Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zgubna pasja policjanta

Redakcja
Porsche boxter 33-latka wypadło z drogi na ul. Piłsudskiego. Samochód uderzył w ogrodzenia budynków i słup energetyczny, w końcu się zapalił. FOT. KUBA TOPORKIEWICZ LIMANOWA.IN
Porsche boxter 33-latka wypadło z drogi na ul. Piłsudskiego. Samochód uderzył w ogrodzenia budynków i słup energetyczny, w końcu się zapalił. FOT. KUBA TOPORKIEWICZ LIMANOWA.IN
Limanowscy śledczy nie mają wątpliwości, że to nie właściciel, lecz pijany policjant kierował porsche, które w niedzielę rozbiło się, a następnie spłonęło na ul. Piłsudskiego.

Porsche boxter 33-latka wypadło z drogi na ul. Piłsudskiego. Samochód uderzył w ogrodzenia budynków i słup energetyczny, w końcu się zapalił. FOT. KUBA TOPORKIEWICZ LIMANOWA.IN

MSZANA DOLNA. Czy właściciel porsche osłania policjanta? Według prokuratury to pijany funkcjonariusz z komisariatu w Mszanie Dolnej spowodował wypadek w minioną niedzielę.

Do prokuratury doprowadzono 33-letniego właściciela auta. Usłyszał zarzut udostępnienia kluczyków pijanemu policjantowi, przez co spowodował zagrożenie utraty życia lub zdrowia uczestników ruchu. Grozi za to do pięciu lat więzienia.

Porsche doszczętnie spłonęło więc większość istotnych dla śledztwa śladów strawił ogień. Dlatego tak ważne są zeznania świadków oraz opinie biegłych z zakresu wypadków.

- Zebrany materiał dowodowy dał podstawę do przedstawienia takiego zarzutu - przekonuje Janina Tomasik, prokurator rejonowy w Limanowej. Powołuje się na zeznanie naocznego świadka wypadku oraz opinię biegłego sądowego. Na podstawie obrażeń obu mężczyzn uznał on, że za kierownicą siedział mundurowy.

Właściciel nie przyznaje się do winy. Nadal utrzymuje, że to on prowadził auto.

Jak ustaliliśmy, policjant z 13-letnim stażem pracy przed dwoma laty został przeniesiony z limanowskiej komendy do komisariatu w Mszanie Dolnej. W sobotę w nocy pracował i zajmował się interwencją dotyczącą włamania. Był na służbie, gdy o godz. 5.50 na komisariacie zjawił się 33-letni właściciel porsche boxter. Mieszkaniec powiatu myślenickiego przyjechał do kraju z Anglii i wybrał się na dyskotekę do Lubomierza. Na parkingu ktoś uszkodził mu błotnik. Postanowił zgłosić to policji, dlatego zjawił się w komisariacie w Mszanie Dolnej.

Trafił na policjanta, który jest wielkim fanem motoryzacji. Uważano, że zabrał go na przejażdżkę sportowym autem. Policjant miał być tylko pasażerem. - Policjant wciąż przebywa w szpitalu - dodaje Janina Tomasik. - Biegły stwierdził, że nie można go jeszcze przesłuchać - informuje.

Wobec funkcjonariusza już w niedzielę wszczęto postępowanie dyscyplinarne.

Około pół godziny po opuszczeniu komisariatu w Mszanie Dolnej był kompletnie pijany. Wiadomo, że nie pił z innymi policjantami, gdyż całą nocną zmianę kilkakrotnie zbadano na obecność alkoholu. Wynik był negatywny.

- Dlatego kluczowe znaczenie będzie miało badanie krwi rannego funkcjonariusza - podkreśla asp. Stanisław Piegza, rzecznik limanowskiej policji.

Wzrost stężenia alkoholu z upływem czasu będzie oznaczał, że mężczyzna pił po służbie. Za spowodowanie wypadku po pijanemu funkcjonariuszowi grozi do dwóch lat więzienia.

Prokuratura nie ujawnia motywów, jakimi miałby kierować się właściciel auta, kryjąc policjanta. Gdy funkcjonariusz opuści szpital, komendant może zawiesić go w czynnościach.

Właściciel rozbitego porsche ma zakaz opuszczania kraju do czasu wpłaty poręczenia majątkowego w wysokości 50 tysięcy złotych. Gdyby nie stawiał się na wezwania, straci pieniądze i może być ścigany na podstawie europejskiego nakazu aresztowania.
- Obrażenia ciała uczestników wypadku mają zasadnicze znaczenie dla ustalenia, kto kierował pojazdem w chwili zdarzenia. Na przykład obrażenia klatki piersiowej potwierdzają uderzenie o kierownicę. Istotne wskazówki dają też ślady na odzieży, na której odbijają się pasy bezpieczeństwa. Na podeszwie buta kierowcy, który gwałtownie nacisnął pedał hamulca, zostaje wyraźny ślad - stwierdził Jan Gawlak, biegły sądowy ds. wypadków drogowych.

Paweł Szeliga

Opinie

* Zbigniew Ćwiąkalski, w latach 2007-2009 minister sprawiedliwości i prokurator generalny w pierwszym rządzie Donalda Tuska.

- W tym przypadku nie doszło do typowej ucieczki z miejsca wypadku, skoro kierowca sam zgłosił zdarzenie na policji i poprosił o wezwanie pomocy. Uważam jednak, że funkcjonariusze popełnili błąd nie zatrzymując go od razu, celem wyjaśnienia okoliczności, w jakich do tego wypadku doszło. Ponieważ był kierowcą należało sprawdzić stan trzeźwości. Należało też rozpytać pracowników Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, czy w chwili, gdy trafił do szpitala, wyczuli od niego woń alkoholu. Fakt, że mężczyznę zatrzymano dopiero po kilku godzinach, poważnie komplikuje sprawę. Dobrze, że pobrano mu wtedy krew do badań. Jeśli jednak w chwili zdarzenia był jedynie pod wpływem alkoholu, mając go na poziomie na przykład połowy promila, to analiza krwi niczego już nie wykaże.

* Prof. Andrzej Zoll, znany prawnik, były prezes Trybunału Konstytucyjnego.

- Obecnie oddalenie się z miejsca wypadku traktowane jest na równi z prowadzeniem pojazdu pod wpływem alkoholu. Zawsze działa więc na niekorzyść kierowcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski