MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zaszkodził im szybki gol

Jerzy Zaborski
Krzysztof Pierzchała (Beskid, z lewej) w walce z Damianem Burasem. Z boku Tomasz Kaczmarczyk
Krzysztof Pierzchała (Beskid, z lewej) w walce z Damianem Burasem. Z boku Tomasz Kaczmarczyk fot. Jerzy Zaborski
Piłka nożna. III liga. Rozpoczęło się pomyślnie dla gości, bo po dobrym podaniu Damiana Burasa Bartłomiej Kolanko znalazł się w sytuacji sam na sam z Łukaszem Chwałką i szansy nie zmarnował.

Beskid Andrychów 1 (1)
Wisła II Kraków1 (1)

Bramki: 0:1 Kolanko 10, 1:1 Pierzchała 37.
Beskid: Chwałka - Jurczak, Kapera, Święs, Kaczmarczyk - Adamus, Słupski, Stróżak (90 Młynarczyk), Kubik - Pierzchała, Moskała (18 Śliwa).
Wisła II: Bieszczad - Szywacz, Michniak (70 Zając), Gulczyński, Kolanko (67 Purcha), Buras, Lech, Furtak, Chlebowski - Lucas (75 Kuźba), Schalet.
Sędziował: Marcin Bąk (Kielce). Widzów: 300.

Rozpoczęło się pomyślnie dla gości, bo po dobrym podaniu Damiana Burasa Bartłomiej Kolanko znalazł się w sytuacji sam na sam z Łukaszem Chwałką i szansy nie zmarnował.

Wydawało się, że kolejne gole dla krakowian są tylko kwestią czasu. Po kornerze Burasa tuż przed polem bramkowym znalazł się Przemysław Lech, lecz uderzył nad poprzeczkę.

Młodzi krakowianie pozwalali sobie na fajerwerki techniczne, jak choćby Buras, który uderzeniem nożycami starał się pokonać Chwałkę (21 min). Chwilę później na strzał z ponad 20 metrów zdecydował się Konrad Furtak, ale piłka minimalnie minęła słupek.

Dopiero w 36 min Jakub Słupski starał się ostudzić zapędy krakowian, decydując się na strzał zza linii pola karnego, ale Gerard Bieszczad nie miał kłopotów ze złapaniem piłki.

Jednak minutę później, po wrzutce z lewej strony Michała Śliwy, w środku pola karnego znalazł się skromnej postury Krzysztof Pierzchała, który strzałem głową pokonał Bieszczada.

W 59 min Dariusz Kapera "wyciął" uciekającego bokiem Mathieu Schaleta i była to jedna z ostatnich groźnych akcji przyjezdnych. Potem to gospodarze mieli kilka piłek meczowych.

Po akcji Michała Adamusa z Tomaszem Kaczmarczykiem na samotne spotkanie z Bieszczadem popędził Śliwa, lecz obronną ręką z tego pojedynku wyszedł krakowski bramkarz (65 min).

Chwilę później Śliwa na polu karnym główkował efektownym "szczupakiem" (piłkę zagrał mu Pierzchała), ale i tym razem Bieszczad uratował kolegów od utraty gola.

W 75 min po strzale Lecha piłka wylądowała w andrychowskiej siatce, ale sędzia gola nie uznał, bo był spalony.

W odpowiedzi Maciej Stróżak mocno zakręcił krakowską defensywą w polu karnym, ale na ostatnią instancję nie znalazł już sposobu. Znowu czujny był Bieszczad.

Dla rezerw "Białej Gwiazdy" był to drugi remis z rzędu.

Zdaniem trenerów
Krzysztof Wądrzyk, Beskid:

- W naszej sytuacji kadrowej szanujemy punkt, ale po ostatnim gwizdku sędziego mogę odczuwać lekki niedosyt. Mieliśmy więcej od rywali tak zwanych piłek meczowych.

Maciej Musiał, Wisła II:
- Dla nas ten remis jest bardziej stratą dwóch punktów niż zdobyciem jednego. Jednak na więcej po prostu nie zasłużyliśmy. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że szybko zdobyty gol nam zaszkodził. Uśpił czujność zawodników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski