Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbyt mała "dobroczynność obywateli"

Redakcja
O metodach kwalifikowania dawcy i biorcy, listach oczekujących i możliwościach "przekrętów" w tej dziedzinie rozmawiamy z dr. nauk med. JERZYM SKUCIŃSKIM, krakowskim chirurgiem transplantologiem

- W jaki sposób odbywa się kwalifikacja chorego do przeszczepu?

- Są dwie listy: oczekujących na planowy przeszczep i lista urgens, na której znajdują się chorzy, u których przeszczep musi być wykonany natychmiast, bo bez niego musieliby umrzeć w ciągu nawet kilku godzin. Czekający na przeszczep wątroby trafiają na tę "szybką" listę np. z tzw. piorunującym zapaleniem wątroby, które może być skutkiem zatrucia muchomorem sromotnikowym albo paracetamolem. W przypadku serca wskazaniem do błyskawicznego przeszczepu są poważne stany kliniczne, kiedy chory jest już na ciężkim wspomaganiu krążenia albo stwierdza się odrzut poprzedniego przeszczepu.
- Można sobie wyobrazić sytuację, kiedy kogoś z końca kolejki oczekujących przepisuje się na listę urgens. Oczywiście nie bezinteresownie.
- Na tej liście chory może być najwyżej kilkanaście godzin. Tak stanowią przepisy Poltransplantu i życie: jeśli jest dłużej, to znaczy, że nie znaleziono narządu i umiera bez przeszczepu.
- Kto decyduje o tym, że serce dziś dostanie pan X, a nerki jutro pan Y?
- Decyduje stopień zgodności. Jeśli chodzi o wątrobę i serce, w zasadzie musi zgadzać się tylko grupa krwi i wielkość narządu. Najbardziej wymagające są nerki - poza zgodnością grupy krwi i wymiarami, ważna jest zgodność tkankowa. Trzeba wykonać skomplikowane testy, które trwają kilka godzin. Dopiero po ustaleniu parametrów dawcy komputer typuje kilka lub kilkanaście nazwisk potencjalnych biorców, którzy mają najbardziej zbliżone parametry. Ich "wizytówka immunologiczna" jest najbardziej zbliżona do wizytówki dawcy. Kandydatów do przeszczepu bierze się z góry listy, pod warunkiem że jest to możliwe - że potencjalny biorca jest zdrowy, nic mu nie dolega i że w ogóle jest w domu. Jeśli nie, zawiadamia się kolejnego, a potem kolejnego. Ale już po przeszczepie do Poltransplantu trafia raport z tej listy komputerowych typowań, gdzie lekarz, który kwalifikował do przeszczepu, tłumaczy, dlaczego nerkę dostał np. trzeci i piąty na liście, a nie pierwszy i drugi, którzy mieli lepszą zgodność tkankową.
- Czyli istnieje szansa, że do przeszczepu zostanie wytypowany człowiek, który tak naprawdę wcale go nie potrzebuje albo nie potrzebuje od razu?
- Nie sądzę. Gdyby to zależało od jednego lekarza, można by domniemywać jakieś spekulacje, ale to są decyzje, które nigdy nie zapadają jednoosobowo. Pacjent kwalifikowany do transplantacji musi być wszechstronnie zbadany przez lekarzy różnych specjalności, a nadzór nad prawidłowością działań ma Poltransplant i Krajowa Rada Transplantacyjna. Chory potrzebujący np. nerki, zanim trafi na listę oczkujących, jest konsultowany przez kardiologa, nefrologa, urologa, internistę i chirurga transplantologa. Praktycznie wyklucza to możliwość przekrętu, chyba że wszyscy ci lekarze działają w zmowie. Trochę inaczej jest z sercem. Tu chorymi zajmują się konkretne ośrodki, a narząd przyjeżdża do chorego, nie odwrotnie, jak w przypadku nerek. Ale i tutaj, chociaż ostateczną decyzję podejmuje kierownik placówki, nad koniecznością transplantacji zastanawia się wielu specjalistów.
- Czy można przeszczepić chory narząd i w ten sposób, ratując komuś życie, skazać go na śmierć z innego powodu? Niedawno wyszło na jaw, że kobieta z przeszczepioną nerką zmarła na białaczkę.
- Każdy dawca badany jest wszechstronnie, zanim pobierze się od niego organy. Ponadto zbiera się wywiad rodzinny, by stwierdzić, czy na coś się leczył, robi się również badania wirusologiczne - jednym z bezwzględnych przeciwwskazań do pobrania narządu jest obecność HIV. Sprawdza się także choroby weneryczne. Przy pobieraniu serca kardiochirurdzy po otwarciu klatki piersiowej oglądają serce i go dotykają, patrzą, jak się kurczy. Przy pobieraniu nerek i wątroby lekarze sprawdzają także inne narządy wewnętrzne jamy brzusznej, szukając śladów procesu nowotworowego, co także jest przeciwwskazaniem do pobrania narządów. Ostatecznym potwierdzeniem, że nie ma żadnej ukrytej choroby, jest wykonanie sekcji zwłok dawcy. Wynik sekcji jest przekazywany do Poltransplantu.
Odpowiadając jednak na pytanie - owszem, czasem są takie sytuacje, że można przenieść chorobę z dawcy na biorcę.
- Nieświadomie?
- Całkowicie świadomie. Bywają sytuacje wyjątkowe, takie jak przeszczep ratujący życie. Tylko wówczas można pobrać organ nie do końca zgodny i nie do końca zdrowy, i przeszczepić go osobie z listy urgens. Taki przeszczep jest alternatywą śmierci. Lepiej przeszczepić nie w pełni wydolną wątrobę, niż nie przeszczepić żadnej. Potem, już na liście przeszczepów planowych, chory oczekuje na lepszy narząd. Są to jednak, powtarzam, sytuacje wyjątkowe.
- Czy długo czeka się w Polsce na narząd?
_- _Długo. Polska jest poniżej średniej europejskiej, jeśli chodzi o dawstwo organów. Tę "dobroczynność obywateli" można zweryfikować obiektywnie. Otóż jest taki wskaźnik - ilości dawców narządów na 1 milion mieszkańców. W Hiszpanii wynosi on 40, w Europie średnio 18, w Polsce - 14. Zaś w Małopolsce - tylko 6,8. Nie chciałbym, żeby na skutek różnych nieprawidłowości związanych z transplantacjami, doszło do odrzucenia metody. To, że ktoś uległ wypadkowi samochodowemu, nie może przekreślać motoryzacji w ogóle. Transplantacje dziś na świecie i w Polsce są rutynową metodą leczenia, w żadnym wypadku nie stanowią pola do doświadczeń. Nie chciałbym, żeby afery, jakie mają miejsce, wpłynęły na stosunek polskiego społeczeństwa do transplantacji. Już i tak pobieramy zbyt mało narządów wobec istniejących potrzeb.
ELŻBIETA BOREK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski