MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zginął instruktor

Redakcja
Pęknięcie aorty było przyczyną śmierci narciarza na stoku Jaworzyny Krynickiej. Takie wstępne wyniki przyniosła sekcja zwłok 54-letniego mężczyzny, który zderzył się w środę przed godz. 13 z 35-letnim narciarzem na trasie nr 2 (o czym informowaliśmy wczoraj).

KRYNICA-ZDRÓJ. Zderzenie przyczyną tragedii na stoku

Prawdopodobnie w wyniku uderzenia doszło do pęknięcia aorty, w skutek czego nastąpił gwałtowny krwotok do jamy opłucnej i worka osierdziowego. Mimo szybkiej pomocy udzielonej przez ratowników GOPR 54-latka nie udało się uratować. Zmarł na stoku.

- To typowy uraz na przykład dla wypadków komunikacyjnych - mówi Ludwik Huzior, kierujący Prokuraturą Rejonową w Muszynie, która prowadzi śledztwo w sprawie tragicznego wypadku na Jaworzynie Krynickiej. Potwierdził wczoraj w rozmowie z "Dziennikiem Polskim", że drugi z narciarzy przebywający w krynickim szpitalu został już przesłuchany. Ze względu na dobro śledztwa prokurator nie może jednak ujawnić treści jego zeznań. Jak informowaliśmy, 35-latek wyszedł z opresji bez poważniejszych obrażeń. Doznał urazów żeber i ręki, co nie zagraża jego życiu. W środę był w szoku, więc można go było przesłuchać dopiero wczoraj.

Beata Stępień-Warzecha, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu, podkreśla, że na razie nic nie wiadomo o bezpośrednich świadkach zdarzenia. Dlatego śledczy mogą bazować wyłącznie na relacji drugiego z uczestników wypadku. Prokuratura ponawia więc apel, by osoby, które widziały fatalne w skutkach zderzenie, zgłosiły się na policję.

- Interesują nas wyłącznie bezpośredni świadkowie, a nie osoby, które przyglądały się akcji ratunkowej na stoku - dodaje Ludwik Huzior.

Jak ustaliliśmy, zmarły był instruktorem narciarskim Polskiego Związku Narciarskiego. Beata Stępień-Warzecha stwierdziła, że miał bardzo wysokiej klasy, niemal zawodowy sprzęt. Do wczoraj nie było wiadomo, czy wjechał na stok w kasku. Pewne jest, że w kasku zjeżdżał w dół 35-letni narciarz, który się z nim zderzył. Formalnie obowiązek noszenia kasków dotyczy dzieci do 15. roku życia, choć zaleca się, by wkładali je wszyscy, także dorośli.

Prezes zarządu Krynickiej Grupy GOPR Jan Łuszczewski przekonuje, że stoki na Jaworzynie są świetnie utrzymane i stacja narciarska nie ma sobie nic do zarzucenia. Przyznaje jednak, że ruch na stokach jest wyjątkowo duży, a wielu narciarzy nie przestrzega żadnych reguł bezpieczeństwa.

- Przekonałem się o tym, jadąc do tego wypadku - opowiada Jan Łuszczewski. - Widziałem fatalnie jeżdżących narciarzy, którzy w ogóle nie zwracali uwagi na innych ludzi na stoku. To brawura i skrajna nieodpowiedzialność.

Tej feralnej środy na stokach Jaworzyny doszło do ośmiu wypadków z udziałem narciarzy. Jeden z nich, pierwszy tak poważny w historii stacji, okazał się śmiertelny. Dodajmy, że prokuratura wszczęła śledztwo pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Taki czyn zagrożony jest karą do pięciu lat pozbawienia wolności.

PAWEŁ SZELIGA

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski