MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zbyt duża jest wiara w gadżety

BK
Fot. Marek Mordan
Fot. Marek Mordan
Dziesięć indywidualnych rekordów świata i czternaście Europy podczas grudniowych ME na krótkim basenie - to świadczy o tym, że przynajmniej czołówka europejska miała po igrzyskach Pekinie krótszy odpoczynek niż nasi pływacy.

Fot. Marek Mordan

Rozmowa z PAWŁEM SŁOMIŃSKIM, trenerem kadry narodowej pływaków

- Świat nam niewątpliwie odpłynął i mam nadzieję, że zawodnicy szybko sobie to uzmysłowią - przyznaje Paweł Słomiński, trener kadry narodowej polskich pływaków. - Czasem też jednak lepiej zrobić krok wstecz, ocenić na spokojnie sytuację, by później ruszyć do przodu.
W dyskusjach po nieudanym starcie w Pekinie pojawił się wniosek, że zawodnicy byli znużeni i zmęczeni przebywaniem ze sobą podczas wielotygodniowych zgrupowań. Czy to oznacza, że teraz bardziej niż trenerem będzie Pan selekcjonerem kadry?
- O takim modelu nie ma mowy, dopóki w Polsce nie będzie więcej pływalni 50-metrowych. W tej chwili m.in. po to organizujemy zgrupowania, aby zapewnić zawodnikom odpowiednie warunki przygotowań na takich obiektach. Będziemy jednak faktycznie spotykać się rzadziej. Do mistrzostw Polski zawodnicy będą przygotowywać się pod okiem swoich trenerów klubowych, według programów ich autorstwa. Potem, w oparciu o wyniki, ustalona zostanie kadra, która weźmie udział w zgrupowaniu w Słowenii. Nie planujemy żadnych dalekich wypraw, do USA, czy RPA. Tym cyklem pójdziemy dwa lata i zobaczymy, jakie będą efekty. Potem na półtora roku trzeba będzie wrócić do modelu dłuższych i częstszych spotkań kadry.
Kiedy wróci do niej Otylia Jędrzejczak?
- Otylia zaczęła treningi przed dwoma tygodniami pod okiem drugiego trenera AZS AWF Warszawa. Na pewno potrzebuje czasu, aby ponownie przygotować organizm do dużego wysiłku. Myślę, że na swoim poziomie będzie pływać podczas grudniowych mistrzostw Europy w Stambule na basenie 25-metrowym.
Czyli podczas mistrzostw świata w Rzymie, które odbędą się na przełomie lipca i sierpnia, nie mamy co liczyć na jakieś spektakularne osiągnięcia naszych pływaków?
- Na razie zaczekajmy do mistrzostw Polski, by przekonać się, ilu zawodników uzyska minima na mistrzostwa świata. Poza tym trudno mi wypowiadać się za wszystkich, bo grupa długodystansowców ćwiczy pod okiem Mirka Drozda i przebywa w tej chwili na zgrupowaniu wysokogórskim w Font Romeu, a z kolei pieczę nad czwórką sprinterów sprawuje Bartek Kizierowski, i na co dzień trenują w Hiszpanii. Sytuacja jest taka, że Otylia Jędrzejczak, Kasia Baranowska i Paweł Korzeniowski mogą pracować spokojnie, bo Ministerstwo Sportu zdecydowało się utrzymać im stypendia olimpijskie do ME w 2010 roku. Pozostali, w tym Mateusz Sawrymowicz, czy Przemek Stańczyk, będą musieli powalczyć.
Po Pekinie mówiło się również o różnicy zdań między Panem i Pawłem Korzeniowskim w sprawie metod treningowych. Zawodnik chce więcej trenować na lądzie.
- Nie ma żadnego problemu. Zmieniliśmy objętość jego zajęć na lądzie. Ma tzw. treningi funkcyjne, które charakteryzują się zupełnie inną filozofią. Inaczej mówiąc: jest to jakby trening trójwymiarowy, który pozwala uruchomić mięśnie na co dzień nieprzydatne, a w wodzie odgrywające dużą rolę. Podczas zwykłych zajęć na siłowni tego się nie osiągnie.
Coraz więcej mówi się o wyścigu technologicznym w światowym pływaniu. Nasi zawodnicy twierdzą, że rywale dysponują na przykład kostiumami o lepszej "pływalności".
- Prawdą jest, że jeśli chodzi o kostiumy, to mają miejsce jakieś zadziwiające rzeczy. Z drugiej strony zawodnicy zbyt wierzą w gadżety, a mniej w sens ciężkiej pracy.
Rozmawiał (BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski