Zatrzymać epidemię przeciwników szczepień

Preparaty zapobiegające chorobom zakaźnym pozwoliły na skuteczną walkę z epidemiami. Ich stosowanie przyniosło jednak też niezamierzony skutek uboczny - eliminację wirusa strachu przed niebezpiecznymi drobnoustrojami. Dziś wielu rodzicom bardziej realnym zagrożeniem niż odra czy błonica wydają się więc powikłania, które mogą wywołać szczepionki i tajemnicze składniki rzekomo zamykane w ampułkach.

Liczba opiekunów odmawiających szczepienia dzieci rośnie lawino, a kampanie informacyjne nie przynoszą skutku. Na własną rękę na wojnę z przeciwnikami profilaktyki idą więc samorządy m.in. Kraków. W stolicy Małopolski miejscy radni przyjęli już uchwałę, premiującą maluchy z aktualną kartą szczepień przy przyjmowaniu do żłobków, w przyszłym miesiącu mają zdecydować o losie podobnych rozwiązań dotyczących naboru do przedszkoli.

Przeciwnicy szczepień w takich regulacjach widzą zamach na wolność wyboru i już prześcigają się w pomysłach, jak je obejść. Nowe rozwiązania chwalą za to lekarze, którzy apelują, by za przykładem Krakowa poszli włodarze wszystkich samorządów.

Premiowanie zaszczepionych dzieci przy przyjęciach do placówek oświaty to krok w dobrym kierunku. Obostrzenia jednak nie wystarczą. Do walki z epidemią przeciwników szczepień powinni ruszyć przede wszystkim medycy. Mamę, którą na internetowym forum przekonano, że szczepionka może narazić jej dziecko na śmiertelne niebezpieczeństwo, wizja spadku na liście rankingowej do przedszkola z pewnością bowiem nie zachęci do profilaktyki tak skutecznie, jak może to zrobić rozmowa z lekarzem. Jeśli ten na rozwianie wątpliwości ma czas i chęci.