenckie. Wydawałoby się - niemożliwe, by Publika dzisiejsza była w stanie porzucić "aktualne zapasy" i dać się poprowadzić takim szlakiem? A tu proszę, frekwencja i posłuch jaki? No chyba że (przemknęła mi diagnoza "ośrodków eksperckich") - na zapóźnionej Wschodniej Ścianie, tak jeszcze mają? Jeszcze się nie zorientowali, że tego rodzaju tematy i klimaty to prowincjonalne przeżytki? Dyrdymałki mało europejskie?

Białystok, jak go pamiętam dawniej i dziś? Doprawdy - tu zaszła zmiana. Bez taryfy ulgowej, w centrum to przyjemne i ładne dziś miasto. Pałac, jedna z najwspanialszych rezydencji magnackich (Wersal Podlasia) remontowany, rewaloryzowany, rozkwita! Także animowany spotkaniami, koncertami.

Wracałem, zadziwiony tą rzeczywistością. A po drodze? Najpiękniejszy czas. Snuła się popisowo aura złotej jesieni. Zupełnie jak u Tetmajera, Karłowicza - Pamiętam ciche jasne złote dnie... Na Podlasiu, uzupełniałem. Ławice chryzantem przy drogach. Oferta przebogata, tylko przebierać, wybierać. Jakiś więc chochlik mącił mi w głowie i podsuwał swoją piosenkę: Hej duszki, wybierajmy, zbierajmy się już na Zaduszki!

Grobów jakby więcej przy drogach? A może czas akurat tak je uwyraźniał? Eksponował o wiele bardziej niż zwykle? Jakby polecały się one w ten czas bardziej, przy tych drogach, uwadze i naszemu pamiętaniu...

Któryż raz przyszło mi do głowy: smutek i pochylenie (wstecz i ku ziemi), a mają te polskie Zaduszki jakiś walor pozytywny? Wnoszą aurę łagodności, element integracji? Nie tylko z Tymi, którzy już tam..., a Których pamiętać chcemy. Lecz ważny także i dla nas, jeszcze obecnych? Jakkolwiek skłóceni, zgodnie cenimy sobie tę specjalność - nasze Zaduszki... (nie okoliczność tu, bym się wdał w analizę - dla jakich powodów tak się dzieje). Z pewnością tak odczuwamy - Zaduszki wyróżniają nas? To nie przywara nasza polska, wręcz przeciwnie?

Te rozmyślania i kontemplację pejzażu po drodze, wzbogacała mi lektura poezji Kazimierza Wierzyńskiego. Dostałem na drogę tom, opracowany przez mieszkającego w Białymstoku właśnie, Waldemara Smaszcza. (Świetny jego pióra esej, dołączony na końcu!) Nie mogło mi się lepiej trafić. Nic na ten czas piękniejszego, szlachetniejszego i w najlepszym znaczeniu - tak dogłębnie, a pięknie też, polskiego. I tak trafiły mi się te poetyckie tegoroczne Zaduszki. I przemknęła mi wprost z Białegostoku do Krakowa, podroż dziwna. Jakbym korytarzem eksterytorialno-zaświatowym przemknął? - Zaświatowo, Zaduszkowo, Mary, Piekiełko, Rajsko, Bożydary... i takie tam przystanki. A żem się wzbogacił i uszlachetnił (jak mniemam) zostawiam Państwu z tej lektury drobiazg. Na ten czas, piękniejszego prezentu nie potrafię ofiarować.

POJEDNA NAS TA PRAWDA

Pojedna nas ta prawda, której nic nie wydrze

Naszym sercom tęskniącym do ciszy i blasku.

- Wiecznie przesypujące się w szklanej klepsydrze

Drobne ziarenka piasku.

Jeśli niebo nam sprzyja, niech blade źrenice

Łaską ciepłych błękitów nasyca i wzmaga.

- Objawią się naocznie Boże tajemnice

Ich rytm i równowaga.

Podamy sobie ręce, jak zegar słoneczny

Podaje jedną miarę - jasności i cieniom.

My, godziny dzwoniące, czas jednako wieczny

I wiosnom i jesieniom.

Kazimierz Wierzyński

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski