MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zegar

Redakcja
Przez pewien czas był najładniejszym i najbardziej użytecznym meblem w domu. Kupiliśmy go po długim namyśle, wybierając spośród wielu stylowych podróbek znakomicie udających pierwowzory z XIX wieku.

Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY

Była to solidna niemiecka robota. Zegar bił co kwadrans, o każdej pełnej godzinie wiernie odtwarzając melodię odgrywaną przez "Big Bena", swojego starszego londyńskiego kolegę. Po paru latach stał się jednak już tylko meblem, bez ambicji pokazywania mijającego czasu, bowiem nie sposób było przewidzieć, kiedy odmówi posłuszeństwa, zbuntuje się i zatrzyma bez widocznej przyczyny. Nawet najlepsi rzeszowscy zegarmistrze nie dawali mu rady.

 Po powrocie z naprawy chodził raz parę minut, kiedy indziej - parę godzin, nigdy jednak nie dłużej niż dwa-trzy dni. Nie ukrywam, że potrafił zaskoczyć formami protestu. A to sprężyna nakręcała się sama, a to ilość uderzeń nie odpowiadała rzeczywistości, a to wreszcie strzelało mu coś we wnętrznościach, jakby pękła sprężyna. Teraz, podobno, ma już działać jak należy. Tak w każdym razie orzekł pan zegarmistrz, wieszając zegar w pokoju na przeznaczonym dla niego miejscu.

 Rzeczywiście. Wszystko jest w porządku, i wprawdzie zegar nie wydaje żadnego dźwięku, bo "mechanizm bijący" wyłączono na moje życzenie, ale idzie już piątą dobę bez zatrzymania. Nie chwalę go jednak nadmiernie, żeby nie zapeszyć.

 Sądzę, że zegar bardzo upodobnił się do mnie, tylko zestarzał nieco szybciej niż ja. Ja też byłem do niedawna przekonany o niezawodności tkwiącego we mnie mechanizmu. Żyłem sobie spokojnie, robiłem to, co do mnie należało, co pewien czas dając znać, że żyję i że warto we mnie zainwestować kilka złotych w razie jakiejś mniejszej choroby, by nie przekształciła się, nie daj Boże, w coś znacznie większego i groźniejszego, co spowodowałoby, że nagle stałbym się bezużyteczny. Sielanka trwała przez kilkadziesiąt lat. Nie skarżyłem się ani na własne przypadłości, ani też na coraz większy wysiłek, który musiałem przykładać do pokonania coraz mniejszych przeszkód. Okazało się jednak, że wprawdzie "silna wola wszystko zdoła", ale również, że "z próżnego i Salamon nie naleje", jak to w nowej wersji towarzysz Wiesław w jednym ze swoich wystąpień publicznych propagował wśród narodu stare polskie przysłowie.

 No i klops. Teraz - jak mój zegar - już tylko chcę chodzić i być chociaż trochę użytecznym. Już mi się wydaje, że odnalazł mnie właściwy zegarmistrz i że dzięki niemu jeszcze trochę pożyję, pochodzę, a może nawet - wydam z siebie jakiś dźwięk składny... Wiem, że żądam bardzo dużo, ale przecież mały zegar dał z siebie znacznie więcej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski