Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdrada ekspertów

Paweł Kowal
Nie trzeba Talleyranda, by wiedzieć, że jeżeli chcemy zmienić prezesa spółdzielni mieszkaniowej, to trzeba przejść się po sąsiadach odpowiednio wcześniej przed zebraniem. A jeżeli do tego mamy swojego kandydata, to trzeba zadbać o to, by wszyscy go poznali.

I przekonać do niego minimum połowę mieszkańców bloku. Możliwe są oczywiście różne taktyki, ale jaka jest najbardziej standardowa i najskuteczniejsza - mniej więcej wiadomo. W tym sensie podobny mechanizm rządzi Radą Europejską. Nikt się nie domaga, by na przewodniczącego komitetu rodziców w szkole głosowali wszyscy mieszkańcy osiedla „dla zwiększenia demokracji”.

Podobnie nie ma sensu domagać się większej demokracji w Radzie Europejskiej w sytuacji, gdy dokładnie wiadomo kto wchodzi w jej skład i głosuje. Polska przyjęła regulacje traktatu z Lizbony, który dokładnie te sprawy określił. Nie ma sensu mówić, że wygra kandydat X, skoro popiera go tylko jeden wyborca.

Politycy oczywiście mają prawo perswadować, blefować, obiecywać cuda. Politycy mówią, czego by chcieli. Eksperci mówią, jak jest. Przez ostatnie dziesięciolecia świat Zachodu przywykł jednak, że w momentach uniesienia polityków przychodzą eksperci i przypominają prawdy oczywiste (przykład wspólnoty mieszkaniowej) oraz wyjaśniają bardziej złożone mechanizmy.

Oszczędzają w ten sposób czas skołatanych obywateli, którzy nie mają głowy, by akurat w tym tygodniu zajmować się ustawą o wycince drzew, a w przyszłym głosowaniem w Brukseli. Relacja obywatele-eksperci (media) opiera się na zaufaniu, że ktoś, kto opracował temat naukowo lub siedzi w nim od lat po uszy, da z siebie wszystko, co tylko możliwe i w prostych słowach wyjaśni polityczne czy społeczne zagadnienie. Chodzi o zaufanie do eksperta trochę takie jak do sprzedawcy w sklepie, który kroi ser, że umył ręce po szorowaniu zlewu, albo do lekarki, że odróżnia rzeżączkę od wścieklizny.

Gdy ludzie widzą, że ekspert gada jak polityk i wciska im kit, wolą zamiast telewizji informacyjnej ustawić konto na Twitterze i łykać jak pelikany zdania polityków bez żadnego komentarza. Ludzie, widząc stronniczość ekspertów, muszą liczyć na siebie. To tak jakby wszyscy stracili zaufanie do hydraulików i sami wzięli się do napraw sieci kanalizacyjnej.

Coś takiego stało się w ostatnim tygodniu z polską debatą europejską. Niektórzy eksperci, jak politycy, nawijali Polakom makaron na uszy, opowiadając o genialnych strategiach, strzałach zza węgła itp. w sytuacjach, gdzie radosna improwizacja z fatalnymi skutkami była jasna jak słońce na Malcie. Niech zatem eksperci nie narzekają potem na populizm, skoro dziś sami nie są w stanie powiedzieć, jak jest.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski